
„Okajedynki” - tak nazywano parowozy pruskiej serii P8, które w barwach polskich Polskich Kolei Państwowych nosiły oznaczenie Ok1. Jeden z nich o numerze 266, wyprodukowany w zakładach Ferdynanda Schichaua w 1921 r. stoi w parowozowni w Skierniewicach. Zobacz zdjęcia.
„Kiedy dotarła do mnie wiadomość, że z licznej niegdyś grupy lokomotyw Ok1 pozostała tylko maszyna z numerem 266, postanowiłem odwiedzić Ostrołękę i najzwyczajniej pożegnać się z parowozem. Był 30 października 1978 r. - typowy jesienny dzień. Z szarego nieba popadywał deszcz, było dość chłodno, stacja prezentowała się nadzwyczaj smętnie. Tego dnia OK1 -266 występowała w roli parowozu manewrowego, wykonując wszystkie zadysponowane przez dyżurnego ruchu prace.” - tak Dariusz Krakowski opisuje jeden z ostatnich dni pracy parowozu Ok1 – 266 [za książką Andrzeja Paszke „Parowozy serii Ok1 (Pruska seria P8)].
Ten konkretny parowóz powstał w elbląskich zakładach Ferdynanda Schichaua. Elbląska fabryka była jednym z kilku producentów tego typu. Ogółem w latach 1906 – 1939 w fabrykach Niemiec i Rumunii (na licencji) wyprodukowano 3956 sztuk. To prawdopodobnie najliczniejsza wyprodukowana seria parowozów osobowych na świecie.
Ich historia zaczyna się w ostatniej dekadzie XIX wieku, kiedy to pruscy kolejarze zgłosili zapotrzebowanie na „silne” parowozy do pociągów pospiesznych. Najpierw powstała seria P7, ale kolokwialnie mówiąc nie okazała się sukcesem.
W 1905 r. w Koniglich Preussische Eisenbahnverwaltung (KPEV; pruskie koleje państwowe) rozpoczęto pracę nad nowym typem parowozu. Głównym konstruktorem był inżynier Robert Garbe, dyrektor Biura Konstrukcji Lokomotyw w dyrekcji KPEV. Nowy model wyróżniał się spiczastym rozcinaczem powietrza, w jaki wyposażono budkę maszynisty. To nowoczesne na owe czasy rozwiązanie miało poprawić właściwości aerodynamiczne parowozu, który miał rozwijać prędkość 110 km na godzinę. Warto też zwrócić uwagę na kolejne nowoczesne na owe czasy rozwiązanie zastosowane w tym modelu: napęd na parę przegrzaną. Prototyp wyjechał z zakładów Berliner Maschinenbau – Aktiengesellschafft (BMAG) 24 lipca 1906 r.
W kolejnych dwóch latach wyprodukowano kolejne egzemplarze i obserwowano, jak konstrukcja zachowuje się w trakcie normalnej eksploatacji. Okazało się, że prędkość trzeba ograniczyć do 100 km/h, wprowadzono pewne zmiany konstrukcyjne i wyszła niezwykle udana maszyna. Niemcy nazywali ją „panienką do wszystkiego” - obsługiwała zarówno pociągi osobowe, jak i lekkie towarowe. Warto zwrócić uwagę, że P8 pracowały w Polskich Kolejach Państwowych w II Rzeczpospolitej (oznaczone Ok).
Pierwsze 192 (oznaczone numerami 1 – 190 i dwa parowozy oznaczone 1Dz i 2 Dz dla kolei w Wolnym Mieście Gdańsku) trafiły w ramach podziału poniemieckiego taboru po I wojnie światowej w latach 1908 – 1921. Do 1923 r. Polska dokupiła jeszcze 65 sztuk (o nr 201 - 265). W okresie międzywojennym P8 jeździły w Belgii, Litwy, Luksemburgu, Francji, Grecji, Rumunii, Włoszech i oczywiście w Niemczech.
P8 miał 11,2 metra długości (bez tendra), ważył ponad 78 ton (bez tendra), rozwijał maksymalnie prędkość 100 kilometrów na godzinę. Koła napędowe miały średnicę 175 cm.
