Zbliża się półmetek XXI wieku. To już 35 lat, jak Farma Wiatrowa „Alternatywa” pracuje, cieszy i finansuje miasto. Każdego roku produkuje wiele MWh zielonej energii elektrycznej, co gwarantuje od lat dodatkowe milionowe przychody. Przy okazji jubileuszu budowy farmy warto przypomnieć historię jej powstania. Powróćmy do przeszłości, do zimy 2009 roku. Wtedy wszystko się zaczęło.
Z ustawy o samorządzie gminnym pamiętał, że do wyłącznej właściwości Rady Gminy należy uchwalanie programów gospodarczych. Pamiętał również zapisy ustawy o gospodarce komunalnej o tym, że działalność może być prowadzona przez jednostki samorządu terytorialnego w różnych formach - czy to zakładu budżetowego, czy spółek prawa handlowego, spółek partnerskich. Oby tylko celem działalności była użyteczność publiczna. Z całkiem pobieżnej znajomości ustaw wysnuł wniosek. Uchwalimy program „Jak zostać bogatą Gminą, nie mając pieniędzy”, uchwalimy powstanie spółki, zrealizujemy inwestycję a wypracowane zyski z jej działalności przeznaczymy na realizację zadań określonych w ustawie o samorządzie gminnym. Dodatkowo jako uzasadnienie dla dodania rangi i rozgłosu, warto zastosować chwyt marketingowy. Przedsięwzięcie będzie pierwszym tak nowatorskim samorządowym projektem w skali kraju. Mamy Elektrociepłownię, realnie chcemy uzyskać redukcję emisji dwutlenku węgla (CO2), produkować zieloną energię a zyski przeznaczyć dla potrzebujących. To będzie przepustką do szybkich i skutecznych działań i pomocy różnych instytucji. Nawet Premier pogratuluje - cóż za cudowny przykład połączenia przedsiębiorczości z działalnością samorządową! Marzenie PO spełnione w Elblągu! Żeby jeszcze bardziej przekonać do pomysłu budowy Farmy, w formie skróconej powstaje Biznes Plan Inwestycji. Prosty, nietypowy, składający się z pytań i odpowiedzi, wyjaśniający, dlaczego farma zbawi Gminę. Prowokator zamówił kolejne piwo i odpalił laptopa.
Pytanie pierwsze. Ile kosztują farmy i kto je stawia? Odpowiedź znalazł w necie. Budują głównie zachodnie koncerny energetyczne działające w Polsce. W „Pulsie Biznesu” wyczytał, że pewien zachodni koncern zbudował dwie farmy wiatrowe. Podobno zainwestował odpowiednio - 50 mln euro w farmę o mocy 40,5 MW, do drugiej o mocy 27 MW dołożyli 30 mln euro. Obie działają niedaleko Elbląga - w Kisielicach i Koniecwałdzie. Dokładnych kosztów nie podają. Mają taki bałagan, że nie wiedzą? Czy nie chcą podać z jakiś innych przyczyn? Bez piwa ni rusz.
Pytanie drugie. Dlaczego są stawiane, czyli ile można zarobić? Uproszczona odpowiedź. Końcową cenę zielonej energii tworzą dwa czynniki. Pierwszy - to cena sprzedaży do zakładu energetycznego, drugi - to cena sprzedaży na giełdzie papierów wartościowych otrzymanych za wyprodukowaną zieloną energię. Poszperał na stronach Centrum Informacji Rynku Energii. Zajrzał na Rynek Praw Majątkowych i wyszło, że w styczniu końcową cenę zielonej energii stanowić może kwota 355 zł za MWh. Przypomniał sobie, że moc razy czas pracy mocą to energia, a ilość energii razy jej cena to kwota do zapłaty. Przynajmniej tak jest na rachunkach za prąd. Przy założeniu trzydziestoprocentowej sprawności Farm wynik wyszedł niezły. Całkiem realny roczny przychód to ponad 60 mln zł. W zachodnich koncernach takie farmy kompleksowo obsługują 3-4 osoby. Koszt utrzymania śladowy. Wyjaśniło się, dlaczego zachodnie koncerny budują. Zbyt mają zapewniony. Prawo nakłada na Zakłady Energetyczne obowiązek zakupu zielonej energii. Można zarobić. Czegóż więcej chcieć? Kolejne piwo.
Pytanie trzecie. Skąd środki finansowe? Ścieżek dużo. Finansowanie preferencyjne: Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska, Ekofundusz. Finansowanie wspomagające: programy wspólnych wdrożeń (JI) fundusze unijne w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko - oś priorytetowa Infrastruktura energetyczna przyjazna środowisku itd. Ups! Być może farmy, koncerny zachodnie to w znacznej części nie za swoje pieniądze stawiają. Może UE w całości pokrywa koszt, któż to wie. Koncerny kasują tylko zysk, jaki by on nie był. Stąd chyba ta niechęć do ujawniania rzeczywistych kosztów własnych. No bo co tu ujawniać? Konkurencję krajową uczyć? Wietrznych terenów nie za wiele. No właśnie - wiatr. W barze nie wieje, a piwo jakby gdzieś wywiało.
