W jednym z komentarzy do artykułu Piotra Derlukiewicza nasz Czytelnik stwierdził, że to wina dziennikarzy, że prezydent Słonina zrezygnował z poparcia dla idei rozwoju portu elbląskiego występującej często pod hasłem „Bałtycka Ukraina”. Poza tym Czytelnik wytknął nam, że z jednej strony oczekujemy od rządzących wizji rozwoju miasta, a jak taka się pojawi, to nie zostawiamy na niej suchej nitki.
Czytelnikom, którzy nie zetknęli się z tym pomysłem, chciałem tylko w skrócie powiedzieć, że chodziło o wykorzystanie elbląskiego portu do eksportu towarów produkowanych na Zachodniej Ukrainie. Nie kryję, że idea była bardzo ciekawa, na tyle ciekawa, że w mojej głowie zrodził się projekt, który nazwałbym może niezbyt oryginalnie, ale za to celnie „Czarnomorska Polska”. W mojej wizji widzę mały, zaniedbany port na południu Ukrainy be żadnej infrastruktury, ale za to nie dalej jak kilkadziesiąt kilometrów od portu w Odessie. Dobrze by było, gdyby oprócz setek milionów na budowę nadbrzeży przeładunkowych, dróg dojazdowych, dźwigów i innych portowych zabawek, można było jeszcze zainwestować parę złotych w jakiś przekop i utrzymanie toru wodnego o odpowiednich parametrach. Jeśli ktoś zna taki porcik na czarnomorskim wybrzeżu Ukrainy, to polecam się łaskawej pamięci. Jestem pewien, że w południowych województwach naszego kraju mój pomysł spotka się z entuzjastycznym przyjęciem. Tam skupia się produkcja wielu towarów, które można by tą, bez wątpienia tańszą, drogą eksportować do Turcji i na cały Bliski Wschód z pominięciem tych złodziei z Odessy. Skąd wiem, że kradną? Czytało się Babla, to się wie. Nie bez znaczenia jest to, że do naszego centrum przemysłowego dociera kolej szerokotorowa. Nie będzie więc problemu z przeładunkiem. Jestem pewien, że podobnie jak „Bałtycka Ukraina” zyskała poparcie jakiegoś radnego we Lwowie, to i w Katowicach ktoś w ratuszu wesprze moją wizję. No chyba żeby, to nie była wizja tylko głupie mrzonki.
A wracając do prezydenta Słoniny, to można powiedzieć o nim rożne rzeczy, ale bez wątpienia nie to, że podejmuje decyzje pod wpływem lokalnych mediów. To zbyt silna osobowość, żeby brać sobie do głowy jeden czy drugi artykulik. Szczególnie jeśli był opublikowany w wirtualnych mediach. Co innego gdyby to był „Głos Elbląga”. Jeśli faktycznie zrezygnował z pakowania kolejnych dziesiątków milionów złotych w to przedsięwzięcie, to na pewno nie stali za tym dziennikarze.
A wracając do prezydenta Słoniny, to można powiedzieć o nim rożne rzeczy, ale bez wątpienia nie to, że podejmuje decyzje pod wpływem lokalnych mediów. To zbyt silna osobowość, żeby brać sobie do głowy jeden czy drugi artykulik. Szczególnie jeśli był opublikowany w wirtualnych mediach. Co innego gdyby to był „Głos Elbląga”. Jeśli faktycznie zrezygnował z pakowania kolejnych dziesiątków milionów złotych w to przedsięwzięcie, to na pewno nie stali za tym dziennikarze.