17 września, podczas otwarcia przekopu Mierzei Wiślanej, do Elbląga miałaby przepłynąć barka z tysiącem ton węgla, jako symbol niezależności od Rosji. Szlak wodny jest jednak nieukończony i nieoznaczony, stąd poszukiwany jest odważny i doświadczony kapitan.
Jak czytamy w tekście Tomasza Molgi dla wp.pl, otwarcie przekopu planowane jest "z hukiem". Pomysł z przepłynięciem barki do Elbląga nie jest jednak skazany na sukces. W rozmowie z WP wskazuje na to jeden z wodniaków:
- Mam nadzieję, że to nie dojdzie do skutku. Taki pokazowy rejs groziłby katastrofą wizerunkową, gdyby płynąca nieoznaczoną trasą barka wbiła się na mieliznę - mówi Wirtualnej Polsce Daniel Kotur, kapitan żeglugi śródlądowej z 20-letnim doświadczeniem. To on w nieoficjalnych rozmowach z urzędnikami usłyszał o specjalnym punkcie programu otwarcia przekopu Mierzei Wiślanej – podaje portal.
Daniel Kotur podkreśla, że barki o nośności 400 ton mają 1,9 metra zanurzenia, a większe jednostki o ładowności 800 ton 2,5 metra. Kanał żeglugowy ze śluzy Nowy Świat do Elbląga może mieć w niektórych miejscach jedynie 1,7 m głębokości. Kapitan wskazuje, że trzeba w takiej wyprawie uwzględnić takie czynniki, jak pogoda. Podkreśla też, że nie jest przeciwnikiem inwestycji, ale idea tego rejsu wydaje mu się nierozsądna i ryzykowna.
Magdalena Kierzkowska, rzecznik prasowa Urzędu Morskiego przekazała portalowi, że na organizację takiego rejsu nie wpłynął do instytucji odpowiedni wniosek. Samą uroczystość organizuje Ministerstwo Infrastruktury.
- 18 sierpnia wysłaliśmy do resortu pytania dotyczące planowanego przepłynięcie barki z węglem do Elbląga przez przekop Mierzei Wiślanej. Nie dostaliśmy odpowiedzi do chwili opublikowania tekstu – pisze Tomasz Molga.
Więcej na wp.pl.