Do Michała i xiendza w mercu, a także do innych - tak jak piszecie, taka grupa jest potrzebna, można zrzucić się na paliwo i jechać w teren (tak właśnie robimy) dzieląc koszty przez ilość osób wychodzi taniej, można wymieniać się doświadczeniami, propozycjami, przydają się również różnego rodzaju znajomości, po to by dostać się w miejsca, w które normalnie się nie wchodzi, no i bezpieczeństwo, w grupie zawsze bezpieczniej:) im więcej osób tym lepiej, nie zawsze wszyscy razem możemy gdzieś pojechać, bo wiadomo, każdy ma jakieś swoje zajęcia i nie zawsze wszyscy mogą, ale najczęściej parę osób może i wtedy ruszamy. Wyjazdy na fotki odbywają się cyklicznie, ktoś rzuca temat i jedziemy, niedługo jesień, więc pewnie będzie też większy plener. Każdy, kto ma aparat i chciałby przyłączyć się do grupy, musi zrobić tylko jedno, po prostu się zgłosić, kopert nie przyjmujemy;) wyzywać też się nie wyzywamy:) tylko polujemy:) Zostawiam tu mój adres, jeśli chcecie w to wejść to zapraszam >>> damian@portel.pl
Taka grupa już istnieje, co prawda mało oficjalnie, ale istnieje:) grupa nosi nazwę EGF - Elbląska Grupa Fotograficzna, inicjatywą powstania grupy była sama potrzeba jej stworzenia, której nie było w mieście tak jak w innych miastach z tego, co mi wiadomo. EGF działa od października zeszłego roku, wtedy też odbyło się pierwsze oficjalne spotkanie (piknik rycerski na podzamczu) ludzi (niektórych, bo wszystkich ciężko było zgarnąć) robiących zdjęcia, dlatego, że to lubią. Na spotkaniu pojawiło się koło 10 osób (mamy nawet wspólne zdjęcie;)i od tego się zaczęło. Swój początek EGF wziął z Fotki Miesiąca, która była jedynym miejscem, do szerokiej publikacji zdjęć robionych w Elblągu i okolicach. Po prawie roku działalności - i tu musze dodać - grupa rozwija się tempem ślimaka (brakuje np ODPOWIEDNIEGO MIEJSCA W NECIE, żeby umieszczać fotki zrobione w czasie wyjazdów, dyskutować (forum), umawiać się na kolejne wyjazdy, terminy, konkursy w grupie itp), ale fotki robimy sukcesywnie. Na koncie EGF-u są m.in. Kadyny, Olsztynek, Kąty Rybackie, Frombork, Dzień Hanzy, Bażantarnia, Jelenia Dolina, Kanał Elbląski, Jezioro Pierzchalskie, Żuławy Wiślane no i sam Elbląg.
Podobnie będzie z kanałem, jak wiadomo woda z lądu płynie w kierunku morza, czyli tym samym z zalewu do Bałtyku, ale wpływ tej wody będzie tak niewielki, że prawie niezauważalny. Biorąc pod uwagę częste cofki w tym rejonie, stawiamy śluzę u wejścia do kanału od strony morza i problem z głowy. Życie się rozwija, turyści i mieszkańcy się cieszą, kasa leci. Ale zawsze znajdzie się ktoś, kto chce to popsuć. A ci ekolodzy, którzy nie popierają tej idei niech lepiej zajmą się wiślanym syfem, który wpływa do Bałtyku niż tym skromnym kanałem, który nie zniszczy życia a usprawni tylko region. O zwierzęta lądowe też nie powinniśmy się martwić, bo dla nich są specjalne kładki, które przy budowie kanału też powinno wziąć się pod uwagę, żeby nie odciąć ich całkiem od świata:)
Budując kanał z głową, a nie bezmyślnie kopiąc w piachu na pewno zyskamy na tej inwestycji i przyczynimy się do rozwoju tego regionu. Ci, co biegną do Unii za tymi, co się starają i chcą pieniądze na ten projekt i krzyczą, żeby Unia nie dawała pieniędzy, robią z siebie samych i z tego całego kraju pośmiewisko. Nie trzeba być 60 letnim ekologiem, wypełniającym przez większość życia "kartoteki", żeby wiedzieć, że ani ekosystem morski ani zalewowy na tym nie ucierpi. Amazonka wpływa do Atlantyku - czy przy największych na świecie dawkach wody słodkiej do słonej ocean wymarł? Nie, życie rozwija się tam tak samo jak w rzece zaraz przy ujściu. Podobnie Ci, co się martwią o Zatokę Gdańską, wpływa do niej Wisła z olbrzymią dawką wody słodkiej biorąc pod uwagę niewielki obszar zatoki - czy życie wymarło albo "narzeka" na swoją egzystencję?
