
- Polskie „kino Solidarności“ zbyt wielu, a właściwie żadnego arcydzieła nie stworzyło - mówił Krzysztof Kornacki na wczorajszym (15 kwietnia) spotkaniu autorskim. W Bibliotece Elbląskiej rozmawiano na temat wizerunku Solidarności w filmach polskich i zagranicznych. Pretekstem była książka „Solidarność na ekranie wizerunki fabularne“ Krzysztofa Kornackiego i Arkadiusza Bileckiego
Efektem strajków w sierpniu 1980 r. było powstanie Niezależnych Samorządnych Związków Zawodowych „Solidarność“ - pierwszych nieuzależnionych od władzy związków zawodowych w obozie państw tzw. „demokracji ludowej“.
O tym jak „Solidarność“ i wyobrażenia o niej zostały przedstawione w filmach opowiada książka Krzysztofa Kornackiego i Arkadiusza Bileckiego „Solidarność na ekranie wizerunki fabularne“.
Krzysztof Kornacki jest filmoznawcą, doktorem habilitowanym, prof. Uniwersytetu Gdańskiego. Arkadiusz Bilecki jest filmoznawcą i politologiem, pracuje w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku.
Na warsztat wzięli prawie 200 filmów, w których była choćby wzmianka o Solidarności. W książce omówiono zarówno filmy produkcji polskiej, jak i zagranicznej.
„Analizując ekranowe wizerunki Solidarności skoncentrujemy się głównie na formach fabularnych (jedynie w uzasadnionych przypadkach przywołując dokumentalne), nie tylko ze względu na brak miejsca, ale także dlatego, że film fabularny w procesie komunikacji społecznej jest przekazem najsilniej kształtującym świadomość historyczną“ - napisali autorzy we wstępie do książki.
W spisie filmów zamieszczonym na końcu książki jest wymienionych 174 tytułów. Od takich oczywistości jak „Człowiek z żelaza“ Andrzeja Wajdy do wydawałoby się pozycji niemających wiele wspólnego z Solidarnością jak np. „Szczęśliwego Nowego Jorku“ Janusza Zaorskiego czy 42 i 43 odcinek serialu „Pensjonat pod Różą“ Wojciecha Adamczyka.
- Polskie „kino Solidarności“ zbyt wielu, a właściwie żadnego arcydzieła nie stworzyło - mówił Krzysztof Kornacki na wczorajszym (15 kwietnia) spotkaniu autorskim w Bibliotece Elbląskiej. - Tak samo jest z „Człowiekiem z żelaza“. to jest niezwykle ważny film. Dostał Złotą Palmę w Cannes, jedną z najważniejszych nagród w świecie filmowym. Ale dostał ją za swoją wymowę polityczną. Jakkolwiek to zabrzmi, bliżej mu do socrealizmu, ale takie były wówczas nastroje społeczne.
Podczas spotkania autorskiego w Bibliotece Elbląskiej autorzy przedstawili wiadomości i ciekawostki tyko niektórych filmach omawianych w książce. Warto zwrócić uwagę, jak Solidarność i jej mit przewinął się w filmach produkcji krajów Europy Zachodniej.
- Polska nigdy nie była na tyle uniwersalną i ciekawą opowieścią, żeby z samego faktu, że coś się w Polsce dzieje, poszukiwać impulsu dla robienia filmów - mówił Arkadiusz Bilecki. - Zagraniczne filmy o Solidarności były silnie związane z „newsowym“ zainteresowaniem Polską zachodniej publiczności. Pierwsza wielka fala zainteresowania to jest Sierpień 1980 r., kolejnym wydarzeniem był stan wojenny w 1981 r., który podtrzymał zainteresowanie Polską opinii publicznej. Dlatego to okres 1981 - 1984 jest „najbardziej płodny“ dla zagranicznego kina obfitującym przede wszystkim w filmy telewizyjne podtrzymujące temat Solidarności.
Swoją filmową podróż autorzy zakończyli w 2021 r. opisem filmu Jana P. Matuszyńskiego „Żeby nie było śladów“ opowiadającej o pobiciu na śmierć Grzegorza Przemyka. W indeksie filmów mamy wymienione kolejne aż do 2023 r.
Książkę „Solidarność na ekranie wizerunki filmowe“ można wypożyczyć w Bibliotece Elbląskiej. Wydawcą jest Instytut Dziedzictwa Solidarności.