- Jasno i wyraźnie mówimy, że chcemy podjąć rywalizację o awans do I ligi. Zrobimy wszystko, by pomóc trenerowi i zawodnikom. To leży w nogach i głowach piłkarzy, w dopingu kibiców, byciu przy zespole. Jeśli chcemy się rozwijać, by przyszli do klubu kolejni sponsorzy, to na pewno musimy wszyscy budować dobrą atmosferę i klimat wokół naszego klubu – zachęca Paweł Guminiak, prezes Olimpii Elbląg.
Rafał Gruchalski: - Panie Prezesie, jaki był Pana zdaniem 2022 rok dla Olimpii?
Paweł Guminiak: - Po wiosennej rundzie rewanżowej spodziewaliśmy się czegoś więcej. Liczyliśmy że włączymy się chociaż w walkę o baraże, niestety nie udało się. Jakie były tego powody, ciężko powiedzieć. Nie nastąpiły w odpowiednim momencie zmiany w składzie zespołu, nie podziękowaliśmy tym zawodnikom, którzy reprezentowali niższy poziom sportowy, przez to nie było wzmocnień. Gdyby wówczas odeszły dwie - trzy osoby, a w ich miejsce przyszliby piłkarze, którzy mogliby wzmocnić zespół, byłoby dużo lepiej. Szczęścia też nam zabrakło troszeczkę, bo do meczu z Ruchem Chorzów, czyli do trzeciego spotkania przed końcem rozgrywek, cały czas byliśmy w grze o baraże. Graliśmy możliwie najlepszym składem, jaki był do dyspozycji. Grało tylko dwóch młodzieżowców przez niemal wszystkie mecze sezonu 2021/22. Nie wykorzystaliśmy tego, żeby utrzymać się w tej grze o baraże do końca.
Dogłębnie przeanalizowaliśmy cały ubiegły sezon, stąd decyzja o tylu zmianach personalnych. Rozstaliśmy się z osobami, które nie sprostały oczekiwaniom ze strony klubu czy kibiców. Zmieniliśmy trenera, wielu nowych zawodników przyszło na A8. Rozpoczęliśmy nowy projekt, który jak widać z perspektywy czasu, przynosi fajne efekty sportowe, zgranie, dopasowanie zawodników do stylu gry, który może bardziej cieszyć i podobać się z trybun, a przy okazji jest efektywny, bo zdobywamy punkty.
Jesteśmy na 5. miejscu w tabeli drugiej ligi z niedosytem, bo można było mieć kilka punktów więcej, które straciliśmy remisując czy przegrywając mecze, w których nie powinno nam się to zdarzyć. Tym bardziej trzymamy się nadziei, że druga runda może być ciekawa.
Podjęliśmy decyzję, że zadbamy o to, by żaden z wartościowych zawodników nie odszedł w przerwie zimowej. Kilku ma propozycje z klubów z wyższych lig, ale kontrakty nadal z Olimpią obowiązują. Co prawda są kwoty odstępnego, ale robimy wszystko, by wartościowych zawodników w przerwie zimowej nie stracić.
Odchodzą pojedyncze osoby, podziękowaliśmy za współpracę Konradowi Gutowskiemu, Kamilowi Wengerowi. Rozmawiamy jeszcze z zawodnikami, którzy dają troszkę mniej niż oczekiwaliśmy dla zespołu, być może uda się porozumieć i zakończyć współpracę i w to miejsce szukamy ambitnych głodnych sukcesu zawodników, którzy chcą wejść w schemat funkcjonowania pod wodzą trenera Przemysława Gomułki. Praca jest zupełnie inna, oczekiwania i intensywność też. Potrzebni są zawodnicy, którzy chcą walczyć i grać na całym boisku.
- Jakieś transfery są już dopięte?
- Prowadzimy rozmowy. Szukamy zawodnika defensywnego, bo ubył Kamil i w to miejsce na pewno warto byłoby pozyskać młodego, ale już trochę doświadczonego. Przykładem jest tu Dawid Wierzba, który wszedł mocno w rywalizację w drużynie i nie odstawia nogi. Ten kto przyjdzie, musi na pewno być lepszy od Dawida.
