
Wrzesień i październik to miesiące trudne dla wielu rodziców małych dzieci. Maluchy, pamiętając wakacje i słodkie chwile spędzone z ukochanymi mamami i tatusiami, nie mają ochoty na powrót do codziennej, przedszkolnej rutyny. Jak im i sobie to ułatwić?
Problem rozpoczyna się zazwyczaj razem z nieprzyjaznym dźwiękiem budzika, a najgorzej jest w poniedziałek. „Ja nie chcęeee” krzyczy zrozpaczony maluch, a rodzice pospieszają go, by szybciej wstawał i nie robił scen. Wszystko ma być szybko, bo przecież dorośli spieszą się do pracy, nie ma czasu na bzdury. Warto jednak zrobić inaczej. Nastawić budzik na kilka minut wcześniej by dać przynajmniej kilka minut dziecku na rozbudzenie się, chwilę przytulenia do mamy, czy nawet na krótką bajkę z ulubionej książeczki. Przyjemny poranek na pewno ułatwi wyjście do przedszkola!
Ważne, by wyjście do przedszkola nie było powiązane z ciągłym poganianiem, stresem i niepotrzebną nerwowością. Lepiej wstać chwilę wcześniej i iść do placówki spokojnym krokiem niż biec ciągnąć płaczącego malucha za sobą.
Ogromnie istotne są także rozmowy dzieci z dorosłymi. Zastanówmy się, czy niepotrzebnie nie nastawiamy dziecko przeciwko przedszkolu? Czy nie straszymy go tym miejscem? „Jak będziesz się tak zachowywać to nawet w sobotę będziesz chodzić do przedszkola!” niejeden dorosły w ten sposób reaguje na złe zachowanie malucha. To przecież jest najgorsze, co możemy zrobić. Dziecko zrozumie, że przedszkole to kara za złe zachowanie. A kara nie może być przecież przyjemna. Przedszkole ma być przyjemnością, spotkaniem z przyjaciółmi, zabawą, a nie karą! Musimy rozmawiając o przedszkolu podkreślać jego zalety, przypominać o kolegach i koleżankach, zabawach i zabawkach, a nie straszyć tym miejscem.
Jeśli dziecko bardzo przeżywa każde wyjście do przedszkola, poświęćmy mu parę minut na rozmowę. Spytajmy, dlaczego nie chce tam chodzić? Czy problem leży w nieprzyjemnych paniach, a może dzieciach? A może jest jeszcze coś innego? Gdy zrozumiemy sedno problemu, warto porozmawiać z nauczycielkami w przedszkolu by wspólnie rozwiązać kłopot. Nierzadko opiekunki doskonale wiedzą, co zrobić, by ułatwić rodzicom i dzieciom trudne chwile. Potrzebna do tego jest jednak wola obydwu stron. „Lubię, gdy rodzice przychodzą do mnie z pytaniami, bo wiem, że im zależy na dobru dziecka. Czasami rozmawiamy i pół godziny próbując rozwiązać problem, nierzadko spotykamy się po godzinach pracy, a czasem nawet w soboty” mówi Ania, nauczycielka w jednym z elbląskich przedszkoli. Zaufajmy pracownikom przedszkola, uwierzmy w ich doświadczenie i w to, że naprawdę chcą dla naszych dzieci jak najlepiej.
Bardzo ważny jest również czas spędzany wspólnie z rodzicami. Dziecko musi wiedzieć, że mama i tata mają dla niego wolne chwile i chętnie się z nim bawią. Maluch, który ma poczucie niedosytu jeśli chodzi o godziny spędzone z rodzicami będzie chciał wyrwać je chociażby przed drzwiami przedszkola. Wtedy będzie próbował zwrócić na siebie uwagę i być w centrum zainteresowania rodziców. Gdy będzie natomiast zdawać sobie sprawę, że po przedszkolu rodzice wybiorą się z nim na spacer, wspólnie porysują albo opowiedzą mu bajkę, na pewno chętniej rozstanie się z dorosłymi na te parę godzin.
