
Dwanaście załóg uczestniczy w Świętojańskich Zawodach Balonowych, które odbywają się w Pasłęku. Za zawodnikami już pierwsze loty, między innymi treningowe. - To emocjonujący sport, także nieprzewidywalny. Więcej zależy od natury, niż od człowieka. Jeśli nie potrafimy wykorzystać tego, co ona daje, to efektów nie będzie. Trzeba przewidywać i dopasować się do natury, a nie walczyć z nią. W tym drugim przypadku jest się na przegranej pozycji – mówi Włodzimierz Klusek, instruktor i pilot balonowy od 1971 roku. W Pasłęku reprezentuje klub z Warszawy. Zdjęcia.
W Pasłęku odbywają się XXIX Świętojańskie Zawody Balonowe im. Bogusława Stankiewicza. W środę (13 sierpnia) odbywały się loty treningowe, w czwartek zawodnicy wystartują m.in. w kategorii rzutu do celu. W zawodach uczestniczy 12 załóg, między innymi z Warszawy i z Grudziądza.
Baloniarstwo to nadal sport niszowy, chociaż w ciągu ostatnich lat wzrosła znacząco liczba osób go uprawiających. Obecnie w rejestrze prowadzonym przez prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego jest 320 balonów, w latach 70. było ich 30. Na czym polega ten sport?
- Na lataniu do celu. Podczas zawodów mamy wytyczne dokąd musimy dolecieć, gdzie zrzucić marker, czyli wstążkę zakończoną obciążoną końcówką. Jest ułożony krzyż, musimy jak najbliżej do niego dolecieć, żeby zrzucić ją w sam jego środek. Ten sport wymaga precyzji i skupienia, a także siły, która jest potrzebna przy składaniu i rozkładaniu sprzętu. Napompowany balon waży ponad tonę, a rozłożony ma około 30 metrów długości – wyjaśnia Karolina Kończan, z Grudziądzkiego Klubu Balonowego.
Najpierw balon ogrzewamy jest zimnym powietrzem, potem dogrzewany palnikiem.
- To jak szybko lecimy, zależy od siły wiatru, czasami są to 2 metry na sekundę i stoimy w miejscu. To bardzo piękny sport. Na zawodach w Pasłęku jestem drugi raz, ale nasi piloci byli tutaj wielokrotnie. Ogólnie uczestniczy pięć ekip z Grudziądza. Nasz klub się rozrasta, aktualnie mamy już dziesięciu pilotów – mówi Karolina Kończan.
Włodzimierz Klusek jest instruktorem oraz pilotem balonowym od 1971 roku. Baloniarstwo to dla niego czerpanie przyjemności z natury.
- Kieruje nami wiatr. Na każdej wysokości ma on inny kierunek, pilot o tym wie i sprawdza, obserwuje co się dzieje wokół, w jaką stronę powiewają krzaki, a w jaką korony drzew. To wymaga ogromnego wyczucia i precyzji. Jest to emocjonujący sport, nieprzewidywalny. Więcej zależy w nim od natury, niż od człowieka. Jeśli nie potrafi wykorzystać tego, co ona daje, to będzie się z nią boksował bez efektów. Każdy lot jest niepowtarzalny. Kiedy lecisz nisko, to można nawet rozmawiać z ludźmi z podwórka. Pytają, czy jest fajnie. Są to sympatyczne rozmowy i osoby, na których terenie się wyląduje, raczej przyjaźnie podchodzą do baloniarzy. Jest to nadal rzadko spotykany widok mimo, że balonów - od kiedy ja się nimi zajmuję - przybyło dziesięciokrotnie. W Polsce, gdy zaczynałem, było 30 balonów, teraz w rejestrze jest ich 320. Jest to sport poza możliwościami średnio zarabiającego człowieka, bo nowy balon kosztuje ok. 250 tys. zł. Z drugiej ręki, po sezonie, już jest taniej – mówi Włodzimierz Klusek.
Zawody w Pasłęku potrwają do 17 sierpnia. Ich organizatorami są Starostwo Powiatowe w Elblągu oraz Miasto i Gmina Pasłęk.