Aż o 14 procent, porównując listopad tego roku do zeszłorocznego, zmalała liczba Rosjan, którzy wjechali do Polski, korzystając z małego ruchu granicznego. A może być jeszcze gorzej, bo słaby rubel nie sprzyja zakupom w Polsce.
Mieszkańcy Kaliningradu ostatni wtorek nazwali czarnym. Za jedno euro w kantorze trzeba było zapłacić aż 110 rubli! Wczoraj cena spadła do 84, ale to nie uspokoiło nastrojów. - W sklepach koszmar. We wtorek połowa placówek była zamknięta, rzekomo z powodów technicznych, a w tych, które były otwarte, na połowie sprzętów były powieszone tabliczki „sprzedane” - mówi cytowana przez czwartkową „Gazetę Olsztyńską” mieszkanka Kaliningradu. - W sklepach spożywczych znikało wszystko, co miało dłuższy termin ważności, w kantorach ustawiły się długie kolejki, aż zabrakło waluty na wymianę.
Słabnący rubel odbija się też niekorzystnie na obrotach sklepów w przygranicznych miastach. Dla wielu Rosjan zakupy w naszym kraju są po prostu za drogie. W Elblągu już rzadko można zauważyć przed marketami samochody na rosyjskich numerach rejestracyjnych, podobnie jest w Braniewie. - Rubel jest kaput – powiedziała dziennikarce „Ikata Gazety Braniewskiej” jedna z mieszkanek Kaliningradu. Właściciele braniewskich sklepów obawiają się, że wkrótce z powodu braku rosyjskich klientów będą musieli zamknąć interes.
Obawy potwierdzają statystyki z przejść granicznych. W listopadzie tego roku z małego ruchu granicznego skorzystało ponad 135 tysięcy Rosjan, o 13 procent mniej niż w tym samym czasie w ubiegłym roku. Liczba przekraczających granicę z obwodem kaliningradzkim Polaków zmniejszyła się tylko o 4 procent.
- Dzięki słabemu rublowi litr paliwa można już kupić za 2 złote, więc jeszcze opłaca się tam jeździć – mówi nam jeden z elblążan, który systematycznie jeździ do obwodu kaliningradzkiego. - Na przejściach wyraźnie widać, że Rosjan jest mniej. Za to coraz więcej jest Polaków, szczególnie w ostatnich dniach. Najdłużej stałem przez to na granicy 6 godzin. Najgorzej jeździ się w niedzielę, środy i piątki, bo wtedy po paliwo wybiera się najwięcej chętnych.
Słabnący rubel odbija się też niekorzystnie na obrotach sklepów w przygranicznych miastach. Dla wielu Rosjan zakupy w naszym kraju są po prostu za drogie. W Elblągu już rzadko można zauważyć przed marketami samochody na rosyjskich numerach rejestracyjnych, podobnie jest w Braniewie. - Rubel jest kaput – powiedziała dziennikarce „Ikata Gazety Braniewskiej” jedna z mieszkanek Kaliningradu. Właściciele braniewskich sklepów obawiają się, że wkrótce z powodu braku rosyjskich klientów będą musieli zamknąć interes.
Obawy potwierdzają statystyki z przejść granicznych. W listopadzie tego roku z małego ruchu granicznego skorzystało ponad 135 tysięcy Rosjan, o 13 procent mniej niż w tym samym czasie w ubiegłym roku. Liczba przekraczających granicę z obwodem kaliningradzkim Polaków zmniejszyła się tylko o 4 procent.
- Dzięki słabemu rublowi litr paliwa można już kupić za 2 złote, więc jeszcze opłaca się tam jeździć – mówi nam jeden z elblążan, który systematycznie jeździ do obwodu kaliningradzkiego. - Na przejściach wyraźnie widać, że Rosjan jest mniej. Za to coraz więcej jest Polaków, szczególnie w ostatnich dniach. Najdłużej stałem przez to na granicy 6 godzin. Najgorzej jeździ się w niedzielę, środy i piątki, bo wtedy po paliwo wybiera się najwięcej chętnych.
RG