Drugi raz odroczona została rozprawa 44-letniego Wojciecha K., u którego w mieszkaniu przy ul. Okulickiego znaleziono 22 lutego ubiegłego roku naboje, zapalniki i chemikalia. Służby musiały ewakuować mieszkańców bloku. Sędzia z kontynuacją procesu czeka na sporządzenie opinii przez biegłego z zakresu pożarnictwa.
23 września miała się odbyć kolejna rozprawa Wojciecha K., na którym ciążą m. in. zarzuty posiadania bez zezwolenia amunicji i posiadania substancji psychotropowych. Sąd odroczył ją jednak do czasu otrzymania opinii od biegłego z zakresu pożarnictwa. – Do sądu wpłynęło pismo od biegłego, w którym wyjaśnia, że potrzebuje on więcej czasu na jej sporządzenie – mówiła prowadząca sprawę sędzia sądu rejonowego Sylwia Kamola.
Opinia ma zostać przygotowana do 30 października. Sędzia odroczyła rozprawę do 25 listopada.
Przypomnijmy. Oskarżony 44-letni Wojciech K. jest farmaceutą, w swoim dorobku naukowym ma doktorat i jak wyjaśniał przed sądem podczas pierwszej rozprawy ma „25 doświadczenia w pracy w laboratoriach”. 22 lutego ubiegłego roku miała miejsce interwencja służb w bloku przy ul. Okulickiego 4. Pod ten adres zostali wezwani strażacy, bo w jednym z mieszkań wybuchł pożar. Lokatorów bloku ewakuowano. Drugiego dnia, po znalezieniu wewnątrz lokalu chemikaliów, policja zarządziła ewakuację mieszkańców. Wojciech K., najemca mieszkania, decyzją sądu trafił wówczas do aresztu tymczasowego. Obecnie sąd już nie stosuje wobec mężczyzny tego środka zapobiegawczego i odpowiada on z wolnej stopy.
Wojciechowi K. przedstawiono łącznie cztery zarzuty. Pierwszy dotyczy posiadania bez pozwolenia przez niego dwóch sztuk amunicji i trzech zapalników. Drugi posiadania znacznej ilości substancji odurzających, w tym, jak dowodzi prokuratura m. in. marihuany, amfetaminy, MDMA (ecstasy) i alprazolamu. Prokuratura oskarżyła farmaceutę również o to, że bez zezwolenia miał zgromadził znaczne ilości substancji chemicznych (azotanu potasu, kwasu siarkowego, eteru dwuetylowego, toluenu, nadtlenku wodoru), mogących stanowić niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia mieszkańców budynku oraz o to, że sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w postaci eksplozji materiałów łatwopalnych (benzyny ekstrakcyjnej, denaturatu, acetonu, etanolu) przechowywane w miejscu do tego nieprzeznaczonym.
Mężczyzna przyznał się do dwóch pierwszych zarzutów. Podczas pierwszej rozprawy chciał składać wyjaśnienia, odmówił jednak odpowiedzi na pytania prokuratury.
- Przyznaję się do posiadania jednej sztuki amunicji, nie zdawałem sobie sprawy, że to nabój zawierający proch. Znalazłem go 30 lat temu w lesie, zatrzymałem go na pamiątkę. Jeśli chodzi o skorodowany nabój, to ekspertyza wykazała, że jest to złom i nie potrzeba na to żadnego zezwolenia. Zapalniki także znalazłem w lesie ok. 30 lat temu i nie zdawałem sobie do końca sprawy, co to jest. Jeśli chodzi o środki odurzające, to posiadałem marihuanę, ale w mniejszej ilości niż to figuruje w akcie oskarżenia, ponieważ ekspertyza wykazała, że jest to 15 gramów. Posiadałem te środki na własny użytek w celach medycznych. Bardzo żałuję tego czynu. Jeśli chodzi o pozostałe środki odurzające, to miałem te substancje po jednej butelce. Przechowywałem je w związku z moją działalnością gospodarczą. W mieszkaniu przy ul. Okulickiego nie prowadziłem żadnych eksperymentów czy reakcji chemicznych. W tym czasie przygotowywałem te rzeczy do wywiezienia do laboratorium. Z przyczyn niezależnych ten transport został opóźniony – wyjaśniał przed sądem podczas pierwszej rozprawy oskarżony.
23 września Wojciech K. nie był obecny w sądzie.
Więcej o sprawie pisaliśmy między innymi w tym artykule.