Moja żona przepracowała w DD ponad 15 lat. Niby odeszła do innej pracy, ale myślami i duchem ciągle tam jest. Ona wyszła z DD ale Dom dziecka nie wyszedł z niej. Ta praca to był jej żywioł, pasja i codzienna troska. Nie była w pracy ale i tak była w pracy. Ciągle umartwianie się i godziny spędzone na telefonie. Sam też uczestniczyłem w wolontariacie i pomagałem jak mogłem. Pozdrawiam wychowawców i wychowanków oraz kolegów że szkolnej ławy z SP 3 którzy byli mieszkańcami DD.