W krótkiej perspektywie czeka nas kryzys energetyczny, w nieco dłuższej powinno być znacznie lepiej, zwłaszcza nam, elblążanom. To wnioski z wczorajszego, pierwszego panelu dyskusyjnego Letnich Ogrodów „Polityki” w Bibliotece Elbląskiej. Dziś o godz. 18 dyskusja o miastach, z pewnością z lokalnymi akcentami.
– Rosjanie nie tylko zaczynają budować elektrownię atomową w obwodzie kaliningradzkim, Rosjanie zrobili o wiele ciekawszy numer – zaproponowali nam 49 procent udziałów w tej inwestycji – mówi Paweł Olechnowicz. – I teraz ciekawe, jak się – przy tym ociepleniu stosunków – zachowamy, co zrobimy, jak odpowiemy na tę całkiem sensowną propozycję. Ale podkreślmy – oni budują, a my przez waśnie i niestanne dyskusje tracimy pole, tracimy czas.
Uczestnicy panelu mówili o bezpieczeństwie energetycznym Polski, czy też o NIEbezpieczeństwie, jak przewrotnie zatytułowano panel, w kontekście Rosji, a ściślej – uzależnienia polskiej energetyki od dostaw rosyjskich surowców. Rozmówcy nie wykluczają możliwości zastosowania w przyszłości przez Rosję szantażu energetycznego wobec Polski, tak jak to niedawno miało miejsce wobec Ukrainy, jednak podkreślają, że Rosja w coraz większym stopniu w swoich działaniach kieruje się interesem ekonomicznym, a ten każe dbać o odbiorców swoich surowców. Dlatego wszyscy byli zgodni, że Polska powinna się konsekwentnie uniezależniać od dostaw rosyjskich surowców, ale tym działaniom również powinien przyświecać interes ekonomiczny.
Skąd kryzys energetyczny w Polsce? – Słabością naszej energetyki jest, że w tej dziedzinie nie ma myślenia strategicznego – mówił prof. Orłowski. – Cykle polityczne są u nas bardzo krótkie, co dwa-trzy lata zmienia się rząd i zaczyna się wszystko od nowa. Poprzednie kontrakty są anulowane, każda ekipa, która przychodzi, ma wrażenie, jakby była pierwszą ekipą po stworzeniu świata. Wszystko musi zaczynać od zera, gnębiąc przeciwników i wycofując projekty poprzedników, które, być może, były nawet dobrze pomyślane.
Orłowski stwierdził, że jeśli w tym zakresie nic się nie zmieni, to nie powstanie w Polsce ani program przeciwpowodziowy, ani elektrownia jądrowa. – Krajom zachodnim udało się to jakoś ominąć – dodał. – One nie traktują bezpieczeństwa energetycznego jako wyłącznego zadania państwa. To robią koncerny prywatne, które planują swoje przedsięwzięcia strategiczne, zapewniające zysk, ale są poddane pewnym regulacjom ze strony państwa, które gwarantują minimalny poziom bezpieczeństwa energetycznego.
Przekonanie, że perspektywy długookresowe dla Polski w zakresie energetyki są niezłe, wynika z faktu, że stan opisany prze prof. Orłowskiego trzeba w końcu zmienić. Ale ni tylko.
– Mamy udokumentowane konwencjonalne, znaczne zasoby gazu ziemnego, na trochę większej głębokości, oraz ogromne pokłady gazu łupkowego na głębokości 3,5 do 5 tys. metrów – stwierdził Paweł Olechnowicz. – Wiemy, że w tym drugim przypadku bardziej kosztowne i trudniejsze jest wydobycie, niemniej jednak, w związku z taką ceną surowca, jaka dzisiaj obowiązuje, wydobycie zaczyna się opłacać. Czas działa na naszą korzyść. Jeśli weźmiemy się do roboty, za 10-15 lat będziemy mieli energetykę jądrową, magazyny ropy naftowej o pojemności 10-15 mln metrów sześciennych, możemy też być samowystarczalni, jeżeli chodzi o gaz. Możemy się nawet stać znaczącym eksporterem gazu. Amerykanie odkryli gaz łupkowy 10 lat temu, zaczęli inwestować w technologie wydobycia i dziś zaczynają się uniezależniać od importu gazu w ogóle. A to zmienia geopolitykę w tym zakresie. Dlatego Rosjanie są zaniepokojeni odkryciem tego gazu u nas. Polska nie będzie już potrzebowała gazu z Rosji, a wręcz będzie mogła go eksportować do Europy, stając się konkurentem Rosji.
Elbląskie eldorado?
Okazuje się bowiem, że Polska jest drugim regionem na mapie świata – po USA i Kanadzie – jeśli chodzi o udokumentowane zasoby gazu łupkowego. W Europie odkryto go jeszcze w północnych Niemczech, na pograniczu Czech i Austrii oraz w południowej Francji, ale są to złoża znacznie mniejsze niż polskie.
Okazuje się również, że Elbląg leży niemal w centrum największych polskich złóż. Jest to obszar mniej więcej w kształcie trójkąta, ciągnący się od wybrzeża Bałtyku na południe, którego wierzchołki stanowią (w przybliżeniu) Słupsk, Bartoszyce i Toruń. Drugim takim obszarem, gdzie stwierdzono duże pokłady gazy łupkowego, jest Lubelszczyzna.
Dla biedniejącego Elbląga te łupki są jak manna z nieba.
– Amerykańskie firmy wydobywcze już u nas są, chcą rozpoczynać inwestycje – mówił Paweł Olechnowicz. – I to nie z miłości do Polski – oni widzą w tym czysty interes. Za dziesięć lat firmy tutaj będą obracać ogromnymi pieniędzmi.
Trzeba tak się do tego przygotować, żeby w zyskach uczestniczyły również polskie firmy i cały kraj. Dla Elbląga i całego regionu elbląskiego to wielka szansa wyjścia z marazmu, w jaki nasze miasto systematycznie popada od reformy administracyjnej.