Elbląska Olimpia w meczu 26. kolejki I ligi przegrała w Gliwicach z Piastem 0:1. Żółto-biało-niebiescy rozegrali dobry mecz, ale nie dali rady gospodarzom, którzy po tym spotkaniu zasiedli na fotelu lidera. Już w sobotę (21.04) Olimpia zagra w Nowym Sączu z Sandecją.
Zapoznaj się z tekstową relacją live z meczu Piast Gliwice - Olimpia Elbląg
Brak szczęścia, brak punktów
Swojego występu i zaprezentowanej w Gliwicach gry elblążanie na pewno nie muszą się wstydzić. Niestety zabrakło najważniejszego – bramek. W futbolu od początku jego istnienia liczą się gole, nie przyznaje się punktów za wrażenie artystyczne. Co z tego, że zawodnicy z Elbląga grali jak równy z równym z liderem, ba w drugiej połowie sprawiali lepsze wrażenie od gospodarzy. To Piast po tej kolejce wskoczył na fotel lidera I ligi, a Olimpia do minimum ograniczyła swoje szanse na zachowanie statusu pierwszoligowca.
Trener Oleg Raduszko zaskoczył ustawieniem zespołu w pierwszej połowie, bo na boisku pojawił się Michaił Koladko, a na rezerwie został Tomasz Chałas. Jego podopieczni od samego początku zaczęli jednak sumiennie realizować założenia taktyczne, nie dając rozwinąć skrzydeł gospodarzom. Olimpia grała mądrze, ograniczając skutecznie możliwości ofensywne „Piastunek”, a sama szukała szczęścia w kontratakach. Dobrze spisywali się obaj golkiperzy i dlatego do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis, ze wskazaniem mimo wszystko na gości z Elbląga.
Bramka z niczego
Na drugą połowę Piast wyszedł z mocnym postanowieniem strzelenia gola, ale długo nie potrafił przekuć tego w czyn. Elblążanie zagęścili środek pola i grali bardzo uważnie. Niestety przytrafił im się jeden błąd i w 57. minucie po niegroźnej akcji stracili bramkę. W dość niepozornej sytuacji w polu karnym Olimpii instynktem strzeleckim wykazał się najlepszy snajper Piasta Wojciech Kędziora (12 goli), który stojąc tyłem do bramki, strzałem głową pokonał Rogaczowa. Po stracie gola trener żółto-biało-niebieskich postawił wszystko na jedną kartę. Na placu gry pojawili się Andrzej Matwijów i wspomniany Chałas, co wydatnie ożywiło grę olimpijczyków. Z każdą upływającą minutą akcje gości z Elbląga stawały się coraz bardziej groźne. Gra prowadzona była ze sporym rozmachem, co sprawiało niemałe trudności defensywie gospodarzy. Tej środy dopisywało im jednak ogromne szczęście, albo raczej, to Olimpia miała pecha. W dwóch sytuacjach wydawało się już, że nic nie jest w stanie uchronić Piast od straty bramki, a jednak Dariusz Trela zdołał zachować czyste konto. Bramkarz Piasta, to bez wątpienia najjaśniejszy punkt w zespole trenera Marcina Brosza. To jemu koledzy z drużyny zawdzięczają pełną zdobycz punktową w starciu z Olimpią. To on był cichym bohaterem miejscowych, broniąc pewnie, skutecznie i co by nie mówić, z ogromnym szczęściem. Tak jak choćby w 69. minucie, kiedy to atakujący Chałas z Kołosowem przeszkodzili sobie wzajemnie tuż przed linią bramkową i zamiast piłki, obaj znaleźli się w siatce gliwickiej bramki. Ostatni kwadrans meczu, to już zdecydowana dominacja Olimpii, która górowała nad rywalem zwłaszcza w aspekcie przygotowania fizycznego. Momentami elblążanie spychali gospodarzy do desperackiej obrony, nie potrafili jednak zadać decydującego ciosu. Już w doliczonym czasie gry blisko szczęścia był Matwijów, ale zabrakło mu paru centymetrów by doprowadzić do remisu. Remisu, na który Olimpia bez wątpienia zasłużyła.
