W Bibliotece Elbląskiej odbyły się w czwartek (28 lipca) warsztaty podziemnych technik drukarskich, które poprowadził Leszek Jaranowski z Krakowa. Zdjęcia.
Na początek warto poznać chociaż kawałek życiorysu Leszka Jaranowskiego, który jest bardzo interesujący. To działacz podziemnego ruchu wydawniczego. Kolporter wydawnictw podziemnych, organizator sieci i punktów kolportażu, między innymi takich tytułów jak: „Serwis Informacyjny RKW/RKS”, „Aktualności RKW/RKS”, „Hutnik”, „Solidarność Grzegórzecka”, „Mała Polska”, „Solidarność Hutników”, „Paragraf”, „Bez Dekretu”, „Tygodnik Mazowsze”, „Arka”, książki NOWej i Biblioteki Obserwatora Wojennego. Leszek Jaranowski to także redaktor, autor, organizator transportu i lokali, drukarz, dostawca sprzętu poligraficznego. Był on również założycielem, organizatorem i prowadzącym biblioteki wydawnictw podziemnych.
- Dzisiaj jestem już emerytem. W minionym ustroju byłem drukarzem podziemnym, członkiem Solidarności. Po 13 grudnia 1981 roku sytuacja zmusiła nas, czyli ludzi dążących do niepodległości, do zejścia do podziemia. Na tych warsztatach demonstrowałem wszelkie techniki drukarskie do jakich się odwoływała Solidarność oraz wszystkie ruchy niepodległościowe w tamtych latach – mówił Leszek Jaranowski.
Uczestnicy warsztatów w Bibliotece Elbląskiej mogli poznać proste techniki druku, przy użyciu zwykłej ramki i wałka poprzez zabytkowe powielacze białkowe, które pochodzą z okresu przedwojennego. - Mam ze sobą także zabawkę poligraficzną, którą sprzedawano w latach 70. w sklepach. Ciekawostką jest to, że na niej również można było wydrukować krótką ulotkę, na przykład zapraszającą na mszę za ojczyznę – mówił Leszek Jaranowski.
Jedną z prostszych metod wykorzystywanych w podziemiu był druk na powielaczu składającym się z ramki malarskiej i wałka. - To zwykła ramka, na którą jest naciągnięte płótno, potem zagruntowane farbą. Tu można wykorzystać na przykład gładka firankę, czy inną gęsto tkaną, jednolitą tkaninę. Należy wykonać szablon, matrycę, przez którą będziemy drukowali. Był to wówczas celofan, a jeśli pod taki celofan podłożymy papier ścierny i pociągniemy starym, wypisanym długopisem, to tam, gdzie pozostaną grudki i celofan zostanie przebity papierem ściernym, to powstaje prosty szablon – wyjaśniał Leszek Jaranowski.
Leszek Jaranowski zademonstrował uczestnikom warsztatów, jak działa taki prosty powielacz, po czym mogli oni go sami wypróbować. Poznać można było również Renotyp, powielacz polskiej produkcji, wykonany w 1936 roku. - To perełka, którą mało kto jest w stanie docenić. Ten konkretny egzemplarz również był wykorzystywany w podziemiu. To, że to jest urządzenie krakowskie, nie ma tu większego znaczenia, ponieważ taką samą techniką były robione gazetki powszechnie. Działało to we wszystkich miastach, w Elblągu również – wyjaśniał Leszek Jaranowski.
Podkreślił, że w Elblągu w tamtych czasach istniało 9 niezależnych tytułów prasy podziemnej. - Pierwsza elbląska gazetka była pisana ręcznie. Mam ze sobą kopię drugiego jej wydania. Pisano na papierze ręcznie, podkładano kalki, ale ile można mieć z tego kopii? My to nazywamy chińskim powielaczem. Na przykładzie: mamy nauczycielkę, która na lekcji mówi: dzieci proszę wziąć karteczki i będziemy pisali. No i wszyscy piszą to samo, czyli jak klasa liczyła 25 osób, to mamy 25 gazetek, jeśli piszą przez kalkę to jeszcze więcej. Takie były początki. Jednak to też było mało sztuk i należało odwołać się do jakiejś techniki. Najpierw do najprostszych technik powielania, potem do tych bardziej złożonych – opowiadał Leszczek Jaraczewski.
Unikatowym doświadczeniem dla uczestników warsztatów była możliwość druku na oryginalnym powielaczu białkowym „Cyklos”.