W 2014 r. na regulację wynagrodzeń sprzątaczek, woźnych, konserwatorów i wielu innych, niepedagogicznych pracowników elbląskiej oświaty miasto przeznaczyło 430 tys. zł. To miał być pierwszy etap podwyżek, ale okazuje się, że drugi prędko nie nastąpi. Nie zaplanowano takiego wydatku w tegorocznym budżecie, a prezydent Elbląga podkreśla konieczność kolejnych oszczędności. Związkowcy grzmią: - W ubiegłym roku budżet też zmagał się z trudnościami, a jednak pieniądze na podwyżki się znalazły. Podwyżki dla ludzi, którzy pracują za grosze.
Podczas dzisiejszego (19 marca) posiedzenia komisji oświaty, kultury, sportu i turystyki Rady Miejskiej zawrzało. Iwona Mikulska, dyrektor Departamentu Edukacji przekazała informację o tym, że w miejskiej kasie nie ma pieniędzy na podwyżki wynagrodzenia niepedagogicznych pracowników oświaty. O ich pensjach bowiem, nie, jak ma to miejsce w przypadku nauczycieli, decyduje samorząd.
- By zlikwidować tzw. kominy, czyli sytuacje, gdy np. woźna w jednej szkole zarabia 1500 zł, a w innej 1700 tys. zł, w ubiegłym roku przeprowadzony został pierwszy etap regulacji wynagrodzenia - wskazywała dyrektor Mikulska. - Miasto przeznaczyło na ten cel 430 tys. zł. W 2015 r. nie ma jednak możliwości zaplanowania takiego wydatku w budżecie. Prezydent podjął decyzję o oszczędnościach. Zapowiedział jednak, że gdy znajdą się środki, propozycja związkowców zostanie poddana analizie.
Wiceprezydent Bogusław Milusz wskazywał natomiast, że w tym roku, w styczniu, 95 pracowników oświaty osiągnęło pułap płacy minimalnej.
- Żadna łacha - skwitował przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ Solidarność Jan Fiodorowicz. - To obowiązek wynikający z ustawy. A ci ludzie są zatrudnieni na 5/6, 7/8, 3/4 etatu i ich sytuacja życiowa jest trudna. Żyją często w ubóstwie - grzmiał związkowiec. - To, co zaczęła jedna władza, druga powinna kontynuować. Ubiegłoroczny budżet też borykał sie z trudnościami, a pieniądze na podwyżki dla pracowników obsługi i administracji w oświacie się znalazły - wskazywał. - Ten budżet jest trudny, w przyszłym roku usłyszymy, że kolejny będzie jeszcze trudniejszy. Trzeba przyjąć systemowe rozwiązanie, które etapami, w miarę możliwości, można by wdrażać.
- Jesteśmy pod finansową ścianą miasta, pod finansową ścianą pracowników i co dalej? - zapelował o szukanie długofalowych rozwiązań Gerard Przybylski z ZNP. - Niechciana, odwołana władza zaplanowała na te regulacje wynagrodzenia 900 tys. zł, dlaczego następna tego nie zrealizowała - dopytywał.
- W ubiegłej kadencji wypracowaliśmy system kompromisu - zapewniał z kolei Marek Pruszak, były wiceprezydent miasta, a obecnie radny. - Znaleźliśmy ponad 430 tys. zl. Po zmianie władzy odpowiedzialność przechodzi na kolejnego prezydenta i wiceprezydentów.
- Ten budżet był ustalny w październiku 2014 r., jest już dopięty i niedorzecznością byłoby majstrowanie w nim, czyli w praktyce - trzeba byłoby komuś zabrać pieniądze - argumentował z kolei wiceprezydent Milusz.
- Ale majstrowaliście już przy budżecie - zauważyła Małgorzata Pawlikowska, reprezentująca Zarząd Województwa Warmińsko-Mazurskiego Forum Związków Zawodowych. - Oszczędności w oświacie będą, będą przecież łączone szkoły. Będą więc i środki, ale niestety, nie dla ludzi, którzy żyją w ubóstwie - skiwtowała.
