Z ławki asystenta na pełne obroty. Rozmowa z Damianem Hebdą

Gdy obejmował drużynę, nikt nie wymagał cudów, liczyło się jedynie ugasić pożary i ustabilizować kurs. Damian Hebda zostaje w Olimpii na dłużej. Zanim klub ogłosił decyzję, zapytaliśmy trenera, jak ocenia swoją pracę, jakie wnioski wyciągnął z ostatnich tygodni i gdzie widzi największe rezerwy zespołu.
Trener Damian Hebda przeszedł w Olimpii prawdziwą sinusoidę. Zaczynał jako asystent, potem tymczasowo przejął stery, następnie wrócił do roli pomocnika, aby ponownie - niczym klubowy „strażak” - gasić pożary będąc pierwszym trenerem.
Jego pierwsza przygoda w roli tymczasowego opiekuna trwała od 27 maja do 12 czerwca 2025 roku, gdy zastępował Karola Szwedę. Krótkie, dwumeczowe wejście, zakończone dwoma remisami: najpierw 0:0 z Polonią Bytom, później szalone 3:3 z Polonią Grodzisk Mazowiecki. Drugi rozdział zaczął się 10 października, po odejściu Damiana Jarzembowskiego. Były wzloty, były gorsze chwile, ale coś w tej piłkarskiej maszynie wyraźnie zaczęło pracować płynniej. Bilans? Wystarczający, aby z roli strażaka przejść do pozycji pełnoprawnego budowniczego drużyny. W środę, 3 grudnia, klub ogłosił, że Damian Hebda poprowadzi Olimpię do końca sezonu. Tuż przed tym oficjalnym komunikatem mieliśmy okazję usiąść z trenerem do rozmowy.
- Objąłeś drużynę w trakcie sezonu i od tamtej pory zespół notuje bilans 4–1–2. Jak interpretujesz te wyniki? Co uznajesz za największy plus, a co wymaga dalszej pracy?
Damian Hebda: - Myślę, że najbardziej szkoda domowego meczu z Widzewem. Przy „piłce meczowej” na 3:0 mogliśmy zamknąć spotkanie. Bardzo ważne było także starcie z Bronią Radom, wyjątkowo ciężkie, rozegrane tydzień po srogiej porażce na własnym stadionie. Zależało nam na trzech punktach, aby udowodnić, że to była tylko wpadka oraz odwdzięczyć się kibicom, którzy tego dnia pokazali się z najlepszej możliwej strony. Na plus wyróżnia się ofensywa i sposób kreowania sytuacji, z czym wcześniej mieliśmy spory kłopot. Na minus pozostaje gra obronna i styl tracenia bramek.
- Ale co dalej? Jaki obecnie jest Twój status w klubie? Jesteś trenerem tymczasowym, czy odbyły się rozmowy nad kontynuacją pracy?
- Dzisiaj właśnie (rozmawialiśmy we wtorek, 2 grudnia - dop. qba) miałem spotkanie z zarządem, podczas którego powierzono mi rolę pierwszego trenera na kolejną rundę. Bardzo za to dziękuję, ponieważ obdarzono mnie dużym zaufaniem.
- Jak zmieniła się szatnia od momentu, gdy przejąłeś drużynę? Co było dla Ciebie najważniejsze w ułożeniu relacji z zawodnikami?
- Szatnia przede wszystkim ponownie uwierzyła w siebie i we własne możliwości, a do zespołu wróciła radość z grania, co jest bardzo ważnym aspektem. Relacje z zawodnikami zawsze miałem dobre, wiedziałem mniej więcej czego im brakuje i myślę, że było to widoczne od pierwszych meczów pod moim przewodnictwem.
- Przejmując drużynę w trakcie sezonu czułeś presję wyniku? A może większym wyzwaniem było odbudowanie mentalności zespołu?
