Pan prezes Kaczyński i pan kandydat na prezydenta Elbląga Jerzy Wilk wystosowali do pana premiera Donalda Tuska list. List ten jest jednak listem jednej osoby – prezesa. Jest to ultimatum, jakie premierowi stawia pan prezes. O liście można powiedzieć, że „jestem tylko ja, prezes”.
Starsi, tak jak ja, pamiętają, jak prezes przyjeżdżał do Elbląga rozsmakowawszy się w „Specjalu” – jak zresztą większość z nas, elblążan, ale żeby o ten Elbląg walczył on jak lew, bo tak wynika z listu, to lekka przesada. Tej walki nie pamiętam. Pamiętam, że przyjeżdżał do swojego totumfackiego (dzisiaj posła) i nie tylko z nim spędzał w Elblągu mile czas przy Specjalu.
Prezes wzywa do przekopu Mierzei Wiślanej. Wzywanie, jak to wzywanie, ale cały list to ubliżanie premierowi i wychwalanie tego, co to dla Elbląga zrobił premier Kaczyński – chciał kopać, tylko ktoś albo coś mu nie pozwoliło. Merytorycznie, bezsens przekopu wykazał Włodek Gęsicki („Nie dajmy się przekopać”). A co pan prezes?
Cytuję:
„Panie premierze, nie jest pan tylko szefem rządu działaczy partyjnych Platformy Obywatelskiej. Powinien Pan reprezentować i działać w imię dobra wszystkich obywateli, a nie wąskiej grupy. Port w Elblągu to wielka szansa dla tego miasta i jego mieszkańców – to również strategiczny interes naszego kraju, tak jak kiedyś Gdynia. Czas obietnic dobiega końca. Pana towarzysze partyjni z PO już raz pokazali w Elblągu, ile znaczą i ile są warte ich obietnice. Panie premierze, jeśli zależy Panu na Elblągu, wystarczy tylko wziąć do ręki plan mojego rządu i zacząć go realizować. Jeśli Pan tego nie dokończy, to zrobią to na pewno Pana następcy. Zrobię to ja.”
Gdy byłem dzieckiem, to matka mnie uczyła, że jak chcesz coś osiągnąć, to proś i bądź miły. Ani jednego, ani drugiego w tym liście nie ma. Nie zdziwiłbym się, gdyby pozostał on bez odpowiedzi premiera.
Dlaczego prezes, będąc premierem, nie przekopał Mierzei? Nie jest prawdą, że nie zdążył. Eksperci zablokowali jego samochciejstwo i nie pozwolili wdepnąć w kosztowną i bezrozumną inwestycję.
Co zaś tyczy się przekopu, to zasadnicze pytanie brzmi: po co?
Jeśli dla jachtów, które teraz muszą płynąć za zgodą Rosjan przez Cieśninę Piławską, to pytam się, gdzie są jachty niemieckie, szwedzkie, norweskie, duńskie… oczekujące na wpłynięcie do Elbląga? No i po co miałyby tu płynąć? Jakie atrakcje czekają na nich w naszym mieście? A może jachty czekają w Elblągu na wypłynięcie na Bałtyk? Trudno je dostrzec na rzece Elbląg.
Jeśli przekop ma być dla barek towarowych, to co z Elbląga będziemy wywozić albo przywozić tą drogą? Co można wywozić z Elbląga do Niemiec, Szwecji…? Co można z krajów nadbałtyckich przywozić do naszego miasta barkami?
W normalnym kraju drogę buduje się wtedy, gdy producenci chcą szybko wywieźć produkty albo szybko je przywieźć. Najpierw produkcja, a potem pomoc gminna, powiatowa, wojewódzka lub rządowa w postaci infrastruktury. Prezes uważa, że powinno być odwrotnie.
Opowiadanie, jak to Elbląg na drodze morskiej skorzysta, można włożyć między bajki. Ładnie brzmi w kampanii wyborczej, ale uzasadnienia ekonomicznego takie działanie nie ma żadnego. Porównywanie portu w Elblągu do strategicznego interesu naszego kraju, jakim była Gdynia, to szczyt grafomanii prezesa – ale to akurat nie dziwi.
