Najbardziej gorącym gospodarczym tematem mijającego roku okazała się sytuacja w Elbląskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej. Miejska spółka w ciągu roku ma już trzeciego prezesa, sprawę głośnego przetargu na modernizację sieci bada prokuratura, a Elbląg stoi przed dramatycznym wyborem: kto będzie dostarczał ciepło mieszkańcom w najbliższej przyszłości. Co jeszcze zasługiwało na uwagę w elbląskiej gospodarce? Zapraszamy na nasz subiektywny przegląd.
Sprawa jest znana kolejnym władzom miasta od co najmniej 2010 roku, kiedy to ówczesny prezydent Henryk Słonina chciał sprzedać EPEC elbląskiej Elektrociepłowni (dzisiaj to właśnie Energa Kogeneracja). Wówczas radni podnieśli larum, że wyprzedawane są rodowe srebra, dzisiaj biją na alarm ponownie, gdy okazało się, że mieszkańcom wkrótce grożą zimne kaloryfery. Co działo się przez sześć lat? Z naszych informacji wynika, że kolejne władze Elbląga przeciągały temat w czasie, mimo różnych propozycji zgłaszanych przez branżę ciepłowniczą (o czym wkrótce napiszemy). A efekt jest taki, że dzisiaj samorząd musi podejmować decyzje na szybko i pod presją czasu.
Sprawie nie pomaga z pewnością atmosfera wokół EPEC, a konkretnie wokół przetargu na modernizację miejskiej sieci ciepłowniczej. Dla dotychczasowego prezesa Łukasza Piśkiewicza oznaczała ona koniec kariery w miejskiej spółce, jego następca Jerzy Dombrowski kierował nią zaledwie kilka miesięcy i sam zrezygnował, teraz z problemem mierzy się Krzysztof Krasowski, który jeszcze niedawno był prezesem... Energi Kogeneracji. Co ciekawe jego miejsce w Energi zajął Krzysztof Żochowski, który przyszedł z... EPEC-u. I tak panowie zamienili się miejscami, a co z tego wyniknie, przekonamy się już w przyszłym roku.
Śmieciowy problem
Grupę Energa zasilił także Michał Wawryn, który w marcu zrezygnował z kierowania Miejskim Przedsiębiorstwem Oczyszczania, od kilku lat przeżywającym finansowe problemy. Do dzisiaj nie ma chętnych do objęcia tej funkcji, spółką kieruje więc prokurent. Spółka nadal przynosi straty, choć dzięki wygranemu przetargowi na wywóz odpadów w jednym sektorze oraz przetargu na letnie i zimowe utrzymanie elbląskich ulic straty nie są gigantyczne.
Jedyną nadzieją na ratunek dla MPO może w tej sytuacji okazać się ustawa dopuszczająca tak zwany system in-house, który umożliwia samorządom zlecanie bez przetargu wywozu śmieci własnym spółkom. Nowe prawo wchodzi w życie już 1 stycznia, problem w tym że Elbląg będzie mógł z niego skorzystać dopiero, gdy wygasną obecne umowy, a stanie się to za dwa lata. Nawet jednak wtedy MPO musi zostać doposażone w nowy sprzęt, bo stary się po prostu sypie.
Temat gospodarki odpadami, a w szczególności wysokości opłat za wywóz śmieci, zdominował ostatnie miesiące na forum Rady Miejskiej. Prezydent chciał początkowo wprowadzić podwyżki dla mieszkańców sięgające 25 procent, by pokryć deficyt między kosztami obsługi systemu a wpłatami od elblążan. Skąd się on wziął? Ze statystyk wynika, że elblążanie wyrzucają więcej odpadów, a to dodatkowo kosztuje, wyższe są też ceny przewoźników, którzy wygrali ostatni przetarg. Po wielu dyskusjach radni zgodzili się na salomonowe rozwiązanie: opłaty od 1 marca pójdą w górę o ok. 18 procent, a całemu systemowi gospodarowania odpadami w mieście przyjrzy się doraźna komisja, która ma stwierdzić, co trzeba poprawić, by było lepiej i taniej.
Działki w cenie
Mijający rok był mimo tych problemów korzystny dla miejskiego budżetu. Zadłużenie samorządu systematycznie maleje, prezydent Witold Wróblewski i urzędnicy pozyskali kolejne miliony ze źródeł zewnętrznych na inwestycje. Miasto rozpoczęło modernizację basenu przy ul. Robotniczej, prowadzi negocjacje na temat projektu rewitalizacji kąpieliska przy ul. Spacerowej. Są też pieniądze (9,3 mln zł z funduszy unijnych) na budowę nowej trakcji tramwajowej w ciągu ul. 12 Lutego i Grota-Roweckiego), czekają do wzięcia środki na budowę wiaduktu na Zatorze czy inwestycje w szpitalu. Cieniem na inwestycjach kładzie się za to sprawa toru łyżwiarsko-wrotkarskiego, który do dzisiaj nie został skończony i sportowcy zostali na lodzie.