- Zawsze w piłce seniorskiej odczuwa się presję, czułem ją również ja, bo chciałem pokazać się z jak najlepszej strony. Jeśli chodzi o mentalność, była kluczowa. Nam nie szło, oczekiwania były bardzo duże, byliśmy w dołku i mieliśmy mało czasu, żeby wszystko poukładać i dotrzeć do chłopaków. Wydaje mi się, że to się udało, a dzięki temu już w pierwszym meczu zespół zapunktował, i to solidnie, przed własną publicznością.
- Wróćmy do przeszłości, jak w ogóle się stało, że trafiłeś do Olimpii?
- Trafiłem do zespołu w lutym, gdy drużynę prowadził trener Szweda, a w jego sztabie pracował trener bramkarzy Krzysztof Pilarz. Szukano asystenta, a Krzysztof mnie polecił. Odbyłem dwa spotkania z trenerem i tak zostałem w Olimpii, za co Krzyśkowi bardzo dziękuję, ponieważ czuję się tu bardzo dobrze.
- Jakie są plany na okres przygotowawczy? Czy możemy się spodziewać dużych ruchów transferowych zimą?
- Plany są takie, aby przygotować zespół w jak najlepszy sposób, tak aby już w pierwszym meczu przed własną publicznością z Ząbkami dobrze się zaprezentować. Przed nami dużo pracy i długi okres przygotowawczy, co pozwoli solidnie popracować. Zmiany zaczynają się w sztabie. Pojawi się nowy asystent, trener bramkarzy oraz trener od przygotowania motorycznego. Jeśli chodzi o zespół, około czterech nowych zawodników powinno wzmocnić drużynę zimą.
- Powiedz w takim razie jakie w szczególności pozycje potrzebują wzmocnień?
- Pozycji nie zdradzę, wszystko wyjaśni się w niedalekiej przyszłości.
- Jak układa się współpraca z zarządem w kwestii budowy kadry?
- Bardzo solidnie. Dosyć często się spotykamy i omawiamy różne strategie, dlatego jestem bardzo dobrej myśli, bo to pokazuje, że każdemu zależy na Olimpii.
- Kwestia kontuzji: jak zdrowie Wierzby i Czaplińskiego, kiedy możemy spodziewać się ich powrotu?
- Dawid Wierzba i Dawid Czapliński będą do dyspozycji w okolicach drugiej połowy stycznia. Czekamy na nich, bo to bardzo ważne postacie naszej drużyny.
- A jak wygląda sytuacja Yatsenki? Widzisz go jeszcze jako zawodnika pierwszej drużyny, czy raczej na stałe pozostanie w roli asystenta?
- Saszka spisał się wzorowo w roli asystenta. Bardzo żałuję, że już go nie będzie w kadrze, a teraz będzie musiał podwójnie udowodnić swoją przydatność na boisku. Od stycznia wraca jako zawodnik, szykuje się więc efektowny powrót Olka do drużyny. On sam nie może się doczekać, czasami trzeba było go stopować na treningach, żeby nie szalał, bo wciąż ma na to czas. Cieszę się, że wraca, bo będzie to znaczące wzmocnienie na wiosnę, a kibice z pewnością będą mieli jeszcze wiele radości obserwując jego grę w pełnej dyspozycji.
- Jak oceniasz potencjał młodych zawodników w klubie? Czy w najbliższym czasie ktoś z akademii może przebić się do pierwszej drużyny?
- Jak dobrze pamiętam, opuściłem chyba tylko dwa spotkania domowe naszych rezerw. Cały czas bacznie się im przyglądam. Myślę, że zaprosiłem już wielu chłopaków na treningi do jedynki, a niektórych wprowadziłem na stałe, więc w tym kierunku działamy cały czas i przed nikim nie zamykamy drogi. Przed tymi zawodnikami wciąż jest dużo pracy, ale będą cały czas pod obserwacją, bo tak wygląda kolej rzeczy. Stawiamy przede wszystkim na swoich chłopaków, ale oni muszą też wiedzieć, że potrzebna jest ciężka praca i dużo pokory.
- Jaki styl gry chcesz docelowo widzieć w Olimpii? W jakim kierunku chcesz rozwijać ten zespół?
