Za przyjęciem prezydenckiego projektu budżetu Elbląga na 2014 rok głosowało 15 radnych, przeciw było siedmiu radnych, dwóch radnych wstrzymało się od głosu. Budżet niewielu zachwyca, radni zapowiedzieli powrót do niektórych jego zapisów na lutowej sesji RM.
Jednak jest to budżet, który mało komu się podoba, chociażby dlatego, że zakłada deficyt budżetowy (różnicę między dochodami, a wydatkami) w wysokości 43,8 mln zł. Zostanie on w większości pokryty emisją obligacji (wartych 40 mln zł). Tym samym dług miasta wzrośnie do 336,4 mln zł.
– Budżet jest realny do wykonania, jest jednak bardzo trudny – mówił w imieniu Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości radny Paweł Fedorczyk.
– To budżet przetrwania, czyli dalsze zadłużanie miasta – replikowali przedstawiciele pozostałych klubów radnych – Klubu Wyborców Witolda Wróblewskiego, Klubu Radnych SLD i Klubu Radnych PO.
Ryszard Klim (Klub Radnych SLD) podkreślał dalsze zadłużanie miasta, deklarując jednak, że jego klub nie zagłosuje przeciw prezydenckiemu projektowi. – Manewr zwany rolowaniem kredytu pozwolił na domknięcie budżetu na przyszły rok, ale przeniósł to zadłużenie na kolejne lata.
– Budżet na rok 2014 to kolejny budżet, który zwiększa zadłużenie miasta – mówił wiceprzewodniczący RM Sławomir Malinowski z Klubu Wyborców Witolda Wróblewskiego. – Prezydent dostaje prezent w postaci możliwości przenoszenia obsługi zadłużenia miasta na następne pokolenia. Zamiast wychodzić z zadłużenia, podkopujemy fundamenty własnej przyszłości.
Więcej o budżecie Elbląga na 2014 rok.