Pewna pani z Elbląga dała się oszukać na kwotę blisko 30 tys. złotych pewnemu „inżynierowi budownictwa w siłach ONZ” a przynajmniej za przedstawiającego się za takowego.
Poznała go w Internecie na profilu społecznościowym. To on ją zaczepił, wywiązała się rozmowa, która po jakimś czasie przerodziła się w relację. Zdawało się, że już tylko kilka kroków dzieli kobietę od wspólnego zamieszkania z panem. Trudności jednak były. Inżynier przebywał w mrocznym zakątku świata, a dokładnie w Syrii. Co więcej, był pozbawiony dostępu do wody, dziennego światła i… pieniędzy. Kilkakrotnie prosił więc 60-latkę o pożyczkę i przesłanie przekazem środków. Ta przesyłała mu kwoty od 500 do 2700 euro. Podczas realizacji ostatniego przelewu kobieta nawet zadłużyła się w banku.
Niestety, kolejne nieszczęścia spadały na mężczyznę jedno po drugim. Gdy z Syrii dostał się do Turcji, został napadnięty, pobity i jeszcze okradziony. W szpitalu, do którego trafił, wykonano mu nieprawidłowo zabiegi i nie mógł powrócić w pełni do zdrowia. Zanim to się stało, zdążył jeszcze wysłać swojej rozmówczyni paczkę z prezentami, która to miała wynagrodzić jej wszystkie poniesione koszty związane z pożyczaniem pieniędzy. Aby ją odebrać, kobieta musiała jeszcze tylko… wpłacić 1650 euro. 60-latka nie dała się już na to nabrać. Zorientowała się, że została oszukana.
Dlaczego piszemy o tym w taki sposób? Aby pokazać cały mechanizm oszustwa. Emocje i to, jak im ulegamy. Być może ktoś w tej chwili prowadzi taką rozmowę, jest w takiej relacji i żyje pewnym złudzeniem. Idąc dalej za taką stworzoną przez oszustów iluzją, stracimy na pewno pieniądze, ale i coś więcej, stracimy zaufanie do innych.