Powtórzę za Włodkiem Gęsickim: interes Elbląga leży w poprawnych stosunkach z Rosją. Potrząsanie szabelką i obrażanie Rosjan doprowadziło w przeszłości do uznania przez nich mięsa polskiego za niespełniające norm, naszych owoców za szkodliwe dla zdrowia i zamknięcie granic Rosji dla tych produktów na wiele lat. Rosjanie natychmiast znaleźli dostawców w zachodniej Europie, która nie stanęła murem za Polską, bo i z jakiego powodu? Zachód zyskał dla swoich producentów ogromny rynek zbytu, a nasi producenci klęli na polskich polityków i liczyli swoje straty.
Przyszłość portu elbląskiego leży w wymianie ludzi i towarów z obwodem kaliningradzkim. Gdy obwód był dla nas zamknięty, to i port istniał tylko z nazwy i przynosił straty. A teraz… zaczął się ruch i… zyski. Dlaczego takie oczywistości, mające namacalny wymiar ekonomiczny, nie trafiają do politykierów, bo chyba nie polityków PiS-u?
Pan prezes chce zrobić z Elbląga kolejny port morski konkurujący z Gdańskiem, Gdynią … Czy to jest szczyt głupoty, czy szczyt cynizmu?
Postępujcie PiS-owcy tak dalej. Efekty można przewidzieć.
Następne w kolei jest rondo przy wjeździe do Elbląga. Jak mało trzeba rozumieć z relacji między narodami, aby wyciągać to teraz, gdy stosunki z Kaliningradem powoli się normalizują. Tylko w tym jednym obwodzie jest tak wielka możliwość zbytu, że nie tylko Elbląg może na tym skorzystać. Wystarczy obserwować rosnącą w naszym mieście ilość aut z kaliningradzką rejestracją. A przecież nie kto inny, tylko PiS, był przeciwny otwarciu granic z Rosją w ramach małego ruchu przygranicznego, a jego gwiazda pierwszej wielkości Anna Fotyga straszyła nas rosyjskimi bandytami, którzy najadą Polskę po otwarciu granic. Bandytów nie widać. W sklepach Rosjanie są mili i jacyś niepewni, delikatni – chyba uczą się od nas. Starają się pokazać, że Europa to nie jest dla nich coś odległego. Nawet rosyjscy kierowcy na drogach starają się poruszać zgodnie z przepisami, by nie potraktowano ich jako odstających od Europy. Policja informuje, że żadnych ekscesów z udziałem Rosjan nie ma.
Słuchajmy więc chciejstwa PiS-u, stosujmy się do ich wydumanych zagrożeń, a skłóceni, nie tylko z sąsiadami, wylądujemy na obrzeżach Europy.
Prezes wzywa do przekopu Mierzei Wiślanej. Wzywanie, jak to wzywanie, ale cały list to ubliżanie premierowi i wychwalanie tego, co to dla Elbląga zrobił premier Kaczyński – chciał kopać, tylko ktoś albo coś mu nie pozwoliło. Merytorycznie, bezsens przekopu wykazał Włodek Gęsicki („Nie dajmy się przekopać”). A co pan prezes?
Cytuję:
„Panie premierze, nie jest pan tylko szefem rządu działaczy partyjnych Platformy Obywatelskiej. Powinien Pan reprezentować i działać w imię dobra wszystkich obywateli, a nie wąskiej grupy. Port w Elblągu to wielka szansa dla tego miasta i jego mieszkańców – to również strategiczny interes naszego kraju, tak jak kiedyś Gdynia. Czas obietnic dobiega końca. Pana towarzysze partyjni z PO już raz pokazali w Elblągu, ile znaczą i ile są warte ich obietnice. Panie premierze, jeśli zależy Panu na Elblągu, wystarczy tylko wziąć do ręki plan mojego rządu i zacząć go realizować. Jeśli Pan tego nie dokończy, to zrobią to na pewno Pana następcy. Zrobię to ja.”
Gdy byłem dzieckiem, to matka mnie uczyła, że jak chcesz coś osiągnąć, to proś i bądź miły. Ani jednego, ani drugiego w tym liście nie ma. Nie zdziwiłbym się, gdyby pozostał on bez odpowiedzi premiera.
Dlaczego prezes, będąc premierem, nie przekopał Mierzei? Nie jest prawdą, że nie zdążył. Eksperci zablokowali jego samochciejstwo i nie pozwolili wdepnąć w kosztowną i bezrozumną inwestycję.
