Zakończył się IV Międzynarodowy Festiwal „Wikingowie z Truso w Elblągu”. Wojownicy wrócili do siebie i miejmy nadzieję, że za rok również zawitają w naszym mieście. Zobacz fotoreportaż z drugiego dnia imprezy.
W niedzielę pogoda dopisała tak samo jak zainteresowanie festiwalem. To właśnie dla publiczności były organizowane przeróżne konkursy plebejskie. Zaczynając od rzutu kamieniem, poprzez ćwiczenie i opanowanie miecza, aż do rzutu zapałką (belką).
- Są to konkursy nie tylko dla dzieci, ale również dla ich rodziców. To swoista integracja - komentuje Piotr Imiołczyk, prowadzący zabawy.
Drugiego dnia Międzynarodowego Festiwalu „Wikingowie z Truso” mogliśmy zobaczyć m.in. scenkę historyczną, w której ukazany był handel w czasach wikingów. Był to, co prawda, nietypowy sposób, gdyż dochodziło do walk na śmierć i życie. Kto wygrał ten zabierał łup, niewolników i niewiasty. Wojownicy w czasie odgrywania tej scenki tak wczuli się w swoje role, że nie obyło się bez krwi.
- Mówi się, że młodzież teraz niczym się nie zajmuje. Proszę zobaczyć ilu jest tutaj młodych ludzi, którzy chcą tak naprawdę coś zrobić. Dzięki nim możemy przenieść się przez te wieki historii i tak naprawdę wrócić do Truso - uważa Jan Brzozecki odtwórca ojca duchownego z czasów wikingów.
Festiwal zakończył się bursztynowym fireshow co wzbudziło nie małe zainteresowanie wśród publiczności. Pokaz polega na puszczaniu ognia z pyłu bursztynowego. Elbląg jest jednym z niewielu miast, w którym zostało to pokazane. W czasie trwania całej imprezy każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
- My po prostu chcieliśmy pokazać prawdziwą i żywą historię mówi organizator festiwalu Wojciech Ławrynowicz.
Wikingowie postarali się o to w zupełności. Dzięki ich pasji mogliśmy zobaczyć jak wyglądała codzienność wikingów. Mamy nadzieję, że za rok również zawitają na Wyspę Spichrzów.
- Są to konkursy nie tylko dla dzieci, ale również dla ich rodziców. To swoista integracja - komentuje Piotr Imiołczyk, prowadzący zabawy.
Drugiego dnia Międzynarodowego Festiwalu „Wikingowie z Truso” mogliśmy zobaczyć m.in. scenkę historyczną, w której ukazany był handel w czasach wikingów. Był to, co prawda, nietypowy sposób, gdyż dochodziło do walk na śmierć i życie. Kto wygrał ten zabierał łup, niewolników i niewiasty. Wojownicy w czasie odgrywania tej scenki tak wczuli się w swoje role, że nie obyło się bez krwi.
- Mówi się, że młodzież teraz niczym się nie zajmuje. Proszę zobaczyć ilu jest tutaj młodych ludzi, którzy chcą tak naprawdę coś zrobić. Dzięki nim możemy przenieść się przez te wieki historii i tak naprawdę wrócić do Truso - uważa Jan Brzozecki odtwórca ojca duchownego z czasów wikingów.
Festiwal zakończył się bursztynowym fireshow co wzbudziło nie małe zainteresowanie wśród publiczności. Pokaz polega na puszczaniu ognia z pyłu bursztynowego. Elbląg jest jednym z niewielu miast, w którym zostało to pokazane. W czasie trwania całej imprezy każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
- My po prostu chcieliśmy pokazać prawdziwą i żywą historię mówi organizator festiwalu Wojciech Ławrynowicz.
Wikingowie postarali się o to w zupełności. Dzięki ich pasji mogliśmy zobaczyć jak wyglądała codzienność wikingów. Mamy nadzieję, że za rok również zawitają na Wyspę Spichrzów.
Sylwia Rosiak