Rozmawiajmy z naszymi dziećmi, spędzajmy z nimi czas, słuchajmy ich. Wtedy na pewno łatwiej będzie nam zrozumieć problem przedszkolny i wkrótce on zapewne zniknie. Jeśli tak się nie stanie, warto poprosić o pomoc specjalistów. Najpierw kadrę przedszkolną, a jeśli to nie pomoże, być może psychologa zajmującego się małymi dziećmi.
Ważne, by wyjście do przedszkola nie było powiązane z ciągłym poganianiem, stresem i niepotrzebną nerwowością. Lepiej wstać chwilę wcześniej i iść do placówki spokojnym krokiem niż biec ciągnąć płaczącego malucha za sobą.
Ogromnie istotne są także rozmowy dzieci z dorosłymi. Zastanówmy się, czy niepotrzebnie nie nastawiamy dziecko przeciwko przedszkolu? Czy nie straszymy go tym miejscem? „Jak będziesz się tak zachowywać to nawet w sobotę będziesz chodzić do przedszkola!” niejeden dorosły w ten sposób reaguje na złe zachowanie malucha. To przecież jest najgorsze, co możemy zrobić. Dziecko zrozumie, że przedszkole to kara za złe zachowanie. A kara nie może być przecież przyjemna. Przedszkole ma być przyjemnością, spotkaniem z przyjaciółmi, zabawą, a nie karą! Musimy rozmawiając o przedszkolu podkreślać jego zalety, przypominać o kolegach i koleżankach, zabawach i zabawkach, a nie straszyć tym miejscem.
Jeśli dziecko bardzo przeżywa każde wyjście do przedszkola, poświęćmy mu parę minut na rozmowę. Spytajmy, dlaczego nie chce tam chodzić? Czy problem leży w nieprzyjemnych paniach, a może dzieciach? A może jest jeszcze coś innego? Gdy zrozumiemy sedno problemu, warto porozmawiać z nauczycielkami w przedszkolu by wspólnie rozwiązać kłopot. Nierzadko opiekunki doskonale wiedzą, co zrobić, by ułatwić rodzicom i dzieciom trudne chwile. Potrzebna do tego jest jednak wola obydwu stron. „Lubię, gdy rodzice przychodzą do mnie z pytaniami, bo wiem, że im zależy na dobru dziecka. Czasami rozmawiamy i pół godziny próbując rozwiązać problem, nierzadko spotykamy się po godzinach pracy, a czasem nawet w soboty” mówi Ania, nauczycielka w jednym z elbląskich przedszkoli. Zaufajmy pracownikom przedszkola, uwierzmy w ich doświadczenie i w to, że naprawdę chcą dla naszych dzieci jak najlepiej.
Bardzo ważny jest również czas spędzany wspólnie z rodzicami. Dziecko musi wiedzieć, że mama i tata mają dla niego wolne chwile i chętnie się z nim bawią. Maluch, który ma poczucie niedosytu jeśli chodzi o godziny spędzone z rodzicami będzie chciał wyrwać je chociażby przed drzwiami przedszkola. Wtedy będzie próbował zwrócić na siebie uwagę i być w centrum zainteresowania rodziców. Gdy będzie natomiast zdawać sobie sprawę, że po przedszkolu rodzice wybiorą się z nim na spacer, wspólnie porysują albo opowiedzą mu bajkę, na pewno chętniej rozstanie się z dorosłymi na te parę godzin.
Rozmawiajmy z naszymi dziećmi, spędzajmy z nimi czas, słuchajmy ich. Wtedy na pewno łatwiej będzie nam zrozumieć problem przedszkolny i wkrótce on zapewne zniknie. Jeśli tak się nie stanie, warto poprosić o pomoc specjalistów. Najpierw kadrę przedszkolną, a jeśli to nie pomoże, być może psychologa zajmującego się małymi dziećmi.