Za dzieciaka pies kolegi, chyba typu sarenka, czy coś takiego, kiedyś była na takie moda, zginął zgnieciony tyłkiem innego kolegi jak spał na fotelu. Jak się ma małe zwierzę to trzyma się je w zagrodzie a na spacer zabiera na rękach albo dla jego bezpieczeństwa w kontenerku. W lecznicy nikt nie wchodzi do kolejki gdzie są dobermany i owczarki z kotem na smyczy, bo nawet w jak kagańcu mogą kota poturbować. Smutne, jednak jak sąsiadka ma tabliczkę uwaga groźny pies na płocie to jedynie żal zostaje.