- Przede wszystkim chciałbym, aby zespół dominował w każdym spotkaniu, mnie charakteryzuje gra ofensywna. Przed nami wciąż dużo pracy, szczególnie nad przygotowaniem motorycznym w zimie oraz grą w obronie, więc w każdym aspekcie zawsze jest coś do poprawy.
- Charakteryzujesz się dużą pewnością w kwestii potencjału drużyny w wypowiedziach pomeczowych, skąd to się bierze?
- Widzę tych chłopaków codziennie i dostrzegam ich potencjał oraz możliwości. Można cofnąć się do niektórych meczów, w których akcje przeprowadzaliśmy od własnej piątki, czyli od otwarcia, a kończyły się bramkami. Potrafimy to robić, piłka nam nie przeszkadza, mamy do tego odpowiednich zawodników, więc musimy to cały czas udoskonalać. Mało widziałem bramek zdobywanych w ten sposób w tej lidze, dlatego wierzę w chłopaków i w ich możliwości. Jesteśmy już po rundzie, mam przegląd wszystkich zespołów, więc wypowiadam te słowa w pełni świadomie.
- Jaki cel stawiasz drużynie na najbliższą rundę? A jaki patrząc bardziej długofalowo?
- Cel jest taki, aby w każdym meczu grać o trzy punkty, stać nas na to. Jak wcześniej zapowiadałem, celem jest pierwsza piątka. Owszem, trochę już nam odjeżdża punktowo, ale dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.
- Jak odbierasz środowisko wokół Olimpii: kibiców, miasto, atmosferę meczową? Czy coś Cię zaskoczyło po przyjściu do klubu, czy coś się zmieniło po roku pracy w Olimpii?
- Głośno mówię, że czuję się człowiekiem stąd i mocno utożsamiam się z miastem, klubem i kibicami. Mecz przed własną publicznością traktuję jako święto. To dla mnie dzień wyjątkowy. Czuję się tu wspaniale, miasto jest przepiękne, a klub – w moim odczuciu – wkrótce wróci na swoje miejsce, czyli przynajmniej do drugiej ligi. Za kibicami i za klubem skoczę w ogień i zrobię wszystko, aby Olimpia pięła się coraz wyżej i rozwijała w każdym aspekcie. Wierzę, że za tym pójdzie również wzrost frekwencji zarówno na meczach domowych, jak i wyjazdowych.
Dla mnie kibice to sfera wyjątkowa. Bardzo mocno się z nimi utożsamiam i ogromnie cenię to, co robią. To niebywałe, że w drugiej lidze wspierali nas w każdym meczu, u siebie i na wyjazdach, niezależnie od trudnej sytuacji Olimpii. Zawsze byli z nami, za co składam im wielkie podziękowania. To niesamowite móc grać dla takich ludzi. Nie wyobrażam sobie spotkań bez kibiców, a oni są wszędzie, zawsze. To zdecydowanie najlepsi kibice tej ligi i bez wątpienia liderują w niej, na co w pełni zasługują. Mam nadzieję, że dzięki naszej grze będzie ich jeszcze więcej w rundzie wiosennej.
Z tego miejsca kieruję także apel do władz miasta o nowy stadion dla Elbląga. Już wyobrażam sobie, jak wyglądałyby dni meczowe na nowym obiekcie, z tak wspaniałymi kibicami. Myślę, że byłoby to prawdziwe święto dla całego Elbląga.
- W jakich obszarach jako trener chcesz się najbardziej rozwijać w najbliższym czasie?
- W każdym tak naprawdę. Zawsze można być lepszym w każdej dziedzinie. Najważniejsze to nie stać w miejscu, tylko ciągle się rozwijać. Niedługo mam egzamin na UEFA A, więc dla mnie jako trenera to teraz priorytet.
PS Olimpia pozostaje w treningu do 10 grudnia bieżącego roku. Następnie zawodnicy rozjadą się do rodzinnych stron, by spędzić czas świąteczno-noworoczny z bliskimi. Do zajęć powrócą 7 stycznia 2026 r., rozpoczynając przygotowania do wiosennej części sezonu.