Co zaś tyczy się przekopu, to zasadnicze pytanie brzmi: po co?
Jeśli dla jachtów, które teraz muszą płynąć za zgodą Rosjan przez Cieśninę Piławską, to pytam się, gdzie są jachty niemieckie, szwedzkie, norweskie, duńskie… oczekujące na wpłynięcie do Elbląga? No i po co miałyby tu płynąć? Jakie atrakcje czekają na nich w naszym mieście? A może jachty czekają w Elblągu na wypłynięcie na Bałtyk? Trudno je dostrzec na rzece Elbląg.
Jeśli przekop ma być dla barek towarowych, to co z Elbląga będziemy wywozić albo przywozić tą drogą? Co można wywozić z Elbląga do Niemiec, Szwecji…? Co można z krajów nadbałtyckich przywozić do naszego miasta barkami?
W normalnym kraju drogę buduje się wtedy, gdy producenci chcą szybko wywieźć produkty albo szybko je przywieźć. Najpierw produkcja, a potem pomoc gminna, powiatowa, wojewódzka lub rządowa w postaci infrastruktury. Prezes uważa, że powinno być odwrotnie.
Opowiadanie, jak to Elbląg na drodze morskiej skorzysta, można włożyć między bajki. Ładnie brzmi w kampanii wyborczej, ale uzasadnienia ekonomicznego takie działanie nie ma żadnego. Porównywanie portu w Elblągu do strategicznego interesu naszego kraju, jakim była Gdynia, to szczyt grafomanii prezesa – ale to akurat nie dziwi.
Powtórzę za Włodkiem Gęsickim: interes Elbląga leży w poprawnych stosunkach z Rosją. Potrząsanie szabelką i obrażanie Rosjan doprowadziło w przeszłości do uznania przez nich mięsa polskiego za niespełniające norm, naszych owoców za szkodliwe dla zdrowia i zamknięcie granic Rosji dla tych produktów na wiele lat. Rosjanie natychmiast znaleźli dostawców w zachodniej Europie, która nie stanęła murem za Polską, bo i z jakiego powodu? Zachód zyskał dla swoich producentów ogromny rynek zbytu, a nasi producenci klęli na polskich polityków i liczyli swoje straty.
Przyszłość portu elbląskiego leży w wymianie ludzi i towarów z obwodem kaliningradzkim. Gdy obwód był dla nas zamknięty, to i port istniał tylko z nazwy i przynosił straty. A teraz… zaczął się ruch i… zyski. Dlaczego takie oczywistości, mające namacalny wymiar ekonomiczny, nie trafiają do politykierów, bo chyba nie polityków PiS-u?
Pan prezes chce zrobić z Elbląga kolejny port morski konkurujący z Gdańskiem, Gdynią … Czy to jest szczyt głupoty, czy szczyt cynizmu?
Postępujcie PiS-owcy tak dalej. Efekty można przewidzieć.
Następne w kolei jest rondo przy wjeździe do Elbląga. Jak mało trzeba rozumieć z relacji między narodami, aby wyciągać to teraz, gdy stosunki z Kaliningradem powoli się normalizują. Tylko w tym jednym obwodzie jest tak wielka możliwość zbytu, że nie tylko Elbląg może na tym skorzystać. Wystarczy obserwować rosnącą w naszym mieście ilość aut z kaliningradzką rejestracją. A przecież nie kto inny, tylko PiS, był przeciwny otwarciu granic z Rosją w ramach małego ruchu przygranicznego, a jego gwiazda pierwszej wielkości Anna Fotyga straszyła nas rosyjskimi bandytami, którzy najadą Polskę po otwarciu granic. Bandytów nie widać. W sklepach Rosjanie są mili i jacyś niepewni, delikatni – chyba uczą się od nas. Starają się pokazać, że Europa to nie jest dla nich coś odległego. Nawet rosyjscy kierowcy na drogach starają się poruszać zgodnie z przepisami, by nie potraktowano ich jako odstających od Europy. Policja informuje, że żadnych ekscesów z udziałem Rosjan nie ma.
Słuchajmy więc chciejstwa PiS-u, stosujmy się do ich wydumanych zagrożeń, a skłóceni, nie tylko z sąsiadami, wylądujemy na obrzeżach Europy.
Sylwester Kalinowski