Radny Wojciech Karpiński próbował załagodzić sytuację, wskazał, ze oszczędności budżetowe mają stanowić wkład własny do realizacji inwestycji ze wsparciem unijnym. Podkreślał jednocześnie, że temat podwyżek dla pracowników niepedagogicznych jest ważny i trzeba go rozwiązać. - Starajmy się, by we wrześniu cos się zmieniło - mówił.
- Teraz jest dobry czas, by zacząć rozmowy, przed planowaniem budżetu miasta na przyszły rok - dodał wiceprezydent Milusz.
Do końca spotkania emocje nie opadły. Porozumienia również nie osiągnięto. Rozmowy będą kontynuowane.
- By zlikwidować tzw. kominy, czyli sytuacje, gdy np. woźna w jednej szkole zarabia 1500 zł, a w innej 1700 tys. zł, w ubiegłym roku przeprowadzony został pierwszy etap regulacji wynagrodzenia - wskazywała dyrektor Mikulska. - Miasto przeznaczyło na ten cel 430 tys. zł. W 2015 r. nie ma jednak możliwości zaplanowania takiego wydatku w budżecie. Prezydent podjął decyzję o oszczędnościach. Zapowiedział jednak, że gdy znajdą się środki, propozycja związkowców zostanie poddana analizie.
Wiceprezydent Bogusław Milusz wskazywał natomiast, że w tym roku, w styczniu, 95 pracowników oświaty osiągnęło pułap płacy minimalnej.
- Żadna łacha - skwitował przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ Solidarność Jan Fiodorowicz. - To obowiązek wynikający z ustawy. A ci ludzie są zatrudnieni na 5/6, 7/8, 3/4 etatu i ich sytuacja życiowa jest trudna. Żyją często w ubóstwie - grzmiał związkowiec. - To, co zaczęła jedna władza, druga powinna kontynuować. Ubiegłoroczny budżet też borykał sie z trudnościami, a pieniądze na podwyżki dla pracowników obsługi i administracji w oświacie się znalazły - wskazywał. - Ten budżet jest trudny, w przyszłym roku usłyszymy, że kolejny będzie jeszcze trudniejszy. Trzeba przyjąć systemowe rozwiązanie, które etapami, w miarę możliwości, można by wdrażać.
- Jesteśmy pod finansową ścianą miasta, pod finansową ścianą pracowników i co dalej? - zapelował o szukanie długofalowych rozwiązań Gerard Przybylski z ZNP. - Niechciana, odwołana władza zaplanowała na te regulacje wynagrodzenia 900 tys. zł, dlaczego następna tego nie zrealizowała - dopytywał.
- W ubiegłej kadencji wypracowaliśmy system kompromisu - zapewniał z kolei Marek Pruszak, były wiceprezydent miasta, a obecnie radny. - Znaleźliśmy ponad 430 tys. zl. Po zmianie władzy odpowiedzialność przechodzi na kolejnego prezydenta i wiceprezydentów.
- Ten budżet był ustalny w październiku 2014 r., jest już dopięty i niedorzecznością byłoby majstrowanie w nim, czyli w praktyce - trzeba byłoby komuś zabrać pieniądze - argumentował z kolei wiceprezydent Milusz.
- Ale majstrowaliście już przy budżecie - zauważyła Małgorzata Pawlikowska, reprezentująca Zarząd Województwa Warmińsko-Mazurskiego Forum Związków Zawodowych. - Oszczędności w oświacie będą, będą przecież łączone szkoły. Będą więc i środki, ale niestety, nie dla ludzi, którzy żyją w ubóstwie - skiwtowała.
Radny Wojciech Karpiński próbował załagodzić sytuację, wskazał, ze oszczędności budżetowe mają stanowić wkład własny do realizacji inwestycji ze wsparciem unijnym. Podkreślał jednocześnie, że temat podwyżek dla pracowników niepedagogicznych jest ważny i trzeba go rozwiązać. - Starajmy się, by we wrześniu cos się zmieniło - mówił.
- Teraz jest dobry czas, by zacząć rozmowy, przed planowaniem budżetu miasta na przyszły rok - dodał wiceprezydent Milusz.
Do końca spotkania emocje nie opadły. Porozumienia również nie osiągnięto. Rozmowy będą kontynuowane.
A