Nie rozumiem opozycji, dlaczego wzywa do bojkotu tego referendum. Przecież taki bojkot musi być przeciwskuteczny - niezależnie od tego, czy oddadzą głos nieważny, "zgubią" kartę czy ją porwą, jak każe ich guru, to i tak wliczają się do frekwencji, więc nie obalą w ten sposób tego referendum, chyba że nie pójdą w ogóle na wybory.
A jeśli rzeczywiście chcą zabić ćwieka pisowi, to powinni wzywać do głosowania 4x tak. Przecież to jest wariant, którego Kaczyński w ogóle nie przewiduje - on organizuje to głosowanie tylko dlatego, że jest przekonany, że naród wybierze 4x nie.
A co do tego, czy sam zagłosuje - to zależy od tego, czy pójdę na wybory. Póki co jestem na nie, im więcej słyszę o tej kampanii tym bardziej się zniechęcam. Samo referendum jest mi obojętne, bo widzę jego bezsens i absurd. Ono nie ma o czymkolwiek rozstrzygać, a jedynie służyć władzy do prężenia muskułów. To są pytania do ankiety internetowej w najlepszym razie, nie do referendum.