Bzdura z tym nadzorem epidemiologicznym. Osobie z osławionego już autobusu z pacjentem "0"zalecono siedzenie w domu. Mówili że zrobią badania ale nie wiedzą kiedy teraz się okazuje że jak dobrze się czuje to wcale jej nie zrobią. Stan zdrowia został określony na podstawie rozmowy telefonicznej. Co się dzwoni do sanepidu to nic nie wiedzą wiszą na telefonach i konsultuja się że może tak a tak. Masakra.
To nie ma najmniejszego znaczenia,czy zrobią błyskawiczne badania w najlepszym laboratorium,czy pogadają przez tel 20 sekund. Bo i tak nie ma żadnego lekarstwa. Więc czy pacjent leży sam w opuszczonej chatce w środku lasu,czy na intensywnej terapii w szpitalu w nowym Jorku, to jest dokładnie tak samo