Szukamy też wahadeł, czyli osób szybkich, zdeterminowanych, kreujących grę na skrzydłach. To element, który będzie miał wpływ na jakość gry Olimpii. Oddzielną kwestią pozostaje sprawa Dawida Woltyry – czy wróci do Skry czy zostanie u nas. Mamy możliwość wykupienia go, czeka nas decyzja w tej sprawie. Musimy ocenić, czy to jest dobry krok przyszłościowy, bo wiadomo że z takim zawodnikiem trzeba by było związać się na dwa lata. Cały czas trwa analiza i mam nadzieję, że jak najszybciej podejmiemy decyzję. Jeśli zostanie, to rywalizacja z przodu będzie silna, jeśli nie – to trzeba będzie szukać innego kreatywnego zawodnika, typowej „dziewiątki”. (Od redakcji: wywiad przeprowadzaliśmy pod koniec roku, po autoryzacji prezes dopisał następujący fragment: „Zarząd podjął decyzję o rezygnacji z usług Dawida Wojtyry i rozpoczęliśmy szukanie napastnika, który zapewni więcej bramek i asyst dla zespołu).
- Powiedział Pan niedawno, że zarząd klubu interesuje awans Olimpii do I ligi. To chyba pierwsza taka zdecydowana deklaracja od lat.
- Myślę, że jesteśmy gotowi pod względem sportowym. W poprzednim sezonie nie mówiliśmy, że nie chcemy awansować. Chcieliśmy, walczyliśmy do końca. Teraz, po pierwszej rundzie, zespół spełnił swoje zapowiedzi, że walczymy w każdym meczu o zwycięstwo, a efektem są zdobyte punkty i miejsce w tabeli. Myślę, że gdy uda się utrzymać zawodników, to realność tego awansu czy walki w barażach jest bardzo duża. Chcemy się tego podjąć. Dla klubu, kibiców, działaczy, miasta. Myślę, że w trudnych czasach potrzebne są też jakieś pozytywne rzeczy.
Udało nam się pospinać kwestie związane z budżetem i sądzimy, że uda się nam również zapewnić budżet na wyższą ligę, co nie jest łatwe. Jesteśmy przed podpisaniem niektórych umów, ale wydaje mi się, że uda się doprowadzić to do końca.
Widać wartość marketingową Olimpii. Zrobiliśmy badania, które ją pokazują. W 2022 roku wartość marketingowa naszego klubu jest w okolicach 8,5 milionów złotych (brak danych za grudzień). Przedstawiamy te badania sponsorom, by pokazać, ile dzięki współpracy z nami mogą zyskać, m.in. poprzez transmisje telewizyjne, działania w social mediach, w Internecie, prasie. To też pozwala nam pokazać, jak mocno piłka nożna oddziałuje w świecie reklamy, a dzięki temu pozyskiwać nowych sponsorów i partnerów.
Kluczowym punktem i zielonym światłem dla naszych planów awansu do I ligi były decyzje władz miasta związane z inwestycją w podgrzewaną murawę, system jej nawadniania i jej odnowienie, co pozwoli nam spełnić wymogi licencyjne PZPN. I nie będzie już takiego dylematu – awansujemy, a grać będziemy w Ostródzie czy Gdańsku czy gdziekolwiek indziej.
- Szacowaliście jako klub, ile taka inwestycja może kosztować?
- Wszystko zależy od metody, jaka zostanie zastosowana. Czy murawa będzie podgrzewana z ciepła miejskiego, czy za pomocą prądu elektrycznego, które to rozwiązanie zastosowało wiele klubów w Polsce. Całą infrastrukturę techniczną do zasilania prądem jest przygotowana, czy to przy torze Kalbar czy to przy instalacji oświetlenia, więc byłaby łatwiejsza do podłączenia i uruchomienia. Fachowcy będą decydowali. W styczniu ma odbyć się spotkanie z komisją techniczną przy PZPN, która ma podpowiedzieć, jakie warunki powinny być spełnione, by ująć je potem w przetargu na realizację inwestycji. Mam nadzieję, że najpóźniej w marcu taki przetarg będzie ogłoszony, aby w przerwie między sezonami móc wymienić murawę i zainstalować ogrzewanie, bo to pozwoli grać na wyższym poziomie.
