O korzyściach płynących z turystyki mówi się praktycznie wszędzie i to od wielu lat, każde, nawet najmniejsze ośrodki starają się, jak mogą, aby zachęcić ludzi do odwiedzin. Mam jednak wrażenie, że naszego miasta ten temat nie dotyczy, u nas się o tym się nie mówi, nie poświęca się zbyt wiele uwagi. W efekcie staliśmy się – w najlepszym razie – krótkim przystankiem dla turystów jadących z Gdańska na Mazury.
Wyzwaniem dla nowych władz będzie niewątpliwie obmyślenie strategii rozwoju turystycznego miasta, takiej, aby zachęcić wspomnianych gości do pozostania tu na trochę dłużej, co przełoży się na realne korzyści dla mieszkańców choćby dlatego, że większa ilości pieniędzy zostanie w kieszeniach elbląskich hotelarzy czy restauratorów. Tyle że, aby turysta zechciał spędzić kilka dni w naszym mieście, musi mieć dobre powody, produkty turystyczne, które warto obejrzeć.
Można w tym miejscu zrobić rozróżnienie tych produktów na dwie grupy – pierwsza obejmowałaby wszystko to, co jest dostępne w samym mieście, co człowiek po zameldowaniu się w hotelu może zobaczyć, w czym może wziąć udział bez konieczności posiadania środków transportu. Drugi typ – bezpośrednia okolica, te punkty, do których można spokojnie dojechać, skorzystać i powrócić w jeden dzień, czyniąc z Elbląga bazę wypadowo-noclegową. Dziś przyjrzę się właśnie temu, co mamy tu, na miejscu.
Oczywiście pierwszą rzeczą, jak przychodzi na myśl, jest Stare Miasto, z katedrą, biblioteką, muzeum i galerią. Jest to jedyny, żelazny, opisany punkt turystyczny miasta. Pozostawmy w spokoju jego słupki, nowoczesne kamienice, które jednym się podobają, a innych brzydzą, a nad martwotą tego obszaru zastanawialiśmy się w poprzednim odcinku cyklu i dość o tym.
Chciałbym się zająć innymi, mniej oczywistymi, obszarami Elbląga ale, najpierw wspomnę o jednym ciekawym fakcie. Według strony Urzędu Miasta i Informacji Turystycznej w Elblągu, poza terenem Starego Miasta nie ma w Elblągu nic ciekawego, nie ma tu już więcej żadnych zabytków!
Nie jest warta pokazania stuletnia architektura Szpitala Miejskiego przy ul. Żeromskiego, nie interesuje nas industrialny charakter ulicy Królewieckiej czy Grunwaldzkiej. Nie śmiem nawet marzyć, że kiedyś w tych niewykorzystywanych halach powstaną lofty albo coś na kształt łódzkiej Manufaktury, która przyciąga turystów niczym magnes, ale czy naprawdę musimy ograniczać myślenie o turystycznych walorach miasta do sztampy: wysiadamy na Placu Słowiańskim, obchodzimy starówkę, robimy zdjęcia poczty, jedziemy do ciekawszego Fromborka? Och, zapomniałem o Bramie Targowej i stojącym przy niej, kreowanym (chyba z braku ciekawszych pomysłów) na symbol miasta Piekarczyku.
Elbląg jest miastem założonym, budowanym i zamieszkiwanym przez Niemców. I ten niemiecki charakter architektoniczny jest jeszcze w niektórych miejscach bardzo wyraźnie dostrzegalny. Ale i to kiedyś się zmieni, gdyż wiele reprezentacyjnych budynków niszczeje, na pustych placach budowane są nowe, często bez ładu i składu. Zastanawiam się na przykład, kto pozwolił zburzyć ład przestrzenny Placu Konstytucji, wydając zgodę na wzniesienie nowoczesnego budynku biurowo-mieszkalnego, który jest większy, masywniejszy niż zabytkowy gmach Sądu? Skrzyżowanie ul. Górnośląskiej z Kościuszki i Sienkiewicza, z górującym nad wszystkim budynkiem szkoły, też można by postrzegać jako zabytkowe i atrakcyjne. Gdyby nie to, że wszystkie tamtejsze budynki sprawiają wrażenie, jakby czekały na wyburzenie.
Jeszcze bardziej przygnębiający jest fakt, że w dotychczasowym rozumieniu urzędników miejskich zabytkami nie są nawet elbląskie wille. Nie warto się chwalić nawet tymi wyremontowanymi, jak Pałac Abbega? Bo tych zapuszczonych, które dawno temu przeznaczono na mieszkania lub instytucje komunalne, żal wspominać. Dawny budynek hotelu „Miasto Elbląg”, ruina dworu przy ul. Piechoty, zajazd „Niepokój” przy Chrobrego, dwór, a obecnie przedszkole przy Częstochowskiej – one wszystkie powinny być perłami architektonicznymi miasta, ale z wielką łatwością o nich zapomniano. A przecież takich miejsc jest więcej, trudno je wszystkie wymienić.
Dalsze wyliczenia nie mają sensu dlatego, że problem i tak zamyka się w kwestii, że do tej pory władze Elbląga nie prowadziły żadnej polityki turystycznej. Tu nawet nie ma o co konkretnie pytać, nie ma co zastanawiać się nad kontynuacją czy zmianami. W tym temacie trzeba zapytać o podstawy, o to, czy turystyka powinna nas w ogóle interesować, czy chcemy zostać jedynie krótkim przystankiem na trasie?
Czytaj też:
Manifest wyborcy
Problem 1 – Bezrobocie
Problem 2 – Jak daleko stąd, jak blisko
Problem 3 – Czym do szkoły i pracy?
