UWAGA!

----

Elżbieta Sambor: Lubię stawiać sobie wyzwania

 Elbląg, Elżbieta Samobor,
Elżbieta Samobor, fot. archiwum prywatne

Biega sprinty, plotki, skacze w dal, wzwyż, w trójskoku, doskonale rzuca oszczepem. Od wielu lat z sukcesami reprezentuje Elbląg, również na arenie międzynarodowej. W tym roku, w Stanach Zjednoczonych na Halowych Mistrzostwach Świata Masters w Lekkiej Atletyce wywalczyła czwarte miejsce w pięcioboju. Tym razem rozmawiamy z Elżbietą Sambor nie tylko o jej lekkoatletycznych sukcesach, ale o tym jak ważne jest w życiu podążanie za marzeniami i że nigdy nie jest za późno na ich spełnianie. Zdjęcia.

Anna Dawid - Swoją przygodę ze sportem zaczynałaś w „Trójce?

Elżbieta Sambor - Tak, w mojej rejonowej podstawówce, czyli właśnie w „Trójce”. Tam królowała lekkoatletyka, a że byłam dosyć wysoka i szczupła, to miałam warunki fizyczne i predyspozycje do skoku wzwyż. Byłam w tym niezła. W szkole średniej również robiłam systematycznie postępy, aż w którymś momencie zatrzymałam się. Zaczęłam się bać pewnych wysokości. Taką magiczną barierą było dla mnie 170 cm. Podczas treningów pokonywałam je przez gumkę, na zawodach skakałam bez problemu 165 cm, jednak gdy poprzeczka była 5 cm wyżej, to blokowałam się.

 

- 5 cm, to wydaje się tak niewiele...

- Myślę, że to wszystko siedziało w mojej głowie. Rozmawiamy o czasach, kiedy nie było psychologów sportu. Mój trener nie potrafił sobie z tą sytuacją poradzić, ja tym bardziej. Nie oddałam w życiu ani jednego skoku na wysokość 170 cm. Przez tę blokadę po prostu się zniechęciłam. Miałam trafić pod opiekę Romana Wszoły (trener lekkoatletyki - red.), jednak wiedziałam, że tej bariery w głowie nie przełamię i nie zgłosiłam się do niego, zrezygnowałam. W wieku juniora młodszego przestałam trenować.

 

- Co było dalej?

- Miałam w tym czasie problemy zdrowotne, przerwałam studia na AWF. Bardzo trudno było mi sobie wyobrazić, czym zapełnię w życiu lukę po sporcie, ale rozpoczęłam pracę w szkole. Uczyłam m.in. wychowania fizycznego, więc jakoś ten sport we mnie istniał. To był też czas, kiedy na mojej drodze ponownie stanęła Marynia Biskup (polska lekkoatletka, elblążanka - red.). Znałyśmy się jeszcze z czasów, kiedy trenowałam. Dużo słyszałam o jej sukcesach sprinterskich na mistrzostwach Europy czy mistrzostwach świata. W międzyczasie trochę zaczęłam też truchtać dzięki mojemu serdecznemu koledze z pracy. Przez ponad 30 lat nie oddałam jednak ani jednego skoku. Marynia mnie namawiała, mówiła: Elu, spróbuj, ty tak świetnie skakałaś, a są takie fajne zawody dla mastersów. Nie miałam jednak wiary w siebie, mówiłam: Marynia, jestem za cienka, za słaba. Dałam się jednak namówić i pierwsze zawody w jakich wystartowałam to były Senior Games w sierpniu 2014 roku. Pierwsze i jedyne, w których wystartowałam razem z Marynią. Ona już wówczas była chora i czuła się coraz gorzej.

 

- Pierwsze zawody po tak długiej przerwie...

- Dokładnie tak. Przed nimi skoczyłam 140 cm podczas treningu na stadionie na Saperów. Tak po prostu, z marszu. Wskoczyłam w adidasy i skoczyłam. Pomyślałam, że po tylu latach nie jest źle. Jednak podczas przygotowań do Senior Games naciągnęłam mięsień i na zawodach skoczyłam jedynie 125 cm. Byłam trochę rozczarowana, ale to nauczyło mnie też pokory. Za dwa tygodnie był Puchar Bałtyku i skoczyłam 135 cm. Potem były halowe, drużynowe mistrzostwa Polski w Toruniu, gdzie skoczyłam 140 cm, następnie mistrzostwa Polski i 145 cm, a w marcu halowe mistrzostwa Europy.

