Do pana Marcina 1 grudnia przyjechał transport węgla, który kupił on po tzw. cenie preferencyjnej. - We wniosku złożonym w Urzędzie Miasta w Elblągu określiłem jednoznacznie, jakim towarem jestem zainteresowany. Miała to być tona atestowanego węgla o frakcji orzech. Zanim nastąpił rozładunek, postanowiłem osobiście sprawdzić, co do mnie przyjechało - opowiada elblążanin.
"To nie jest orzech"
Pan Marcin kupił tonę węgla po tzw. cenie preferencyjnej, który w sortymencie oznaczony był jako orzech. Tona kosztowała go 1890 zł. - 1 grudnia przyjechał do mnie rano transport preferencyjnego węgla. We wniosku złożonym w Urzędzie Miasta w Elblągu określiłem jednoznacznie, jakim towarem jestem zainteresowany. Miała to być tona atestowanego węgla o frakcji orzech. Zanim nastąpił rozładunek, postanowiłem osobiście sprawdzić, co do mnie przyjechało. Sięgnąłem ręką, odsunąłem wierzchnią warstwę, czyli największe kawałki. One zawsze podczas transportu wychodzą na powierzchnię podczas drgań. Okazało się, że jest tam mnóstwo miału i drobnicy typu groszek - opowiada elblążanin.
Pan Marcin podkreśla, że "ma już pewne doświadczenie przy zakupie węgla”. - Kupuję go od kilkunastu lat, spotkałem się z różnymi nieprawidłowościami. Czasem było to trochę gruzu zmieszanego z węglem, innym razem próbowano wcisnąć kawałki węgla zmieszane z miałem węglowym. W tym wypadku szacuję, że przywieziony do mnie towar to: w 20 proc. orzech, 40 proc. groszek, 40 proc. miał węglowy. Odmówiłem przyjęcia towaru. W firmie, z której przyjechał towar, pani powiedziała mi przez telefon, że zamiałowany węgiel dostali i taki rozwożą. Dowiedziałem się również od niej, że osób niezadowolonych z tego węgla jest sporo. Taki węgiel mógłby uszkodzić mi piec. Przy takiej zawartości miału i pyłu węglowego w niektórych okolicznościach może wystąpić wybuch miału. Urządzenie, które nie jest przystosowane do spalania miału węglowego, może wybuchnąć - opowiada pan Marcin.
"My tylko rozwozimy"
Władze Elbląga jako firmę, która na zlecenie samorządu przywozi węgiel mieszkańcom i zajmuje się jego dystrybucją, wybrały firmę Terminal Portowy Elbląg. Jednak, jak podkreśla prezes tej firmy, nie ma ona wpływu na jakość węgla. - Nasza firma nie jest sprzedawcą węgla w cenach preferencyjnych oferowanych przez gminy, zatem osoba, która pojawiła się u państwa nie mogła kupić węgla w cenie 1890 zł w Terminalu Portowym Elbląg. Zajmujemy się jedynie w ramach zawartych z gminami umów dystrybucją opału dla mieszkańców. Nasza usługa obejmuje transport od dostawcy węgla na plac składowy przy ul. Radomskiej 5-7 w Elblągu oraz po przekazaniu nam informacji przez urząd gminy na dostawie opału pod wskazany adres do uprawnionego do jego odbioru mieszkańca - podkreśla Jarek Ostański, prezes zarządu firmy Terminal Portowy Elbląg.
Firma, jak zaznacza jej szef, nie nalicza z tego tytułu żadnych opłat. - Będąc jedynie dystrybutorem, de facto przewoźnikiem, a nie stroną handlową transakcji, Terminal Portowy Elbląg nie gwarantuje jakości dostarczanego towaru i za nią nie odpowiada. Dostarczamy jedynie taki węgiel, jaki nam powierzono. Według przekazanych nam informacji węgiel pochodzi z Kolumbii. Węgiel nie jest w żaden sposób zmieszany z miałem, lecz posiada podziarno, dlatego zachęcamy odbiorców do tego, żeby wybrali się do nas przed dostawą w celu oceny jakości kupowanego węgla - napisał w mailu do naszej redakcji prezes Jarek Ostański.
"Spełnia wszystkie normy"
Dostawcą węgla dla elblążan po preferencyjnej cenie jest spółka Skarbu Państwa PGE Paliwa.
- Węgiel oferowany przez PGE Paliwa jest certyfikowanym, spełniającym wszystkie normy jakościowe produktem o wysokiej kaloryczności, przeznaczonym do spalania zarówno w małych przydomowych piecach, i jak i w piecach ciepłowniczych. PGE Paliwa importuje węgiel tylko i wyłącznie od sprawdzonych kontrahentów. Każdy transport poddawany jest kontroli jakości węgla zarówno w porcie nadania na załadunku, jak i w porcie odbioru na rozładunku, a badania wykonywane są przez niezależne, akredytowane laboratoria. Ich wyniki są potwierdzone stosownym certyfikatem. Dopiero wtedy PGE Paliwa, na podstawie wystawionego certyfikatu, rozlicza się z dostawcami - czytamy w mailu przesłanym nam przez biuro prasowe PGE.
Z przesłanej nam informacji możemy się także dowiedzieć, że „podczas wieloletniej działalności, PGE Paliwa nigdy nie spotkała się z sytuacją, w której dostarczony byłby ładunek inny, niż zamówiony węgiel".
- Jeżeli doszłoby do takiej sytuacji, że dostarczony ładunek byłby inny niż zamówiony, taka dostawa byłaby odrzucona, zgodnie z zapisami kontraktów handlowych. Każdorazowo do sprzedawanego przez PGE Paliwa węgla dołączany jest certyfikat potwierdzający jakość zakupionego towaru, który otrzymuje klient. W przypadku, gdyby zakupiony towar, zdaniem odbiorcy, był niezgodny z certyfikatem, podmiot, który zakupił węgiel od PGE Paliwa jest uprawniony do złożenia reklamacji - informuje biuro prasowe PGE.
"Urząd zwróci mi pieniądze"
Jak podkreśla pan Marcin, w Urzędzie Miejskim w Elblągu otrzymał informację, że pieniądze za zakupiony węgiel zostaną mu zwrócone. - Sprawę załatwiłem szybko, a dziś (6 grudnia-red.) poinformowano mnie, że na zwrot pieniędzy będę czekał góra tydzień. Więc nie robili żadnych problemów. Powiedzieli mi, że to nie oni odpowiadają za jakość tego węgla - mówi mężczyzna.
Jak podkreśla Joanna Urbaniak, rzeczniczka prezydenta Elbląga, miasto nie ma żadnego wpływu na jakość węgla oferowanego po tzw. cenie preferencyjnej. - My jesteśmy tutaj jedynie pośrednikiem. Osobom, które znalazły się w podobnej sytuacji, jak opisywany tutaj Czytelnik, zostaną zwrócone pieniądze i wystawiona zostanie faktura korygująca - mówi rzecznika.