Problem 4 – Demografia i pieniądze
Problem 5 – Im dalej, tym gorzej
Problem 6 – Piękni dwudziestoletni
Problem 7 – Wysokie czynsze, żadnych ulg
Problem 8 – Prywatyzacja EPEC-u
Problem 9 – Chleb czy igrzyska?
Problem 10 – Basen potrzebny od zaraz!
Problem 11 – Basen to jest miejsce pracy
Problem 12 – Europark, czyli wieczna koncepcja
Problem 13 – Gdzie jest centrum miasta?
Można w tym miejscu zrobić rozróżnienie tych produktów na dwie grupy – pierwsza obejmowałaby wszystko to, co jest dostępne w samym mieście, co człowiek po zameldowaniu się w hotelu może zobaczyć, w czym może wziąć udział bez konieczności posiadania środków transportu. Drugi typ – bezpośrednia okolica, te punkty, do których można spokojnie dojechać, skorzystać i powrócić w jeden dzień, czyniąc z Elbląga bazę wypadowo-noclegową. Dziś przyjrzę się właśnie temu, co mamy tu, na miejscu.
Oczywiście pierwszą rzeczą, jak przychodzi na myśl, jest Stare Miasto, z katedrą, biblioteką, muzeum i galerią. Jest to jedyny, żelazny, opisany punkt turystyczny miasta. Pozostawmy w spokoju jego słupki, nowoczesne kamienice, które jednym się podobają, a innych brzydzą, a nad martwotą tego obszaru zastanawialiśmy się w poprzednim odcinku cyklu i dość o tym.
Chciałbym się zająć innymi, mniej oczywistymi, obszarami Elbląga ale, najpierw wspomnę o jednym ciekawym fakcie. Według strony Urzędu Miasta i Informacji Turystycznej w Elblągu, poza terenem Starego Miasta nie ma w Elblągu nic ciekawego, nie ma tu już więcej żadnych zabytków!
Nie jest warta pokazania stuletnia architektura Szpitala Miejskiego przy ul. Żeromskiego, nie interesuje nas industrialny charakter ulicy Królewieckiej czy Grunwaldzkiej. Nie śmiem nawet marzyć, że kiedyś w tych niewykorzystywanych halach powstaną lofty albo coś na kształt łódzkiej Manufaktury, która przyciąga turystów niczym magnes, ale czy naprawdę musimy ograniczać myślenie o turystycznych walorach miasta do sztampy: wysiadamy na Placu Słowiańskim, obchodzimy starówkę, robimy zdjęcia poczty, jedziemy do ciekawszego Fromborka? Och, zapomniałem o Bramie Targowej i stojącym przy niej, kreowanym (chyba z braku ciekawszych pomysłów) na symbol miasta Piekarczyku.
Elbląg jest miastem założonym, budowanym i zamieszkiwanym przez Niemców. I ten niemiecki charakter architektoniczny jest jeszcze w niektórych miejscach bardzo wyraźnie dostrzegalny. Ale i to kiedyś się zmieni, gdyż wiele reprezentacyjnych budynków niszczeje, na pustych placach budowane są nowe, często bez ładu i składu. Zastanawiam się na przykład, kto pozwolił zburzyć ład przestrzenny Placu Konstytucji, wydając zgodę na wzniesienie nowoczesnego budynku biurowo-mieszkalnego, który jest większy, masywniejszy niż zabytkowy gmach Sądu? Skrzyżowanie ul. Górnośląskiej z Kościuszki i Sienkiewicza, z górującym nad wszystkim budynkiem szkoły, też można by postrzegać jako zabytkowe i atrakcyjne. Gdyby nie to, że wszystkie tamtejsze budynki sprawiają wrażenie, jakby czekały na wyburzenie.
Jeszcze bardziej przygnębiający jest fakt, że w dotychczasowym rozumieniu urzędników miejskich zabytkami nie są nawet elbląskie wille. Nie warto się chwalić nawet tymi wyremontowanymi, jak Pałac Abbega? Bo tych zapuszczonych, które dawno temu przeznaczono na mieszkania lub instytucje komunalne, żal wspominać. Dawny budynek hotelu „Miasto Elbląg”, ruina dworu przy ul. Piechoty, zajazd „Niepokój” przy Chrobrego, dwór, a obecnie przedszkole przy Częstochowskiej – one wszystkie powinny być perłami architektonicznymi miasta, ale z wielką łatwością o nich zapomniano. A przecież takich miejsc jest więcej, trudno je wszystkie wymienić.
Dalsze wyliczenia nie mają sensu dlatego, że problem i tak zamyka się w kwestii, że do tej pory władze Elbląga nie prowadziły żadnej polityki turystycznej. Tu nawet nie ma o co konkretnie pytać, nie ma co zastanawiać się nad kontynuacją czy zmianami. W tym temacie trzeba zapytać o podstawy, o to, czy turystyka powinna nas w ogóle interesować, czy chcemy zostać jedynie krótkim przystankiem na trasie?
Czytaj też:
Manifest wyborcy
Problem 1 – Bezrobocie
Problem 2 – Jak daleko stąd, jak blisko
Problem 3 – Czym do szkoły i pracy?
Problem 4 – Demografia i pieniądze
Problem 5 – Im dalej, tym gorzej
Problem 6 – Piękni dwudziestoletni
Problem 7 – Wysokie czynsze, żadnych ulg
Problem 8 – Prywatyzacja EPEC-u
Problem 9 – Chleb czy igrzyska?
Problem 10 – Basen potrzebny od zaraz!
Problem 11 – Basen to jest miejsce pracy
Problem 12 – Europark, czyli wieczna koncepcja
Problem 13 – Gdzie jest centrum miasta?
Marcin Derlukiewicz