Pytanie czwarte. Czy wieje wiatr?
Przy ósmym piwie zdobył się na odwagę i, stosując znaną metodę kopiuj /wklej, „pożyczył” fotkę z jakieś strony. I co? I Wieje! U nas akurat najlepiej! I i II strefa - oznacza najlepsze wiatry. I tak kluczowe sprawy po paru godzinach smerfowania w necie w piwnym barze, w stanie niekoniecznie pełnej trzeźwości okazały się oczywiste. Od tyłu teraz. Jest wiatr, mogą być środki finansowe, można zarobić i są podstawy prawne do działalności Spółki. Pozostało jeszcze pytanie, gdzie wiatraki mają stanąć. No, to już było dziewiąte piwo. Przy dziewiątym Prowokator ma niebywałą fantazję. Co tam Miasto tylko będzie ratował i szukał jakiejś łąki. A Tolkmicko? Tam na dożynkach fajnie się bawił, tylko wiało jak nie wiem co i pod wieczór to już pionu nie mógł utrzymać. To rzeczywiście I strefa, najlepsze wiatry w kraju. I wymyślił wspólną inwestycję Gmin. Pas wzdłuż Zalewu aż po Tolkmicko. Uzbrojenie całego terenu w niemałe moce elektryczne i sieć energetyczną, wykorzysta się do zasilania różnych obiektów np. nowoczesnych oczyszczalni, elektrycznej kolei, która dzięki pomysłowi budowy Farmy szybko będzie reaktywowana. Najpierw jako tradycyjna kolej w celu dowożenia pracowników do miejsc pracy i transportu części do montażu wiatraków. Docelowo, jako nowoczesna turystyczna ekologiczna elektryczna kolej nadzalewowa. Przy dziewiątym piwie powstały również okazjonalne kolejne programy „Inwestuj w nadzalewową turystykę - energia za darmo”, a w koniecznych przerwach każdej sesji, czy piwnej czy innej, spędzanych za drzwiami oznaczonymi trójkącikiem, program - ścieżki rowerowe „Szlakiem wiatraków”. Inwestycje turystyczne odżyły.
Całkiem nieoczekiwanym efektem ubocznym pracy, którą wykonał w piwnym barze, były narodziny wiary, wiary w to, że wszyscy, co piszą o podróżach w czasie i przestrzeni, to mają rację. No bo siedział w barze, planował, pił dziewiąte piwo. Koledzy z każdym łykiem coraz bardziej zachwyceni. Przy sąsiednim stoliku równie zachwycona piękna kobieta. Rocznik w sam raz. I już był w ogródku, już witał się z gąską, nagle otworzył oczy - patrzy i jest sam u siebie w domu, godzina przedpołudniowa następnego dnia. Odczuwał typowe opisywane w książkach fantazy objawy podróży - ból głowy, pragnienie, jakieś otarcia na rękach i kolanach. I jak nie wierzyć w podróże w czasie i przestrzeni? Sprawdził tylko, czy laptop też podróżował. Podróżował. Spisał wszystko, co pamiętał i wysłał do rubryki „Teraz ja”. Tak naprawdę z myślą, że może ktoś, kto ma kawałek gruntu pod miastem, pomyśli o filarze emerytalnym w postaci wiatraka na podwórku a tekst będzie inspiracją i pomocą. Tekst miał pokazać również drogę do sukcesu w działaniach Samorządów. Pokazać, że trzeba w miarę możliwości wyrwać się z pewnego stereotypu postrzegania zadań budżetowych i rutynowego działania w ramach tych przepisów. Samorządowiec to dobry biznesmen. A dobrzy biznesmeni realizują często trudne, ale realne inwestycje.
Ale stało się! Farma powstała. Farma to już nawet złe słowo. Kolej, oczyszczalnie, uzbrojenie terenu drogi dojazdowe, ścieżki rowerowe - to infrastruktura i środowisko, to cały mały Region. Jakże miły i kochany Region. Któż nie ma wspomnień z wycieczek rowerowych, wycieczek z dziećmi? Koszty budowy w całości pokryto ze środków pozyskanych z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Wszystkie inwestycje realizowano w porozumieniu z sąsiednią Gminą. Wykonanie projektów logistycznych, technicznych, prac przy inwestycjach powierzano lokalnym firmom. Powstał lokalny rynek pracy a Gminy zostały Inwestorem. Wrony i mewy wróciły z Tolkmicka do Elbląga. Trochę wron zostało. Co z tego miał Prowokator? Wzrosły społeczne zasiłki, dalej mógł nic nie robić, pić znacznie więcej niż wcześniej i podróżować w czasie i przestrzeni. Co jeszcze robił? Z uznaniem myślał o tym, ile trzeba było wypić, aby wykombinować przedsięwzięcie „Bałtycka Ukraina”. I zadawał sobie pytanie bez odpowiedzi. Jeżeli tamto przedsięwzięcie jest przez wielu traktowane poważnie, to jak będzie traktowane wykonane „Studium opłacalności inwestycji Gmin w odnawialne źródła energii”.