- Mówi Pan o budżecie, ale ewentualny awans wiąże się też z większym budżetem nie tylko związanym ze sprawami organizacyjnymi, ale także wynagrodzeniami piłkarzy. Wiele klubów w Polsce, nawet na tych najwyższych poziomach rozgrywek, ma problemy z płatnościami dla piłkarzy. Jak jest w Olimpii? Nie obawia się Pan tego ryzyka?
- Nie jest łatwe zapewnić stabilność w każdym miesiącu działalności klubu. Są miesiące, gdzie jest to prostsze, bo dużo środków do klubu wpływa, są i takie miesiące, w którym trzeba poczekać na pensję. Po to budujemy ten zespół, by większość zawodników pozostała, by były uzupełnienia lepszymi zawodnikami, pracujemy nad wprowadzaniem swoich wychowanków czy też kontynuowaniem gry przez naszych byłych młodzieżowców, by weszli na odpowiedni poziom. To jest chyba kluczem, by sprostać finansowym wyzwaniom. Mamy świadomość, że nie będziemy najbogatszym klubem w drugiej lidze czy później w pierwszej lidze. Musimy budować swoją siłę walce, zespołowości. U nas najprawdopodobniej nie będzie gwiazd, siłą jest zespół. To przynosi efekt.
- Trener Gomułka miał się spotkać z zarządem klubu i przedstawić swoją wizję na najbliższy rok. Czego się Państwo dowiedzieliście? Jak zarząd do tych planów się odniósł?
- Trener podsumował to, co udało się przez te pół roku zrobić. Ustaliliśmy też na spotkaniu pewne zmiany. W sztabie trenerskim nie będzie pana Darka Kaczmarczyka, który był kierownikiem drużyny i asystentem. Nie będzie też trenera bramkarzy Tomka Wojtkiewicza. W ich miejsce przyjdą dwie osoby, które wzmocnią skład trenerski. Ma to ożywić kadrę i dać jeszcze lepsze efekty na treningach, co mamy nadzieję, przełoży się też na grę. Rozmawialiśmy też o kwestii pożegnania się z niektórymi piłkarzami. Wiele uwag przyjęliśmy. Te, które są możliwe, zastosujemy po to, aby zmieniać nasz klub na jeszcze bardziej profesjonalny.
Według mnie najgłówniejszym punktem naszej pracy i decyzji dotyczącej zatrudnienia trenera Gomułki na umowę długoterminową było też to, by pracować z drugim zespołem, Akademią, by wydobywać z nich to co najlepsze. By każdego roku jeden, dwóch piłkarzy doszło do takiego poziomu, jaki dzisiaj reprezentuje Czernis czy Sarnowski. Widzimy, że efekty osiąga się po latach. My tę filozofię zaczęliśmy stosować w 2013 r., mija więc dziesięć lat, a my dopiero spijamy śmietankę z tej pracy, którą do tej pory wykonaliśmy. Oczekujemy cały czas na to, że nasz wychowanek pójdzie do fajnego klubu, że rozwinie się na tyle, by zasilić klub z I ligi , ekstraklasy, by również Olimpia miała z tego korzyść. Jest wielu fajnych chłopaków w naszej Akademii, którzy – wierzę – pójdą tą drogą i będą się rozwijać. Wkrótce przedstawimy kilku zawodników z Akademii, którzy podpiszą kontrakty z Olimpią, żeby zabezpieczyć ich i klub i pokazać, że mamy wobec nich plan. To też jest sygnał dla pozostałych, że Olimpia stawia na wychowanków, dlatego warto przyjść tu, by się rozwinąć. Po to jest Akademia, po to jest szkoła sportowa, od września będą też oddziały mistrzostwa sportowego (jeden w sportowej szkole podstawowej nr 3, dwa lub trzy oddziały w IV LO) i to będzie magnesem dla 15-16-letnich chłopaków, którzy staną się wychowankami naszego klubu, co będzie też później miało wpływ na miejsce Olimpii w Projunior System.
- Mówił Pan o zmianach personalnych w klubie. A jakie są inne zmiany, które już wprowadziliście albo wkrótce wprowadzicie po rozmowie z trenerem?
