- Dentyści nie odbierają. Jeden ma wyłączony telefon, u drugiego też cisza – mówi pani Anna. Stan zagrożenia epidemicznego nie sprawia, że w zapomnienie odchodzą inne problemy ze zdrowiem. Jak zmiany w funkcjonowaniu przychodni i gabinetów przeżywają mieszkańcy Elbląga?
Opowiadają elblążanie
- Na stronach internetowych brakuje informacji, że jest zamknięte. Jeśli nie uda się na NFZ, to spróbuję skorzystać z komercyjnego ubezpieczenia – dodaje mieszkanka Elbląga. - W czasie kwarantanny szukam pozytywnych stron, by nie zwariować. W końcu znalazłam czas między uczelnią, pracą i obowiązkami domowymi na wizytę u dentysty. Łącznie dzwoniłam do trzech placówek w Elblągu, niestety nikt nie odebrał. Oczywiście rozumiem, że ze względu na sytuację placówki mogą być zamknięte. Mam nadzieję, że będę mogła wyleczyć zęby, korzystając z ubezpieczenia komercyjnego. Jak bardzo uciążliwy jest ból zęba, to chyba wie każdy dorosły człowiek. Żałuję, że nie znalazłam na to wcześniej czasu – przyznaje elblążanka.
- Moja mama dostała wiadomość z poradni laryngologicznej, że wizyty są odwołane – mówi pani Dorota. – Nie dostałam takiego powiadomienia z mojej przychodni, nie udało mi się też do niej dodzwonić, chociaż chciałam po prostu sama odwołać wizytę – dodaje. – Byłam w przychodni w ostatni czwartek, już wtedy pani z recepcji wyposażona w rękawiczki informowała, żeby nie przychodzić, tylko dzwonić celem otrzymania porady telefonicznej. Zastanawiam się, jak takie teleporady wyglądają. Mimo takiej możliwości ludzi w przychodni było sporo. Nie słyszałam jednak, żeby ktoś kaszlał – uśmiecha się.
- Miałam zaplanowaną wizytę u gastrologa z ubezpieczenia komercyjnego – mówi pani Danuta. - Wczoraj zostałam poinformowana, że wizyta jest odwołana. Na szczęście nie jest to nic pilnego. Rozumiem, że lekarze w trosce o bezpieczeństwo własne i innych zamykają praktykę.
- Mąż ma rehabilitację, ale zdecydowaliśmy, że lepiej to przełożyć na lepszy termin – przyznaje pani Krystyna. – Widziałam ostatnio, że pacjentów w ośrodku wyraźnie ubyło – dodaje. - Próbowałam się też dodzwonić do przychodni po receptę, ale po 1,5 godziny powiedziano mi, żeby zadzwonić jeszcze raz, po kolejnych kilkudziesięciu minutach wreszcie się dodzwoniłam ponownie. Sprawę załatwiłam ostatecznie za czwartym razem.
Pani Marta miała w najbliższym czasie pójść na szczepienie ze swoją córką. - Wszystkie bilanse i szczepienia są odwołane, nawet dla kilkumiesięcznych dzieci, które powinny dostać kolejny zastrzyk. Niestety, na stronie internetowej brak informacji o odwołaniu szczepień i bilansów. Do poradni dodzwonić się nie dało – mówi.
Jak widać, w niektórych przypadkach pacjenci dostają powiadomienia o zmianach w funkcjonowaniu przychodni i gabinetów, w innych nie. Proponowane jest też korzystanie ze wspomnianych teleporad. „W celu zminimalizowania możliwości wzajemnego zarażania się nasza poradnia POZ wprowadziła teleporady, czyli możliwość przeprowadzenia konsultacji lekarskiej na odległość i uzyskania porady drogą telefoniczną. Za pośrednictwem teleporad, pacjenci mogą również uzyskać zwolnienie lekarskie czy kod do e-recepty” – czytamy na facebookowej stronie jednej z placówek.
Ciąża i poród w specjalnych warunkach
Pani Agnieszka w najbliższych tygodniach będzie rodzić. Zbliżające się rozwiązanie nieoczekiwanie zbiegło się ze stanem zagrożenia epidemicznego.
- Generalnie nie miałam problemu z dostaniem się do swojego lekarza prowadzącego, wczoraj miałam wizytę i wszystko odbyło się normalnie, z czego bardzo się cieszę, bo do terminu porodu zostały 3 tygodnie i sądzę, że ta wizyta była konieczna - mówi. - Wiem, że niektóre przychodnie ginekologiczne odwołują wizyty, ale mnie to nie spotkało. Wizytę specjalistyczną u diabetologa zmieniono mi na konsultację telefoniczną, co wydaje mi się dobrym pomysłem, bo ogranicza kontakt z ludźmi. Dużym utrapieniem jest to, że odwołano porody rodzinne i odwiedziny w szpitalu po porodzie. Powody są oczywiste i słuszne, ale po dziewięciu miesiącach przygotowywania się do tego wydarzenia rozczarowanie jest duże – przyznaje.