Teraz Sandecja
Piłkarze z Elbląga po meczu długo nie schodzili z murawy, nie mogąc pogodzić się z końcowym rozstrzygnięciem. Przegrali mecz, nie będąc słabszą drużyną. Potwierdzili swoją postawą, że do końca będą walczyć i rywale nie mogą przed meczem dopisywać sobie punktów. To jednak marna pociecha dla kibiców z Elbląga, którzy nie mogą doczekać się czwartego zwycięstwa w sezonie. Być może uda się odnieść je w najbliższą sobotę w Nowym Sączu, do którego Olimpia udała się prosto z Gliwic.
Piast Gliwice – Olimpia Elbląg 1:0 (0:0)
1:0 – Kędziora (57.)
Piast: Dariusz Trela – Wojciech Lisowski, Adrian Klepczyński, Fernando Cuerda, Gediminas Paulauskas, Pavol Cicman (71. Tomasz Bzdęga), Alvaro Jurado, Tomasz Podgórski, Radosław Murawski (46. Adrian Świątek), Wojciech Kędziora (78. Jan Buryan), Ruben Fernandez
Olimpia: Aleksiej Rogaczow – Adam Banasiak, Nikołaj Borsukow, Marcin Pacan, Witalij Nadzijewskij, Paweł Czoska, Anton Kołosow, Lubomir Lubenow, Aleksandr Tiszkiewicz (61. Andrzej Matwijów), Bartłomiej Bartosiak (82. Mateusz Górka), Michaił Koladko (58. Tomasz Chałas)
Żółte kartki: Lisowski, Buryan (Piast) – Borsukow, Kołosow (Olimpia)
Sędziował: Marek Opaliński (Legnica)
Widzów: ok. 4 tys.
Komplet wyników 26. kolejki I ligi w sezonie 2011/12: Piast Gliwice – Olimpia Elbląg 1:0, KS Polkowice – GKS Katowice 1:2, Górnik Łęczna – Zawisza Bydgoszcz 4:2, Kolejarz Stróże – Wisła Płock 2:0, Dolcan Ząbki – Arka Gdynia 1:1, Flota Świnoujście – Polonia Bytom 0:0, Ruch Radzionków – Pogoń Szczecin 1:1, Olimpia Grudziądz – Warta Poznań 2:1, Nieciecza – Sandecja Nowy Sącz 0:0.
Brak szczęścia, brak punktów
Swojego występu i zaprezentowanej w Gliwicach gry elblążanie na pewno nie muszą się wstydzić. Niestety zabrakło najważniejszego – bramek. W futbolu od początku jego istnienia liczą się gole, nie przyznaje się punktów za wrażenie artystyczne. Co z tego, że zawodnicy z Elbląga grali jak równy z równym z liderem, ba w drugiej połowie sprawiali lepsze wrażenie od gospodarzy. To Piast po tej kolejce wskoczył na fotel lidera I ligi, a Olimpia do minimum ograniczyła swoje szanse na zachowanie statusu pierwszoligowca.
Trener Oleg Raduszko zaskoczył ustawieniem zespołu w pierwszej połowie, bo na boisku pojawił się Michaił Koladko, a na rezerwie został Tomasz Chałas. Jego podopieczni od samego początku zaczęli jednak sumiennie realizować założenia taktyczne, nie dając rozwinąć skrzydeł gospodarzom. Olimpia grała mądrze, ograniczając skutecznie możliwości ofensywne „Piastunek”, a sama szukała szczęścia w kontratakach. Dobrze spisywali się obaj golkiperzy i dlatego do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis, ze wskazaniem mimo wszystko na gości z Elbląga.