Gdybyśmy mieli słuchać tylko ekologów to nigdy byśmy nic nie zbudowali, nikt nie mówi o dewastacji mierzei tylko o jej racjonalnym wykorzystaniu, podniesieniu walorów turystycznych i ekonomicznych przy jak najmniejszej ingerencji w środowisko. Jak stawiamy dom czy jeździmy samochodami to w środowisko nie ingerujemy? Wątpię, żeby któryś z ekologów jeździł do pracy rowerem, a nawet gdyby to też ingeruje w środowisko, bo jeździ po drogach, a jego rower powstał z surowców, które czerpiemy ze środowiska. Jesteśmy ludźmi i żyjąc w środowisku ludzkim musimy liczyć się z tym, że inwestycje są konieczne. Nie jesteśmy pustelnikami, dlatego musimy inwestować w naszą przyszłość i się rozwijać inaczej pozostaniemy daleko za cywilizacją. Gdyby dzisiaj nie było kanału elbląsko-ostródzkiego i chcielibyśmy go zbudować to śpiewka byłaby ta sama - "po co to komu, idiotyczny pomysł, zniszczymy środowisko" itp. I co się okazało, przyszedł Niemiec i zbudował, a dzisiaj nie potrafimy mu za to postawić nawet porządnego pomnika. Nikt i nic nie ucierpiało na tej inwestycji, ptaki dalej ćwierkają, zające dalej biegają, a miejscowi nie mieszkają w chatach zabitych dechami, mogą jeszcze dorobić sprzedając coca-cole.
Przy pogłębianiu toru wodnego na zalewie można zwrócić uwagę na miejsce dawnej Bitwy morskiej, która miała miejsce w 1463 roku w okolicach Suchacza (jeśli pozostało coś z tej bitwy w kilkumetrowej warstwie mułu to mogłoby to być również dodatkowym punktem turystycznym. Wszystkie te elementy związane z przekopem (kanał, bursztyn - jako ewenement na skalę światową, nowe plaże nad zalewem, zalew jako bardzo dobry akwen do uprawiania sportów wodnych, Elbląg - jako miasto z dostępem do morza, handel morski, nowe morskie linie turystyczne) wymagają reklamy nie tylko w Polsce, ale również za granicą biorąc pod uwagę, chociaż sam bursztyn, jego oryginalność i wyjątkowość, a także to, że większość turystów w mieście i regionie to Niemcy. Bez wątpienia dzięki nowemu kanałowi region zyska dużo na atrakcyjności.
Warto przy okazji napisać osobny projekt regulujący sprawę wykopanego bursztynu, tak, żeby nie stał się własnością państwa, bo wtedy "zniknie bez śladu", ale żeby mógł "pozostać w regionie" i przyczynić się do jego rozwoju gospodarczego, a także turystycznego. Myślę, że warto opracować osobny program dla wykopanego bursztynu regulujący całą procedurę od wydobycia surowca, poprzez jego obróbkę kończąc na sprzedaży. Pozwoli to uniknąć bałaganu i nieprawidłowości, które bez konkretnego programu na pewno będą. Uregulowanie sprawy bursztynu pozwoli na stworzenie nowych miejsc pracy, punkty obróbki (udostępnione dla zwiedzających), bursztynowe pamiątki sprzedawane w sklepach na terenie mierzei. Część środków z pozyskanego bursztynu można zainwestować w dalsze programy rozwoju na mierzei. Sprawa wykopanego piasku (kanał i pogłębienie toru wodnego na zalewie) też powinna być uregulowana. Część piasku można wykorzystać do umocnienia samej mierzei, której lata są "policzone":) część piasku można również wykorzystać do budowy nowych plaż nad zalewem (typu Kadyny) pozwoliłoby to obudzić na nowo turystykę nad zalewem (Suchacz, Frombork i inne mniej znane miejsca) zakładając, że woda w przyszłości będzie czystsza.
