Pora odłożyć na bok sprawy mało istotne, bo przed nami naprawdę poważne decyzje. Zbliżają się wybory parlamentarne. Duopol PO-PIS nie wychodzi nam wszystkim na dobre. Odczuwa to coraz więcej osób, o czym świadczą rosnące elektoraty negatywne obu partii czy wygrane kandydatów niezależnych w wyborach samorządowych. To mogą być ostatnie już wybory w takiej konfiguracji.
Dlatego najwyższa pora przestać być tylko przeciw. Pora określić, za czym się jest i czego oczekuje się od parlamentu i parlamentarzystów. Ponieważ wszystkie partie mają swoje lepsze i gorsze strony, postanowiłam skupić się na tych lepszych. PSL stoi mocno na nogach – swoich i swojego elektoratu, tj. generalnie ludzi żyjących z rolnictwa i usług okołorolniczych. PIS znalazł drogę do serca przeciętnego Polaka, upodmiotowił swojego wyborcę i otwarcie demonstruje, jak o niego dba. PO upodmiotowiła interes ponadnarodowy, widząc w europejskiej strukturze przyszłość i sukces Polski. Zjednoczona lewica rzuca na szalę społeczny i kulturowy egalitaryzm. Jest w czym wybierać.
To ludzie tworzą partie, a nie partie ludzi, jak to się dzisiaj czasami wydaje. I wbrew pozorom od nas – wyborców – zależy dziś bardzo dużo. Możemy wiele zmienić, mieszając szyki partyjnym bonzom i wybierając z list ludzi spoza tzw. „biorących jedynek”. Uważam bowiem, że ważniejsze od tego, na jaką partię zagłosujemy, jest to, jacy ludzie w tej partii będą mieli słyszalny, liczący się głos.
Rozejrzałam się więc wśród zgłaszanych kandydatów. Nie zagłosowałabym na pewno na kogoś, kto interes partyjny stawia ponad interes społeczny. Na osobę, która jest w stanie poświęcić wszystko – godność, honor, prawdę, sprawiedliwość – w imię dobra swojej organizacji. Która bezmyślnie realizować będzie partyjne dyrektywy. Tacy ludzie mnie przerażają. Napiętnowana znajomością historii wiem, jak mało trzeba, by sąsiad przeciw sąsiadowi chwycił za broń. By strzelać do dzieci swoich domniemanych, politycznych wrogów.
Skupiłam się więc na tym, co sprawia, że na niektórych kandydatów, po odrzuceniu partyjnych stygmatów, chętnie bym zagłosowała. Zaczęłam od PSL. Nie mam żadnych interesów ani koneksji rolniczych, więc doświadczenie nie odgrywa tu dla mnie znaczącej roli. Liczą się przymioty osobiste. Znalazłam osobę o dużym poczuciu humoru i dystansie do siebie. Tacy ludzie nie potrafią być samolubni. Na liście PIS też ciekawe kandydatury – doświadczenie kontra zapał. Człowiek, który nawet jako ten przysłowiowy strażnik więzienny na sercu miałby tylko dobro więźnia, a obok wygadany, zdeklarowany przeciwnik LGTB. I chociaż z większością jego poglądów się nie zgadzam, to podoba mi się sposób argumentowania i odwaga publicznej dyskusji.
Tu od razu nasuwa mi się potrzebny, lewicowy interlokutor. Taki o prawdziwie lewicowej żarliwości, nawet trochę przesadnej - ten głos w parlamencie dla równowagi na pewno by się przydał. Legislacyjne buble pokazują też, że i prawnicy we wszystkich klubach są niezmiernie potrzebni. A tu naprawdę rzadki przypadek – na liście lewicy prawniczka ze społecznym zacięciem. Na koniec PO. Tu szczególnie stawiam na kompetencję i doświadczenie. W dwóch najważniejszych - nie tylko dla mnie – obszarach. Bezpieczeństwo energetyczne i opieka zdrowotna. Od dostępności energii uzależnieni jesteśmy wszyscy, a świat dalszej degradacji środowiska i szastania zasobami naturalnymi długo nie wytrzyma. Zaś 60 procent społeczeństwa uważa, że opieka zdrowotna w tym kraju wymaga głębokiej reformy. Ani w jednym, ani w drugim obszarze ideowość nie wystarczy. W każdym ugrupowaniu muszą się znaleźć ludzie doświadczeni w zarządzaniu tą sferą. Tacy, którzy podejmą dyskusję merytoryczną nawet z przeciwną większością w komisjach sejmowych. Pora na prawdziwie profesjonalną aktywność. Tylko ona pozwoli na skuteczne rozwiązanie najbardziej palących problemów dla dobra ludzi, a nie partyjnych interesów.
Czasami wracam do atmosfery lat 80. Poczucia wspólnoty i solidarności. Marzę o tym, by dalej wspólnym celem było zmienianie Polski na lepsze, a nie rozdzieranie jej na swoje strzępki. Wierzę, że to jest jeszcze możliwe, ale do tego potrzebni są w parlamencie ludzie o różnych poglądach. Ludzie otwarci, kompetentni w rozmaitych obszarach, konsekwentni, odważni, cierpliwi, dobrzy i mądrzy. Oni w tych partiach i na listach są – trzeba ich tylko tam odnaleźć. A warto ich poszukać według własnych kryteriów. By wygrała wizja i przyszłość, a nie spłacanie żonglerką miejscami na listach wyborczych wzajemnych partyjnych zasług i zobowiązań.