 

- I tam był już złoty medal.

- Tam pokonałam wicemistrzynię olimpijską Urszulę Kielan i z wynikiem 144 cm zostałam halową mistrzynią Europy. Stać na podium i słyszeć Mazurka Dąbrowskiego to jest coś cudownego, coś niesamowitego. Człowiek nie dowierza, że to się dzieje naprawdę. Potem były mistrzostwa świata w Lyonie i czwarte miejsce w siedmioboju. Byłam trochę przetrenowana i bieg na 800 metrów mnie „zabił”, zabrał medal. Jak się raz posmakowało zwycięstwa, to chciałoby się ich więcej. Ale to jest sport i on cały czas uczy pokory. Sport to ogólnie piękna sprawa, a wieloboje to już sprawa cudowna. One wymagają od zawodnika sporo odwagi.

 

- Odwagi?

- Tak. Nie każdy sprinter odważy się skakać wzwyż. Musi nauczyć się techniki skoku, opanować ją. Przy wieloboju potrzebna jest też żyłka ciekawości, chęci spróbowania czegoś nowego. Ja tę ciekawość w sobie mam. Mówię sobie: no dobrze, ja tego spróbuję. Tak było właśnie z bieganiem przez płotki. Lubię stawiać sobie wyzwania, ale ja już nie jestem na etapie, w którym chciałaby kręcić jakieś rekordy. Przecież z ludźmi w wieku moich dzieci, albo z młodszymi ścigać się nie będę. Oczywiście nutka rywalizacji z rówieśnikami zawsze jest.

 

- Co takiego jest w tym wieloboju, że go pokochałaś?

- Zanim wystartowałam w nim pierwszy raz, to zastanawiałam się, po co ludzie świetni w jednej kategorii męczą się w siedmiu, czy jak mężczyźni w dziesięciu kategoriach. Jednak to, gdy podczas zawodów przechodzisz z konkurencji na konkurencję z tą grupą zawodników, gdy zawiązują takie fajne relacje i czujesz więź z innymi sportowcami – to jest bezcenne. To są relacje, które pozostają. Australia, Stany, czy Korea Południowa, poznałam z tych krajów cudownych ludzi, sportowców. Barierą jest dla mnie język, ale pracuję nad tym. Właśnie uczę się angielskiego.

 

- W marcu wystartowałaś w mistrzostwach świata w USA.

- Gdy weszłam w nową kategorię wiekową, czyli 60 plus, to pomyślałam, że zrobię sobie urodzinowy prezent. Wraz z koleżanką z Krakowa poleciałyśmy na Halowe Mistrzostwa Świata Masters w Lekkiej Atletyce odbyły się w Gainesville na Florydzie (23-30 marca). Tam wystartowałam w pięcioboju, trójboju i skoku wzwyż. Niestety trochę przesadziłam z treningami i wyjeżdżając na zawody miałam już kontuzję mięśnia dwugłowego. Mimo to postanowiłam dać z siebie wszystko. Pierwszy był pięciobój i bieg przez płotki, poszło mi świetnie, bo poprawiłam o sekundę swój wynik sprzed miesiąca z mistrzostw Polski. Przyzwoicie też poszedł mi skok w dal, po skoku wzwyż byłam w klasyfikacji druga. Przed biegiem na 800 m byłam czwarta. I postawiłam wszystko na jedną kartę, czyli na te 800 metrów. Moją potencjalną rywalkę, która była przede mną w klasyfikacji, pokonałam, ale to nie wystarczyło do trzeciego miejsca. Niestety, ze Stanów wróciłam z kontuzją, z którą borykam się do dzisiaj. Dziękuję Izabeli Milusz, dyrektor SP nr 16, prezydentowi Elbląga panu Michałowi Missanowi za oddelegowanie mnie na zawody. Taki wyjazd do Stanów to spore koszty, a dzięki temu były one mniejsze. Dziękuję również pracownikom Departamentu Promocji i Turystyki za udostępnienie materiałów do promocji Elbląga.

 

- Mówi się o lekkoatletyce, że to królowa sportu i chyba nie bez powodu.

