
Już nie w realiach II ligi, a w trzecioligowym pejzażu, przyszło Olimpii Elbląg po raz pierwszy w historii zmierzyć się z Wartą Sieradz. Niewiadomych było sporo, zarówno taktycznych, jak i czysto sportowych, bo trudno było przewidzieć, jak zaprezentują się podopieczni Damiana Jarzembowskiego w jego premierowym meczu ligowym przed elbląską publicznością. Ostatecznie pozostał niesmak, bo porażka nigdy nie jest słodka. Zobacz zdjęcia.
Olimpia od pierwszego gwizdka ruszyła jak rozgrzany do czerwoności tłok potężnej maszyny. Była agresywna, głodna gry, od razu wgryzła się w rywala, narzucając mu własne tempo i rytm wydarzeń na murawie. Aktywnością wyróżniali się Kordykiewicz i Laszczyk. Ale... nic z tego nie wynikało. Choć Olimpia była aktywniejsza i prezentowała większą kulturę gry, konkretnych sytuacji brakowało. Groźną akcję oglądaliśmy w 21. minucie, gdy Laszczyk dośrodkował na głowę Jarzębskiego, jednak do szczęścia zabrakło sporo. Po pierwszych 45 minutach goli nie oglądaliśmy, ale z nadzieją oczekiwaliśmy drugiej połowy.
W przerwie meczu na rozgrzewce pojawił się Dominik Kozera, który tym samym powrócił do składu po kontuzji stawu skokowego. Zmiana jednak nastąpiła w 58. minucie i już w pierwszym kontakcie z piłką mógł zdobyć gola, ale strzał zbyt anemiczny.
Obraz gry nie ulegał większym zmianom, Olimpia nadal atakowała, ale brakowało jednak skutecznej finalizacji. Warta skutecznie neutralizowała ofensywne zapędy gospodarzy, a z każdą minutą sama zaczynała coraz śmielej kąsać w ataku. W 79. minucie Dawid Owczarek wykorzystał zamieszanie w polu karnym i z bliska dobił piłkę po rykoszecie i wcześniejszym strzale Kacperskiego. Chwilę później Olimpia mogła błyskawicznie odpowiedzieć. Potężne uderzenie Kordykiewicza z kilku metrów poszybowało jednak nad poprzeczką bramki Zelenskyiego. To była sytuacja, którą „Ozzy” powinien zamienić na gola. Zapewne sam nie potrafi wytłumaczyć, jak futbolówka nie znalazła drogi do siatki.
Gwoździem do trumny okazał się faul Pawłowskiego na Mielczarku. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na “wapno”. Chwilę później Damian Ślesicki pewnym strzałem podwyższył na 0:2, zamykając losy spotkania. Z optycznej przewagi i kilku obiecujących fragmentów gry Olimpia nie zdołała wyciągnąć żadnych efektów.
- W pierwszej połowie brakowało nam konkretów w ofensywie. Mieliśmy przewagę, ale nie potrafiliśmy zamienić jej na bramki. Nasze strzały były albo zbyt lekkie, albo trafiały prosto w bramkarza. Aby to zmienić, potrzebujemy większej automatyzacji i dynamiki w grze ofensywnej, a także większej pewności w decydujących momentach. To proces, który wymaga czasu - mówił na pomeczowej konferencji trener Damian Jarzembowski, dodając: - W drugiej połowie stworzyliśmy dwie świetne sytuacje, praktycznie do pustej bramki, ale i wtedy piłka minimalnie mijała cel. Nie zgadzam się z opinią, że zagraliśmy słabo, bo słabi byliśmy jedynie w skutecznej finalizacji.
Olimpia Elbląg - Warta Sieradz 0:2 (0:0)
0:1 - Owczarek (79. min.), 0:2 - Ślesicki (88. min. - rzut karny)
Olimpia: Manikowski - Winkler, Pek (76’ Misztal), Jarzębski (58; Kondracki), Kordykiewicz, Czapliński (82’ Łaszak), Młynarczyk (58’ Kozera), Semeniv, Kołoczek, Laszczyk (77’ Pawłowski), Wierzba