Sondaż portElu
Tak | 66.6% |
Nie | 25.8% |
Wszystko mi jedno | 7.6% |
- Najbliższa niedziela jest ostatnią niehandlową w dotychczasowym kształcie – pisał o 30 stycznia Business Insider. Sklepy i konsumentów od lutego znów czekają poważne zmiany. Co sądzą o tym elblążanie? Pytamy w naszej ankiecie.
Za nami pierwsza handlowa niedziela w tym roku, a kolejna – niehandlowa – będzie zupełnie inna, niż zdążyliśmy się przyzwyczaić. Zmiany w prawie od początku lutego w praktyce eliminują dotychczasową możliwość otwarcia marketów jako "placówek pocztowych".
Jak podaje Business Insider, przy dotychczasowych rozwiązaniach prawnych legalnie otwierało swoje sklepy w niedziele ponad 25 sieci handlowych, wiele z nich operuje także w Elblągu. Ta praktyka właśnie upada, bo "w niedziele niehandlowe otwierać będą się mogły tylko sklepy, które na działalności pocztowej notują co najmniej 40 proc. miesięcznego przychodu ze sprzedaży detalicznej". A sklepy nie są w stanie spełnić takiego warunku w praktyce...
Nowelizacja precyzuje również, kto może nieodpłatnie pomagać przedsiębiorcy w pracy w sklepie w niedzielę. To małżonek, dzieci (własne lub przysposobione oraz dzieci małżonka), rodzeństwo, rodzice, wnukowie, dziadkowie.
- Osoby wyżej wymienione nie będą mogły być zatrudnione w placówce handlowej u przedsiębiorcy, który korzysta z ich nieodpłatnej pomocy – wskazuje Business Insider.
Zwolenniczką wprowadzonych zmian jest pani Dorota, elblążanka.
- Nie mam potrzeby robienia zakupów w niedzielę, można zorganizować tak czas, by zrobić zakupy w ciągu tygodnia – stwierdza. Sklepy są otwarte bardzo długo. Ludzie w niedzielę powinni odpoczywać, zarówno kasjerki jak i kupujący, a nie chodzić po sklepach. W wielu krajach sklepy są zamknięte w niedzielę i jakoś ludzie sobie radzą – podkreśla. Przyznaje, że kiedy markety w niedzielę były otwarte, rzadko, ale jednak dawała się skusić na zrobienie zakupów. - Kiedy sklepy były zamknięte, przed robieniem z nich placówek pocztowych, bez problemu robiłam sobie zakupy w ciągu tygodnia - mówi.
Przeciwnego zdania jest inny mieszkaniec Elbląga:
- Spędzanie czasu z rodziną w niedzielę przez osoby pracujące w handlu to fikcja. A jeśli partner jest strażakiem lub pracuje w gastronomii? Co w sytuacji, kiedy ktoś pracuje w pozostałe dni i niedziela jest jedynym dniem, kiedy mógłby na spokojnie zrobić zakupy? Myślę, że nikt z nas nie trzyma też zapasowych syfonów czy uszczelek, a w razie jakiejkolwiek domowej awarii jesteśmy skazani np. na brak wody czy możemy zalać sąsiada... Nikogo nie przymuszam do pracy w niedzielę, ale jeśli rządowi tak na tym zależy, aby niedziela była dniem wolnym, to albo powinien "uwolnić" także inne zawody od pracy, albo poszukać alternatywnych rozwiązań, jak np. możliwość pracy niedzielnej w wymiarze połowy etatu lub dodatkowych płatnych nadgodzin. Poza tym nie każdy jest katolikiem, chrześcijaninem, dlaczego nie dowartościowuje się dni ważnych dla innych religii? Do tego w kraju panuje inflacja, a nic tak nie pobudza gospodarki, jak ludzie wydający pieniądze na zakupach - stwierdza z przekonaniem pan Błażej.
A co o handlu w niedzielę sądzą Czytelnicy portElu? Zapraszamy do udziału w sondzie.