Czy mama oczekująca narodzin dziecka dostrzegła jakieś zmiany w funkcjonowaniu placówek medycznych?
- W przychodni ginekologicznej nie zmieniło się nic, wszystko było tak samo, doszły tylko ogłoszenia na drzwiach i płyn dezynfekujący na korytarzu – mówi pani Agnieszka. - W piątek byłam na izbie przyjęć, bo dziecko mało się ruszało i położna wysłała mnie, żeby to sprawdzić, tam rzeczywiście było widać różnicę. Dwa razy mierzono mi temperaturę, nikt nie wpuszczał za drzwi bez pomiaru, pytano mnie też, czy miałam z kimś kontakt itp., a położna po każdym kontakcie ze mną dezynfekowała ręce. Personel na korytarzach chodził w maseczkach ale poza tym nie było jakiejś paniki czy poruszenia, sytuacja wyglądała raczej stabilnie – przyznaje. - Jeśli chodzi o emocjonalne przeżywanie tej sytuacji, to na początku bardzo mocno przeżywałam brak męża przy nadchodzącym porodzie, to wydawało mi się katastrofą, wszystkie złe opowieści z porodówek, jakie kiedykolwiek słyszałam, wróciły do mnie momentalnie. Jednak im dłużej trwa stan zagrożenia koronawirusem, tym bardziej się z tym wszystkim oswajam – zaznacza. - Wiem, że dla personelu też jest to ciężka sytuacja, szczególnie że w Elblągu działa już tylko jedna porodówka, więc będą mieć coraz więcej rodzących. Martwię się oczywiście, jak sobie sama poradzę na oddziale po porodzie, gdzie nikt nie będzie mógł mnie odwiedzić, przeżywam, że mąż pozna swoje dziecko dopiero, jak nas wypiszą że szpitala. Nie tak to sobie wyobrażaliśmy – stwierdza ze smutkiem. Dodaje też, że na szczęście ciężarnych mam z tą choroba nie było do tej pory zbyt wielu. - Z tego, co wiem, tylko jedna była w stanie poważnym, reszta przechodziła chorobę dosyć łagodnie. Noworodki też albo się nie zarażały, albo przechodziły to lekko, co napawa optymizmem. Mimo to oczywiście sama zachowuję wszelkie możliwe środki bezpieczeństwa – dodaje.
Ratownik apeluje
W związku z zagrożeniem koronawirusem o roztroponość nieustannie apelują pracownicy ochrony zdrowia.
- Bardzo proszę, myjcie ręce, zakładajcie rękawiczki, to nie boli, a może mieć wpływ na życie wasze i waszych bliskich - apeluje do elblążan jeden z ratowników pogotowia. - Jeśli musicie wyjść z domu, róbcie to z głową, ostatnio na rynku zaobserwowaliśmy, że średnia wieku osób robiących tam zakupy, których jest wiele, sięga pewnie ok. 70 lat. Wiele osób wróciło z zagranicy, niektórzy mieli kontakt z osobami zarażonymi, niektórzy czują się źle, jeszcze inni czas zagrożenia epidemicznego postanowili zapić. Bardzo proszę: W razie stwierdzenia możliwości zarażenia koronawirusem kontaktujcie się z SANEPID-em, kto wrócił do Polski, powinien zostać w domu na 14 dni. Większość osób postępuje odpowiedzialnie, jednak wciąż pozostaje ryzyko podejmowania niewłaściwych zachowań. Mówię to z perspektywy wykonywanego zawodu. Nie można oszukiwać dyspozytorów, że nie było się za granicą, prawda i tak wyjdzie na jaw, a możemy np. przyczynić się do wyłączenia karetki z użytku na kilka godzin, tak samo izby przyjęć czy SOR-u – mówi ratownik. - Myślmy, mówmy prawdę i bądźmy odpowiedzialni, bo jeśli społeczeństwo zrobi wszystko tak, jak trzeba, zachorowania będą maleć, a my wszyscy odetchniemy z ulgą. Ochrona zdrowia ma pełne ręce roboty, każdy pacjent może być potencjalnym nosicielem COVID-19, musimy uważać, więc prosimy: Szanujmy pogotowie, SOR, izby przyjęć. Nie dzwońmy na 999 z chorobami przewlekłymi, zabezpieczmy się w leki dostępne bez recepty, a gdy skończą się leki na receptę, próbujmy dzwonić do przychodni, kontaktujmy się z lekarzami POZ, oni poinformują, co dalej zrobić – dodaje.