W służbie PKP
Po II wojnie światowej do Polski trafiło 429 parowozów tego typu, które zgodnie z polskim nazewnictwem otrzymało symbol Ok1. Modernizowano je i kierowano do pracy. W takich okolicznościach trafił do Polski parowóz o symbolu Ok1 – 266 wyprodukowany w elbląskich zakładach Ferdynanda Schichaua. Został wyprodukowany w 1921 r; nr fabryczny 2925.

Do 1945 r. jeździł w barwach kolei niemieckich Po II wojnie światowej został przekazany Polsce i trafił pod skrzydła Polskich Kolei Państwowych. Strona parowozy.net wymienia następujące miejsca, w których elbląska „Okajedynka” pracowała: Malbork, Tczew, Olsztyn, Szczytno, Grudziądz. W 1969 r. trafił do Ostrołęki i tam 8 grudnia 1972 r. został skreślony z inwentarza. Decyzję o skreśleniu prawdopodobnie przyspieszył fakt, że podczas pracy został uszkodzony w wyniku uderzenia. Na szczęście uniknął złomowania, a w 1987 r. został wyeksponowany na zapleczu ostrołęckiej wagonowni.
W 1996 r. trafił do Ełku gdzie miał zostać eksponatem w powstającym skansenie. Skansen powstał, ale skupił się na kolei wąskotorowej. A Ok1 – 266 czekał na lepsze czasy.
Eksponat
I tu na scenę wkraczają pasjonaci ze Skierniewic, a dokładnie z Polskiego Stowarzyszenia Miłośników Kolei, którzy podjęli starania, aby parowóz kupić od PKP i przetransportować do skierniewickiej parowozowni.
„Przełom lat 2003/2004 przyniósł odmianę w postaci akcji zbywania przez PKP SA zabytkowego taboru instytucjom zajmującym się kultywowaniem kolejowych tradycji. Wtedy to parowóz Ok1-266 zakupiła za symboliczną kwotę nasza organizacja, wcześniej starająca się o inną maszynę, co do której „wyprzedziła” nas jedna z kolejowych organizacji związkowych." - możemy przeczytać na stronie internetowej stowarzyszenia.
„Była to najbardziej pracochłonna i skomplikowana akcja transportowa w dziejach Polskiego Stowarzyszenia Miłośników Kolei, wymagająca dużych środków finansowych oraz dobrego przygotowania merytorycznego. Starania o przetransportowanie pojazdu do Skierniewic trwały blisko 10 lat, a PSMK musiało pokonać różnorakie liczne kłopoty, przede wszystkim techniczne.” - tak tę operację opisuje portal skierniewice.nasze.miasto.pl
Od 29 września 2014 r. Ok1 – 266 stoi w parowozowni w Skierniewicach. Stoi i czeka na swoją kolej do remontu. I niestety nie jest „z automatu” udostępniany zwiedzającym, stoi poza terenem udostępnianym turystom. Nam udało się uzyskać zgodę członków stowarzyszenia na sfotografowanie „elbląskiego” parowozu. Pewną ciekawostką jest fakt, iż obecnie zamontowany kocioł nie jest produkcji zakładów Schichaua, a szczecińskiego Vulcana.
Trudno oszacować, ile kosztowałby jego remont, tak aby można by go wyeksponować. Niektóre blachy trzeba wymienić, niektóre wystarczy wyprostować, część wyklepać. Przydałaby się nowa otulina kotła, za to „galanteria”: uchwyty, barierki mogą zostać... Tych naszych czytelników, którzy już widzą Ok1-266 w Elblągu musimy zmartwić – PSMK parowozu nie ma zamiaru nikomu oddać.
Warto zwrócić uwagę, że w skierniewickiej parowozowni jest ok. 120 pojazdów trakcyjnych, niestety nie wszystkie dostępne dla turystów. Ok1-296, również wyprodukowana w zakładach Schichaua można oglądać w berlińskim Museum für Verkehr und Technik. Jest to parowóz, który jeździł w PKP, a później został sprzedany niemieckiemu muzeum, stąd polskie oznaczenie.
O elbląskim parowozie Ty2 - 579 w warszawskiej Stacji Muzeum przeczytasz tutaj.
O elbląskim parowozie Oi2-29 w muzeum w Kościerzynie przeczytasz tutaj.
O elbląskim parowozie Ty2 - 559 przed Akademią Górniczo - Hutniczą w Krakowie przeczytasz tutaj.