- Na pewno więcej jest analiz dotyczących poszczególnych meczów, które jako zarząd otrzymujemy od trenera. Dotyczą nie tylko spotkań, ale też konkretnych zawodników czy konkretnych sytuacji z meczów. Możemy jako zarząd porównać, jak to widzi trener, a jak my, oglądając mecz z trybun. Widzimy, że jest konsekwencja. Strategie wypracowane na treningach są potem wykorzystywane w meczach. Widać, że jest pomysł na grę, analiza taktyki przeciwnika i zastosowanie tego później w praktyce. A jak są błędy, to są one przeanalizowane i wyciągane są z nich wnioski. Wcześniej takiego wglądu jako zarząd nie mieliśmy. Na pewno ważna jest komunikacja między zarządem a sztabem trenerskim. Bardzo się poprawiła.
Gdy do klubu przychodzi nowy trener, szczególnie z innego środowiska, z innej szkoły trenerskiej, to ma inne spojrzenie na wiele spraw. Nie wszyscy potrafią się do tego dostosować. Dlatego trzeba było podejmować trudne decyzje – czy z Kamilem Wengerem czy ze sztabem trenerskim, by dać szansę trenerowi pójść o krok dalej niż doszliśmy do tej pory.
- Trener szuka nowego asystenta. Ma już wybraną tę osobę?
- Sporo było chętnych, którzy chcieli przyjechać. Nie ma jeszcze podjętej ostatecznej decyzji. W pierwszym okresie przygotowawczym będą się pojawiać kandydaci na 2-3 dni, by zobaczyć, jak to u nas wygląda. Dopięta jest decyzja w sprawie trenera bramkarzy, jeśli chodzi o asystenta – to dopiero przed nami. Musimy wybrać taką osobę, która ma zdolności organizacyjne. Na pewno takim sprawdzianem dla kandydatów będą sparingi, by potem nie było niespodzianek podczas wyjazdów czy meczów u siebie.
- I ostatnie pytanie – o kibiców, bo przecież dla nich to wszystko w Olimpii powinno się dziać. W ostatnich rundach ci najwierniejsi fani żołto-biało-niebieskich niezbyt pochlebnie wyrażają się na trybunach o władzach klubu...
- Jedną z rzeczy, które bolą kibiców jest stagnacja. To że przez tyle lat Olimpia jest w drugiej lidze. Oczekiwania awansu są bardzo duże. My też chcielibyśmy awansować. Każdy ma swoje ambicje i marzenia, trzeba jednak podchodzić do tego racjonalnie. Gdy trzeba pewne rzeczy przyhamować, to trzeba. Dzisiaj mówimy, że jest możliwość awansu i walczymy o niego. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że potem z tych słów zostanę rozliczony. Ale zawsze tak będzie, że kibic wymaga i oczekuje.
Mam nadzieję, że to co zaistniało na linii kibice – władze klubu, pokazało, że działając osobno dużo mniej można zdziałać. Zachęcam do tego, by relacje wróciły na właściwy poziom. Każdy chce dobrze dla klubu – i kibice i zarząd, co widać po pracy Akademii, funkcjonowaniu klubu i wynikach.
Jasno i wyraźnie mówimy, że chcemy podjąć rywalizację o awans. Zrobimy wszystko, by pomóc trenerowi i zawodnikom. To leży w nogach i głowach piłkarzy, w dopingu kibiców, byciu przy zespole. Jeśli chcemy się rozwijać, by przyszli do klubu kolejni sponsorzy, to na pewno musimy wszyscy budować dobrą atmosferę i klimat wokół naszego klubu. Kiedy będzie się tu źle działo, nawet jeśli zarząd będzie chciał dobrze, to nic się konstruktywnego nie zbuduje. Myślę, że wszystkie ręce powinny pójść na jeden pokład i powinniśmy dać sobie szansę powalczenia o awans, o baraże. To będzie kolejny krok by pokazać, że zespół się rozwija. W kontraktach wielu zawodników mamy zapisy, że to klub decyduje o przedłużeniu umów. Piłkarze będą pokazywać na boisku, że warto im kontrakty przedłużyć.
Przy okazji chciałbym podziękować wszystkim sponsorom, że są przy klubie w tych trudnych czasach. Mam nadzieję, że zostaną, że bardziej wspomogą nasze działania. To nie tylko kibice chcą awansu, nie tylko zarząd, zawodnicy, ale my wszyscy. Całe miasto, sponsorzy, otoczenie. Idziemy w jednym kierunku, próbujemy budować markę klubu i naszego miasta. I to jest najważniejsze w tym wszystkim.