Od niedawna mamy możliwość wykonania testu na koronawirusa indywidualnie i na zasadach komercyjnych. Możemy to zrobić między innymi w Trójmieście czy Olsztynie, koszt to około 530 zł. O to czy warto taki test wykonać, pytamy Marka Jarosza, dyrektora Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Elblągu.
Test na koronawirusa „na życzenie klienta” - od niedawna mamy już taką możliwość. W ofercie posiadają go niepubliczne laboratoria, a wykonać go możemy między innymi w Trójmieście czy Olsztynie. Koszt to około 530 zł. Czy warto?
- Odpowiedź na to pytanie jest bardzo złożona. Wszystko zależy od sytuacji oraz od tego, o jakim teście mówimy. Pierwsza metoda to metoda PCR, czyli badanie polegające na szukaniu materiału genetycznego wirusa SARS-CoV-2. Taki test jest wykonywany przez wszystkie referencyjne laboratoria, które się zajmują wyłapywaniem „osób dodatnich” w całej Polsce. Drugi rodzaj testów, oparty jest na serologii, czyli szukaniu przeciwciał, które mogą świadczyć o tym, że zakażenie było albo jest. Jednak część tych testów (choć nie wszystkie) jest obarczona poważnym błędem – wyjaśnia Marek Jarosz.
Podkreśla, że przy wykonywaniu testu na przeciwciała należy zwłaszcza pamiętać o tzw. „okienkach serologicznych”.
- Są to momenty, w których zakażenie jest, ale nie ma jeszcze jego żadnych śladów w organizmie, czyli wirus się nie namnożył. Jeżeli zaś chodzi o obecność materiału genetycznego wirusa, to on ujawnia się przeciętnie w siódmej dobie. Jeśli więc mamy pacjenta i wiemy, że on mógł mieć kontakt z osobą zakażoną w konkretnym dniu, to nie badamy go od razu. Jest to bezcelowe, ponieważ wynik mógłby być fałszywie ujemny. Gdy minie siódma doba, przyjmuje się (nawet gdy nie ma objawów), że materiał genetyczny jest widoczny w błonie śluzowej nosa czy gardła. Musi więc minąć minimum siedem dób, by móc badać. Badanie wykonywane w jakimkolwiek innym momencie jest badaniem „w ciemno”. Dlatego musimy taki test zrobić dwukrotnie, w odstępie tygodnia – zaznacza Marek Jarosz.
Dopiero wówczas będziemy mogli potwierdzić czy to pierwsze badanie „na ślepo” dało prawidłowy wynik. - Podobnie jest z badaniem w kierunku przeciwciał. Jedno badanie przeciwciał, które daje wynik ujemny, wcale nie świadczy o tym, że zakażenia nie ma. Po kilku dniach należałoby zrobić ponowne badanie – mówi dyrektor Jarosz.
Czy jest więc sens wykonywania testu komercyjnego?
- W niektórych przypadkach jest. Możemy mieć bowiem do czynienia z przypadkiem związanym z przejściem zakażenia bezobjawowo, połączonym z aktywnym wydzielaniem wirusa. Ale podkreślam, że takie badanie musi być zrobione we właściwy sposób, wtedy da nam prawidłowy obraz zakażenia. Testom „na życzenie” nie mówię "tak" ani nie mówię "nie". To musi być indywidualna decyzja. Rozumiem ludzi, którzy mogą być teraz pełni obaw. Domyślam się, że nie chodzi im tu jedynie o wiedzę, motywacje są zapewne wyższe: dobro rodziny i bliskich czy kolegów i koleżanek pracy. Każdy musi zdecydować sam, natomiast wyciąganie wniosków na podstawie jednego badania, a zwłaszcza tego w kierunku przeciwciał może być mylne. Badanie należałoby powtórzyć po kilku dniach. Widziałem już wyniki takich badań, bo przekazywali je nam pacjenci. Na ogół jest tam zawarta informacja, że jeżeli jest on dodatni, to należy badanie powtórzyć i bardzo często wskazana jest metoda PCR – mówi dyrektor Jarosz.
Na stronie firmy, która oferuje komercyjny test na koronawirusa w Trójmieście czytamy między innymi: „W przypadku uzyskania wyniku wątpliwego konieczne jest powtórzenia badania z nowej próbki. Ze względów epidemiologicznych do czasu uzyskania wyniku powtórnego badania zaleca się postępowanie jak w przypadku wyniku pozytywnego”.
Warto też przed zrobieniem badania sprawdzić czy dane laboratorium znajduje się ministerialnym wykazie.