"W Polsce znajdują się największe na świecie złoża bursztynu" - wystarczy więc przekopać mierzeję, a z wydobytego bursztynu zrobić piękne wyroby, część kosztów uzyskanych ze sprzedaży mogłaby pokryć poniesione nakłady pracy na przekop mierzei. Jeśli nas na to nie stać to napiszmy dobry projekt i ustawmy się w kolejkę do unijnej kasy. "Największe na świecie złoża bursztynu znajdują się w Polsce" - taka reklama powinna pójść w świat, Japonia, USA i inne duże rynki zbytu, tam chętnych na takie wyroby jest pod dostatkiem. Ale niestety drodzy kupcy, chociaż jesteśmy jedynym na świecie państwem (prócz naszych sąsiadów w "obwodzie"), które posiada takie klejnoty w ziemi, to niestety nie możemy wam ich sprzedać, polskie prawo nie uchyla się w kierunku zalegalizowania wydobycia tego surowca, a szkoda, bo obok sporego spożycia alkoholu, moglibyśmy pochwalić się czymś jeszcze. W RPA wiedzieli co zrobić ze złotem i diamentami, po prostu wykopali to z piachu, dzięki czemu dzisiaj są wysoko rozwiniętym państwem. Zapewne bursztyn nie jest szansą dla Polski, ale na pewno jest szansą dla regionu. Nie wiem, dlaczego mając tyle atutów jak np POLSKI BURSZTYN nie potrafimy tego wykorzystać.
Myślę, że problem estuarium zalewowego nie byłby aż taki trudny do rozwiązania (poziom zasolenia, flora, fauna i odmienne środowiska wodne) od tego mamy technikę, żeby nam służyła i z pewnością poradziłaby sobie z tym problemem. Kanał Sueski o długości 161 km i szerokości 160-200 m łączy również dwa morza. Wybudowany w większej części w litej skale w latach 1859-1869 nie był rozwiązaniem nieosiągalnym jak na tamte czasy. To bardzo ważny - światowy - szlak wodny. Powstała potrzeba zbudowania - znaleziono rozwiązanie. Nie można bać się ingerencji w przyrodę, budując dom również na nią działamy, ale jeśli dobrze to zrobimy to dobrze będzie nam służyć. Jak widać każda koncepcja ma swoje wady i zalety, które wymagają dokładnego przeanalizowania. Kanał, "akwedukt" będzie nam słuzył przez setki lat, albo...do chwili podniesienia poziomu światowych wód. Jak najbardziej popieram koncepcje budowy tego szlaku. Holendrzy przygotowali nam Żuławy, Niemcy zbudowli kanał, a my powinniśmy zrobić coś z tą mierzeją, chciałbym tylko dożyc tego faktu;)
Każda koncepcja jest dobra w swoim założeniu, koncepcja profesora również, jest to pomysł bardzo oryginalny i jeśli faktycznie jest tańszy to jest równie dobry. Taki "akwedukt" w swoim założeniu nie zniszczy mierzei i stosunków wodnych tak bardzo jak przekop. Jak wspomina profesor do pomocy mają służyć silniki elektryczne a co za tym idzie zużycie prądu stąd również koszta nie będą niskie, oczywiście czy to będzie przekop czy "akwedukt" będzie to rozwiązanie bardzo kosztowne budowane na trudnym technicznie terenie, kopanie w piachu to praca niemalże syzyfowa, stawianie akweduktu - podpory, przepływ wody i cała infrastruktura służąca jednemu i drugiemu rozwiązaniu pochłoną mase pieniędzy, które nie zwrócą się w ciągu 10 lat, ale myślę, że w conajmniej kilkudziesięciu. Jeśli wziąść pod uwagę oryginalność obu koncepcji to z pewnością bardziej oryginalny jest "akwedukt", nie należy tego faktu pomijać bo w dużej mierze to on będzie magnesem dla turystów (podobnie jak nasze pochylnie - słabo zareklamowane jednak). Jeśli jednak wybralibyśmy przekop to sporo kosztów mogłoby się zwrócić z wykopanego bursztynu (jeśli oczywiście "trzecie polskie ręce" nam tego nie zabiorą) nie jest pewne ile kosztów odzyskamy, bo nikt nie wie ile leży tego w piachu.