Miastu udało się za to zrealizować plany związane ze sprzedażą nieruchomości, głównie gruntów pod prywatne inwestycje. Pod młotek za ponad 4,5 miliona złotych poszedł na przykład atrakcyjny teren przy ul. Sadowej, gdzie już wiosną rozpocznie się budowa osiedla mieszkaniowego. To potwierdza, że deweloperzy w naszym mieście nadal trzymają się mocno – nowe mieszkania powstają na starówce czy Bielanach, mają też powstać na słynnej działce po galerii handlowej Porto55 przy ul. Nowowiejskiej, bo syndykowi udało się wreszcie sprzedać nieruchomość. Skoro takie inwestycje powstają, to znaczy że popyt też jest spory, a to świadczy o niezłej kondycji finansowej przedsiębiorczych elblążan. Notabene w niezłej kondycji są też wielkie sieci dyskontowe, które fundują nam w mieście kolejne markety.
Meblarze trzymają się mocno
W mijającym roku Elbląg nie doczekał się za to wielkich inwestorów z zewnątrz, którzy – jak niektórzy oczekują „wyłożą grubą kasę i zatrudnią tysiące ludzi”. Może jakieś efekty przyniesie październikowa wizyta w naszym mieście biznesmenów polonijnych z całego świata. Ale na razie trzeba docenić trud rodzimych przedsiębiorców, którzy bez rozgłosu inwestują w rozwój swoich firm. Tutaj palmę pierwszeństwa od lat dzierży rodzina Wójcików, która w tym roku rozpoczęła rozbudowę fabryki przy ul. Mazurskiej. Ale w tyle nie pozostają inni. Nowe miejsca działalności otworzył Extom czy Kris Mar, co jest dowodem siły całej elbląskiej branży meblarskiej.
Inwestorzy w Elblągu liczą na powiększenie specjalnej strefy ekonomicznej o kolejne tereny na Modrzewinie i przy ul. Mazurskiej, dzięki czemu mogliby liczyć na kolejne zwolnienia z podatku dochodowego. Elbląscy radni przyjęli uchwałę w tej sprawie, ale decyzja należy do Rady Ministrów. Na razie cieszy się z niej Braniewo, które od 21 grudnia ma w strefie pierwszą swoją działkę – niespełna 8-hektarowy teren blisko dworca i torów kolejowych.
Okno na świat
Elblążanom pozostaje za to kibicować drogowcom, by jak najszybciej udało się skończyć budowę trasy S7 do Gdańska, dzięki czemu nasze miasto zyska szybkie połączenie z Trójmiastem, a to dla rozwoju lokalnej gospodarki ma kapitalne znaczenie. Prace idą zgodnie z planem, więc wiele wskazuje na to, że już jesienią 2018 roku pojedziemy po dwupasmowej jezdni o ekspresowym standardzie.
Trochę dłużej będziemy musieli poczekać na przekop Mierzei Wiślanej, ale i tutaj – jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Prezes PiS Jarosław Kaczyński ogłosił w Elblągu jesienią, że kanał powstanie do 2022 roku, a rząd przyjął harmonogram prac. Pierwszy punkt już został zrealizowany – Urząd Morski w Gdyni wybrał kilka dni temu firmy, które za 5,2 mln złotych opracują projekt kanału i będą nadzorować prace budowlane. Nadal problemem jest sprzeciw mieszkańców Krynicy Morskiej i ekologów, więc sprawa przekopu jeszcze będzie budzić emocje.
Zmiany w browarze
Kadrowym newsem roku w elbląskiej gospodarce była zmiana na stanowisku dyrektora elbląskiego browaru. Z końcem grudnia na emeryturę odchodzi Roman Korzeniowski, związany z browarem od 41 lat, od 2004 był jego dyrektorem. Zanim odszedł, zdążył przywrócić na rynek markę EB, przed czym tyle lat wzbraniała się Grupa Żywiec. Następcą Romana Korzeniowskiego został 48-letni Jacek Sawicki, który od 11 lat jest szefem produkcji elbląskiego browaru.
A skoro jesteśmy przy temacie stanowisk pracy, to na koniec - jak już tradycyjnie czynimy w naszych gospodarczych podsumowaniach - kwestia bezrobocia. W Elblągu systematycznie spada, na koniec listopada wyniosło 11,5 proc. (przy 13 proc. rok temu). Wielu przedsiębiorców narzeka, że nie ma odpowiednich kandydatów do pracy, a sami kandydaci narzekają, że przedsiębiorcy nie chcą więcej płacić. Ten odwieczny dylemat – jak się okazuje – pomagają w części rozwiązać pracownicy z Ukrainy i Białorusi, którzy chętnie przyjeżdżają do pracy na przykład na elbląskich budowach. Tylko w pierwszym półroczu firmy sprowadziły do Elbląga i powiatu 350 pracowników ze Wschodu...
W sobotę już ostatni odcinek naszych podsumowań. Przyjrzymy się elbląskiej kulturze.