Bramka z niczego
Na drugą połowę Piast wyszedł z mocnym postanowieniem strzelenia gola, ale długo nie potrafił przekuć tego w czyn. Elblążanie zagęścili środek pola i grali bardzo uważnie. Niestety przytrafił im się jeden błąd i w 57. minucie po niegroźnej akcji stracili bramkę. W dość niepozornej sytuacji w polu karnym Olimpii instynktem strzeleckim wykazał się najlepszy snajper Piasta Wojciech Kędziora (12 goli), który stojąc tyłem do bramki, strzałem głową pokonał Rogaczowa. Po stracie gola trener żółto-biało-niebieskich postawił wszystko na jedną kartę. Na placu gry pojawili się Andrzej Matwijów i wspomniany Chałas, co wydatnie ożywiło grę olimpijczyków. Z każdą upływającą minutą akcje gości z Elbląga stawały się coraz bardziej groźne. Gra prowadzona była ze sporym rozmachem, co sprawiało niemałe trudności defensywie gospodarzy. Tej środy dopisywało im jednak ogromne szczęście, albo raczej, to Olimpia miała pecha. W dwóch sytuacjach wydawało się już, że nic nie jest w stanie uchronić Piast od straty bramki, a jednak Dariusz Trela zdołał zachować czyste konto. Bramkarz Piasta, to bez wątpienia najjaśniejszy punkt w zespole trenera Marcina Brosza. To jemu koledzy z drużyny zawdzięczają pełną zdobycz punktową w starciu z Olimpią. To on był cichym bohaterem miejscowych, broniąc pewnie, skutecznie i co by nie mówić, z ogromnym szczęściem. Tak jak choćby w 69. minucie, kiedy to atakujący Chałas z Kołosowem przeszkodzili sobie wzajemnie tuż przed linią bramkową i zamiast piłki, obaj znaleźli się w siatce gliwickiej bramki. Ostatni kwadrans meczu, to już zdecydowana dominacja Olimpii, która górowała nad rywalem zwłaszcza w aspekcie przygotowania fizycznego. Momentami elblążanie spychali gospodarzy do desperackiej obrony, nie potrafili jednak zadać decydującego ciosu. Już w doliczonym czasie gry blisko szczęścia był Matwijów, ale zabrakło mu paru centymetrów by doprowadzić do remisu. Remisu, na który Olimpia bez wątpienia zasłużyła.
Teraz Sandecja
Piłkarze z Elbląga po meczu długo nie schodzili z murawy, nie mogąc pogodzić się z końcowym rozstrzygnięciem. Przegrali mecz, nie będąc słabszą drużyną. Potwierdzili swoją postawą, że do końca będą walczyć i rywale nie mogą przed meczem dopisywać sobie punktów. To jednak marna pociecha dla kibiców z Elbląga, którzy nie mogą doczekać się czwartego zwycięstwa w sezonie. Być może uda się odnieść je w najbliższą sobotę w Nowym Sączu, do którego Olimpia udała się prosto z Gliwic.
Piast Gliwice – Olimpia Elbląg 1:0 (0:0)
1:0 – Kędziora (57.)
Piast: Dariusz Trela – Wojciech Lisowski, Adrian Klepczyński, Fernando Cuerda, Gediminas Paulauskas, Pavol Cicman (71. Tomasz Bzdęga), Alvaro Jurado, Tomasz Podgórski, Radosław Murawski (46. Adrian Świątek), Wojciech Kędziora (78. Jan Buryan), Ruben Fernandez
Olimpia: Aleksiej Rogaczow – Adam Banasiak, Nikołaj Borsukow, Marcin Pacan, Witalij Nadzijewskij, Paweł Czoska, Anton Kołosow, Lubomir Lubenow, Aleksandr Tiszkiewicz (61. Andrzej Matwijów), Bartłomiej Bartosiak (82. Mateusz Górka), Michaił Koladko (58. Tomasz Chałas)
Żółte kartki: Lisowski, Buryan (Piast) – Borsukow, Kołosow (Olimpia)
Sędziował: Marek Opaliński (Legnica)
Widzów: ok. 4 tys.
Komplet wyników 26. kolejki I ligi w sezonie 2011/12: Piast Gliwice – Olimpia Elbląg 1:0, KS Polkowice – GKS Katowice 1:2, Górnik Łęczna – Zawisza Bydgoszcz 4:2, Kolejarz Stróże – Wisła Płock 2:0, Dolcan Ząbki – Arka Gdynia 1:1, Flota Świnoujście – Polonia Bytom 0:0, Ruch Radzionków – Pogoń Szczecin 1:1, Olimpia Grudziądz – Warta Poznań 2:1, Nieciecza – Sandecja Nowy Sącz 0:0.
OK