- Jest piękna, dynamiczna, ciągle się tutaj coś dzieje. W niej niemal wszystko zależy od od nas. Lekkoatletyka to też przeważnie krótkotrwały, skumulowany wysiłek przy jednoczesnej mega koncentracji. W ogóle sport oprócz adrenaliny i endorfiny, to także relacje z innymi ludźmi. Nie tylko sam trening wyciąga mnie z domu, ale to, żeby być między ludźmi. Do tego jestem wśród takich ludzi, którzy podzielają moją pasję. Tutaj znajduję ciekawe, wartościowe osoby. Dzięki sportowi lepiej też funkcjonuję w pracy, jestem bardziej zadowolona. Sport i aktywność dają też bardziej optymistyczne spojrzenie na świat.

 

- Trenujesz też triathlon.

- Tak, od niedawna. Z początku byłam bardzo tego niepewna, sądziłam, że to już jest nie dla mnie, że jest za późno na sporty wytrzymałościowe. Myślałam: to nie ten wiek, nie ta sprawność biegowa. Wahałam się, czy dołączyć do nowo powstającej, amatorskiej grupy. Najważniejsze jest to, czy chcesz? – powiedział mi wówczas trener Bogusław Tołwiński. Chciałam i przekonałam się do tego i wcale nie było dla mnie za późno. Przekonałam się także do morsowania. Teraz mogę wejść do morza o każdej porze roku. Sport, aktywność przekładają się też na codzienne życie. Zyskuje się większą pewność siebie, jest się bardziej decyzyjnym. Potrafię pokonywać poprzeczki nie tylko te na stadionach, ale także te w życiu.

 

- Wróciłaś do aktywności po bardzo długiej przerwie. Twój przykład pokazuje, że nigdy nie jest za późno na sport.

- Wystarczy zrobić pierwszy krok, najważniejsze to wyjść z domu. Ja ładnych parę lat siedziałam w domu, jednak gdzieś głęboko w duszy czułam, że to mi nie służy, ale nie mogłam się przełamać. Ale gdy już to zrobisz, potem jest łatwiej. Teraz jest sporo różnych grup, czy akcji, do których można się przyłączyć. Warto spróbować i przekonać się, czy to nam daje radość. Trzeba być też świadomym, że to sport i ruch pozwalają nam utrzymać ciało w dobrej formie.

 

- Jak to jest z tą aktywnością wśród dzieci. Ciągle słyszymy, że jest tak źle.

- Jest różnie. Nie jest aż tak źle. Dużo dzieci, szczególnie dziewczynek trenuje taniec czy akrobatykę. Sporo też jeździ na rowerach. Na lekcjach wf-u robią oczywiście to, co muszą, a przecież do aktywności jakiejś pozalekcyjnej dziecka się nie zmusi. Tutaj rodzice powinni zachęcać i być przykładem. Jako nauczyciel staram się pokazać swoim życiem, że warto się ruszać, warto uprawiać sport. Staram się też wyłapywać młode, lekkoatletyczne talenty, gdy je zauważę na jakiś zawodach.

 

- Często powtarzasz, że oprócz kondycji fizycznej, ważne jest też dbanie o psychikę.

- Ostatnio stawiam na rozwój osobisty. Cały czas siebie odkrywam. Ćwiczę swój charakter, silną wolę, opanowanie. To jest ważne, by osiągnąć spokój, bo życie jest nerwowe, praca w szkole bywa nerwowa. Ćwiczę więc relacje, układam porządek w głowie, wokół siebie i w relacjach z ludźmi. Staram się wstawać rano, nawet, gdy jest ciemno i pada deszcz. I nie ważne, że czeka mnie tego dnia coś trudnego, ciężkiego. Wstaję i mówię: dzisiaj będzie dobry dzień. Nic mnie nie jest w stanie zdenerwować. Pomimo wszystko będę spokojna, uśmiechnięta, zadowolona z życia i tak spędzę dzień. To się sprawdza. Staram się nie żyć przeszłością, myśleć do przodu. Mam nadzieję, że trochę tego życia jeszcze mi zostało, chcę je wypełnić sensownie i niczego potem nie żałować.

 

- Czy sport zostanie z Tobą do końca?

- Tak, sądzę, że tak. Moja mama została wicemistrzynią świata w sztafecie cztery razy dwieście metrów w kategorii 80 plus.

Rozmawiała Anna Dawid

Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Uwaga! Opinia zostanie zamieszczona na stronie po zatwierdzeniu przez redakcję.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama