Na mapie nawigacyjnej Zalewu Wiślanego wydanej przez Biuro Hydrograficzne Marynarki Wojennej aż roi się od czerwonych ostrzeżeń o wrakach, płyciznach i licznych sieciach rybackich oraz nakazów ścisłego trzymania się wytyczonych szlaków żeglugowych. Głębokości na głównym torze wodnym często schodzą poniżej dwóch metrów, a w większości portów tej wartości nawet nie osiągają. Mapa, mimo, że wojskowa ma jedną wadę – jest jawna i powszechnie dostępna. Także dla tych, którzy mieliby tłumnie wpływać na Zalew przez przekop na Mierzei.
Musimy niestety pogodzić się z tym, że natura nie obdarzyła tak hojnie naszego miasta dostępem do głębokich wód jak np. Sopot. Z naturą można oczywiście walczyć, ale walka ta ma swoją cenę. Wysoką cenę. Warunki nawigacyjne sprawiają, że ruch po Zalewie musi być ograniczony do jednostek płaskodennych o ograniczonym tonażu. Gruba warstwa mułu zalegająca dno wybacza błędy w nawigacji, ale jej nieustanne naruszanie grozi podnoszeniem się poziomu zanieczyszczeń w wodach Zalewu. Wszystko to sprawia, że samo otwarcie Zalewu na pełne morze nie uczyni z Elbląga, a już na pewno nie z Piasków, gdzie głębokość ledwo przekracza metr, pełnowartościowych, pełnomorskich portów.
Port elbląski nie ma żadnych szans na konkurowanie z pobliskimi portami w Trójmieście czy Kaliningradzie. Nie cierpią one na nadmiar przeładunków i mogą od zaraz zaoferować nieporównanie lepsze warunki techniczno-logistyczne.
Warto wiedzieć, że przez cały czas cieśnina Piławska jest otwarta dla jednostek handlowych pod polską banderą. W 2008 roku elbląskie firmy „aż” trzy razy skorzystały z tej drogi.
Dlatego nasz port powinien szukać swojej niszy w wymianie towarowej z Federacją Rosyjską. Doświadczenie pokazuje, że handel z tym krajem dawał w ostatnim dwudziestoleciu odczuwalny impuls do rozwoju naszego regionu. Oczywiście do czasu, gdy nie był sztucznie dławiony przez zewnętrzne uwarunkowania. Obsługa transportu towarów masowych – węgla bezsiarkowego na potrzeby elektrociepłowni, czy kruszyw na budowę dróg przy pomocy specjalnie dobranych do pływania w warunkach zalewowych jednostek, może zapewnić na długie lata ekonomiczny sens istnienia portu nad rzeką Elbląg bez potrzeby budowania kosztownego przekopu.
Wymaga to oczywiście wynegocjowania z Rosją nowej umowy. Poseł Lisek miał w tej sprawie dwie informacje, jedną dobrą – ustalony jest już ze stroną rosyjską plan spotkań grup eksperckich i drugą porażającą – Rosjanie w ubiegłym roku trzykrotnie wysyłali do gwiazdy polskiej dyplomacji, pani minister Fotygi zaproszenia do podjęcia rozmów celem uregulowania zasad żeglugi po Zalewie. I trzy razy ich zaproszenie pozostawało bez odpowiedzi. Wypada tylko dyplomatycznie stwierdzić – no comment.
Port elbląski nie ma żadnych szans na konkurowanie z pobliskimi portami w Trójmieście czy Kaliningradzie. Nie cierpią one na nadmiar przeładunków i mogą od zaraz zaoferować nieporównanie lepsze warunki techniczno-logistyczne.
Warto wiedzieć, że przez cały czas cieśnina Piławska jest otwarta dla jednostek handlowych pod polską banderą. W 2008 roku elbląskie firmy „aż” trzy razy skorzystały z tej drogi.
Dlatego nasz port powinien szukać swojej niszy w wymianie towarowej z Federacją Rosyjską. Doświadczenie pokazuje, że handel z tym krajem dawał w ostatnim dwudziestoleciu odczuwalny impuls do rozwoju naszego regionu. Oczywiście do czasu, gdy nie był sztucznie dławiony przez zewnętrzne uwarunkowania. Obsługa transportu towarów masowych – węgla bezsiarkowego na potrzeby elektrociepłowni, czy kruszyw na budowę dróg przy pomocy specjalnie dobranych do pływania w warunkach zalewowych jednostek, może zapewnić na długie lata ekonomiczny sens istnienia portu nad rzeką Elbląg bez potrzeby budowania kosztownego przekopu.
Wymaga to oczywiście wynegocjowania z Rosją nowej umowy. Poseł Lisek miał w tej sprawie dwie informacje, jedną dobrą – ustalony jest już ze stroną rosyjską plan spotkań grup eksperckich i drugą porażającą – Rosjanie w ubiegłym roku trzykrotnie wysyłali do gwiazdy polskiej dyplomacji, pani minister Fotygi zaproszenia do podjęcia rozmów celem uregulowania zasad żeglugi po Zalewie. I trzy razy ich zaproszenie pozostawało bez odpowiedzi. Wypada tylko dyplomatycznie stwierdzić – no comment.