A moim zdaniem jest dobre, contrast czy saturacja - dla mnie w tym przypadku jeden grzyb = niebieski kolor i biały piasek, to mnie razi, jak Ci się zdjęcie podoba to sobie wydrukuj i powieś na ściane, nie wszyscy muszą się zgadzać z Twoją opinią, po to jest forum, żeby wyrażać swoje zdanie, mówić co się komu podoba a co nie, a Ty usilnie próbujesz zepchnąć wszystkich za własną barierkę, zapomniałeś chyba, które zdjęcie komentujemy. Zaczynasz być złośliwy, więc to mój ostatni koment, jeszcze raz Ci napiszę, dałem 4 bo dla mnie jest dobre, nie dałem wyższej oceny ze względu na kolory, nie trafiły w mój gust, dałeś 6 więc powinieneś spać spokojnie. Pozdrawiam Panie Prezesie;)
Jednak w tym przypadku, zbyt intensywny kolor niebieski przyćmił motyw zdjęcia, rozumiem, że jesteś zakochany w takich widokach (ja też je lubię), ale powinieneś to zauważyć, za dużo tego niebieskiego, przygniata to groźny charakter tego zdjęcia. Nie jestem przeciwnikiem dobrej saturacji, jednak tutaj ten niebieski jest aż nienaturalny. Fotka z jednej strony jest groźna i próbuję się przebić przez błękitny kolor nieba z drugiej strony nie może, bo jest przez nie przytłaczana (zbyt niebieski). Według Ciebie kolorystyka zdjęcia to drobny mankament techniczny? Biała plaża i "niebieski" nie są tu drobnostką, wpływają tak samo na całe zdjęcie jak morskie fale czy deszcz w oddali, to one uzupełniają cały charakter tego zdjęcia i oddają końcowy jego klimat. Są to detale jak każde inne wchodzące w skład tego zdjęcia, można je pominąć jeśli robi się zdjęcie spadającego odrzutowca, ale nie w krajobrazie. Ten motyw nie trwa sekundę czy dwie, zresztą to mało istotne, bo to co zostało popsute zostało zrobione w domu przy komputerze. Tu nie mówimy o zdjęciu w podczerwieni, są kadry do których to pasuje, ale są też takie, z którymi wygląda to kiepsko, wszystko zależy od tego jaki motyw chcemy uchwycić. Jak już mówiłem fotka jest dobra, a dobra dlatego, że wygląda na komputerową.
Sama fotka jest ok, mamy tu fajny widoczek z wyglądającą groźnie chmurą, jednak popsułeś trochę to zdjęcie za bardzo podciągając kolory, wygląda jak przepolaryzowane:) wyszło za bardzo niebieskie, no i ta plaża, zbyt biała jak na nasz piasek:) proponowałbym bardziej naturalną kolorystykę pasującą do ponurego i groźnego krajobrazu tak, żeby oddać nastrój deszczu padającego w głębi. Daje 4
Zdjęcie jak najbardziej zostało zrobione w podczerwieni. W przypadku cyfrowego wywoływania zdjęcia w podczerwieni możesz to robić na wszelkie możliwe sposoby - jeśli chodzi o kolory - nie tylko na "czarno - białe", które według mnie wydaje się mało atrakcyjne w większości przypadków. To, jak się dobierze kolory zależy już tylko od wyobraźni. Fotkę zrobiłem z filtrem HOYA INFRARED (R72) kupionym gdzieś w netowym sklepie, kilka miesięcy temu za ok 160 zł, teraz zapewne już taniej:) ale warto dobrze poszukać, bo różnica w cenie bywa ogromna:)no i jeszcze jeden problem - czy aparat wykrywa światło podczerwone, nie wszystkie nadają się do tego typu fotek, lepiej to sprawdzić przed kupnem filtra, który nie należy do najtańszych;)sama technika robienia zdjęcia i wywoływania bywa różna i potrafi stwarzać sporo trudności, ale to już inna historia:)pozdrawiam
Fotka sierpnia 2006
Fotka sierpnia 2006
Prof. Jednorał o kanale
Prof. Jednorał o kanale
Prof. Jednorał o kanale
Przekopiemy się na Bałtyk przez Mierzeję Wiślaną?
Przekopiemy się na Bałtyk przez Mierzeję Wiślaną?
Bursztyn robi furorę
Zamiast przekopu - akwedukt
Zamiast przekopu - akwedukt
Fotka czerwca 2006
Fotka czerwca 2006
Fotka czerwca 2006
Fotka czerwca 2006
Fotka czerwca 2006
Fotka czerwca 2006