W sobotę (6 sierpnia) około godziny 11 przed wejściem głównym Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu stracił przytomność mężczyzna. Świadkami sytuacji było kilka osób, które wówczas przebywały przed szpitalem. Dwie z nich zgłosiły się do naszej redakcji, ponieważ są zbulwersowane zachowaniem personelu szpitala. Jak mówią, mężczyzna czekał na pomoc około 25 minut.
Wbiegli do szpitala, by szukać pomocy
O sprawie dowiedzieliśmy się na drugi dzień po zdarzeniu. Prawie dwa tygodnie zajęło nam wyjaśnienie tej sytuacji, o której szczegółowo opowiedziało nam niezależnie dwóch świadków.
- Pan upadł przed schodami prowadzącymi do głównego wejścia. Był to już niemłody człowiek, oceniam, że już po 60-tce. Panu zsiniała twarz, popuszczał też mocz, z ust ciekła mu piana. Na miejscu były też dwie osoby z rodziny tego pana, starsi ludzie. Od nich dowiedziałam się, że mężczyzna był wcześniej na badaniu w szpitalu i zasłabł, gdy wyszedł z budynku. Sytuacja wyglądała na bardzo poważną. Ludzie, którzy byli w pobliżu i widzieli co się dzieje, próbowali pomóc mężczyźnie, ułożyć go w bezpiecznej pozycji. Natychmiast dwie osoby pobiegły do budynku szpitala, by wezwać jakąś profesjonalną pomoc. Wiadomo, że w takiej sytuacji bardzo cenny jest czas. Pomocy należy udzielić jej jak najszybciej - opowiada pani Maria, jedna z osób, która była świadkiem zdarzenia.
Proszę dzwonić po karetkę
Co wydarzyło się dalej?
- Konsternacja....Osoby, które pobiegły do szpitala, by szukać tam pomocy, wróciły i powiedziały: spotkałyśmy w holu osobę z personelu medycznego, ale kazała nam dzwonić po karetkę. Wezwaliśmy więc tę karetkę. Dyspozytorowi w Olsztynie podać trzeba było dane, opisać to, co się dzieje z tym człowiekiem, a cenne minuty płynęły. W międzyczasie widzieliśmy, że stan pana się pogarszał, jeden z mężczyzn znów pobiegł do szpitala, by prosić o pomoc. Krzyczał na cały głos: tak nie może być, człowiek umiera, potrzebna pomoc! Po tej jego interwencji przybiegła lekarka z SOR, rozpoczęła się reanimacja. Trzymałam jej słuchawki, bo przeszkadzały w czynnościach, poprosiła mnie o to - opowiada pani Maria.
„Pomocy udzielono niezwłocznie”
Jak ocenia pani Maria, od czasu utraty przytomności przez mężczyznę do udzielenia mu pomocy minęło około 25 minut.
- Nie rozumiem tego, dlaczego kazano nam dzwonić po karetkę, dlaczego nie reagowano na początku na nasze prośby, by wyszedł ktoś z personelu i pomógł. Ochroniarze, którzy widzieli sytuację, komentowali ją też niestosownie: że pan był na badaniu, kazali po nim odczekać 20 minut, ale wyszedł, to teraz ma. Gdyby nie ten mężczyzna, który tak ostro zareagował i wzywał pomocy na SOR, to pan czekałby na przyjazd karetki. Dodajmy, że jedzie ona z SOR pod wejście główne tego samego szpitala – opowiada kobieta.
Szpital wojewódzki poprosiliśmy o wyjaśnienie tej sytuacji. Mimo szczegółowych pytań, jakie przesłaliśmy - między innymi o obowiązujące procedury i o to, czy prawdą jest, że osoba z personelu medycznego kazała wzywać karetkę - otrzymaliśmy taką odpowiedź:
- W szpitalu przeprowadzono postępowanie wyjaśniające dotyczące tego zdarzenia. Wojewódzki Szpital Zespolony potwierdza, że w dniu 6 sierpnia przed budynkiem szpitala miało miejsce zasłabnięcie pacjenta. Zespół lekarsko-pielęgniarski niezwłocznie udzielił niezbędnej pierwszej pomocy. Pacjent został przetransportowany do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, gdzie ustabilizowano jego funkcje życiowe. Pacjent został przetransportowany do innego podmiotu leczniczego w celu kontynuacji leczenia - czytamy w krótkim wyjaśnieniu przesłanym redakcji przez Elżbietę Gelert, dyrektor WSzZ Elblągu.
Takie wezwanie było
To, że przed wejście główne szpitala zespolonego została wezwane karetka, potwierdza Krzysztof Kuriata, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie. - Z treści zgłoszenia wynika, że doszło do NZK (nagłego zatrzymania krążenia - red.), przed głównym wejściem do szpitala, reanimuje personel szpitala. Osoba wzywająca rozłączyła się. Zadysponowano N01 122, po dotarciu na miejsce - brak pacjenta w miejscu zdarzenia - czytamy w informacji, którą otrzymaliśmy od dyrektora Krzysztofa Kuriaty.
- Trzeba zadać sobie pytanie, ile czasu minęło zanim personel ze szpitala przyszedł na miejsce i podjął reanimację.... Dlaczego ten ktoś z personelu kazał nam w ogóle wezwać kartkę? Dlaczego nie powiadomił lekarzy, pielęgniarek, sanitariusza, kogokolwiek? Ta odpowiedź szpitala niczego nie wyjaśnia. Cieszę się, że ten pan przeżył – mówi pani Maria.
„Obowiązuje nas RODO”
Ponownie przesłaliśmy pytania do szpitala wojewódzkiego, by szczegółowo wyjaśnił sprawę pomocy pacjentowi i kwestię zachowanych procedur.
- Wojewódzki Szpital Zespolony w Elblągu informuje, że z uwagi na ochronę prawną wynikającą z ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta oraz RODO, szpital nie ma możliwości prawnej odniesienia się do szczegółów sytuacji, którą opisywali czytelnicy. Zgodnie z algorytmem „postepowania w sytuacji gwałtownego pogorszenia stanu zdrowia osoby niehospitalizowanej, a znajdującej się na terenie szpitala lub w bezpośredniej okolicy” pacjentowi udzielona została pierwsza pomoc medyczna przez zespół lekarsko-pielęgniarski szpitala. W dniu 6 sierpnia 2022 r. personel szpitala wezwał do pacjenta Zespół Resuscytacyjny Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Następnie pacjenta przetransportowano do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, pod opieką Zespołu Resuscytacyjnego - czytamy w przesłanych przez Biuro Prasowe szpitala nam wyjaśnieniach.
- Nadal nie rozumiem, dlaczego ta osoba z personelu medycznego nie wyszła od razu do nas. Dlaczego kazali nam wezwać karetkę? Cieszę się, że ten pan żyje. To jest najważniejsze - dodaje pani Maria.
Art. 4 ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym mówi o tym, że "kto zauważy osobę lub osoby znajdujące się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego lub jest świadkiem zdarzenia powodującego taki stan, w miarę posiadanych możliwości i umiejętności ma obowiązek niezwłocznego podjęcia działań zmierzających do skutecznego powiadomienia o tym zdarzeniu podmiotów ustawowo powołanych do niesienia pomocy osobom w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego".
Z kolei art. 30 ustawy o zawodzie lekarza brzmi "lekarz ma obowiązek udzielać pomocy lekarskiej w każdym przypadku, gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia".