Na targowisku miejskim pojawiły się pierwsze stoiska z grzybami. Na razie królują kurki, ale po ostatnich deszczach przyjdzie czas na inne szlachetne grzyby. Sanepid przypomina: zbierajmy tylko te okazy, co do których nie mamy wątpliwości, że są jadalne.
- Na razie najwięcej jest kurek, rzadziej zdarzają się prawdziwki, koźlarze - mówi pani Teresa z Borów Tucholskich, która od lat przywozi na elbląskie targowisko owoce runa leśnego. - W ostatnich dniach trochę popadało, a grzyby dopiero zaczynają rosnąć.
Ceny grzybów wciąż są wyższe niż w ubiegłym sezonie. Litrowy słoik pełen kurek kosztuje 12 złotych. Mimo wszystko rozchodzą się jak świeże bułki. - Zrobię z nich sos na śmietance. Doskonale nadaje się do mięs – mówi pani Katarzyna, odchodząc od stoiska pani Teresy z pełną siatką kurek.
Grzyby tylko z atestem
Warto wiedzieć, że świeże grzyby przeznaczone do sprzedaży, także te na targowisku, muszą spełniać wymogi określone w rozporządzeniu ministra zdrowia. O dopuszczeniu grzybów do obrotu decyduje klasyfikator lub grzyboznawca. Oceniają nie tylko gatunek, ale i jakość owocników.
- Grzyby nie mogą mieć żadnych cech zepsucia, to znaczy przemrożeń, śladów zapleśnienia - wymienia Marek Jarosz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Elblągu. - Tak samo nie powinny zawierać żywych larw albo samych kanalików, pozostawionych przez owady.
Jeśli zebrane grzyby spełnią wymagane kryteria, sprzedawca otrzymuje odpowiedni atest. Jak się okazuje, dokument można uzyskać również na elbląskim targowisku, zgłaszając się do klasyfikatora.
Smaczne, ale ciężkostrawne
Mitem jest przekonanie, że grzyby nie mają żadnych wartości odżywczych. Wbrew pozorom zbudowane w 80 procentach z wody kryją w sobie pewne składniki pokarmowe. Oprócz nieznacznej ilości węglowodanów i tłuszczów, gatunki takie jak pieczarka czy borowik zawierają spore zapasy białka. Mimo to grzyby nie powinny stanowić głównego składnika naszej diety.
- Przyjmuje się, że grzyby są ciężkostrawne, także permanentne żywienie się nimi nie przyniesie nam żadnego efektu - tłumaczy Marek Jarosz. - Nawet gatunki jadalne, jeżeli nie są właściwej jakości, mogą sprawić, że będziemy mieli różnego typu dolegliwości żołądkowe, niekoniecznie ciężkie zatrucia.
Zdrowe i pewne okazy nie powinny nam zaszkodzić pod warunkiem, że są świeże. Pamiętajmy, że grzyby ułożone w przewiewnym koszyku lub łubiance można przechowywać w lodówce nie dłużej niż 48 godzin. Z kolei potrawy z nich przyrządzone należy spożyć jeszcze tego samego dnia.
Co zrobić, gdy grzyby mimo wszystko nam zaszkodzą? Przede wszystkim, nie wolno lekceważyć objawów. - Jeżeli po konsumpcji wystąpią jakiekolwiek problemy żołądkowe, należy jak najszybciej zgłosić się do lekarza, informując go o tym, że wcześniej jedliśmy grzyby - apeluje Marek Jarosz. - Nigdy nie jesteśmy pewni, co jedliśmy i nie mamy pewności, jakie jest podłoże naszych dolegliwości.
Bezpieczne grzybobranie
Zupa borowikowa albo maślaki w śmietanie smakują wybornie, gdy podstawowe składniki tych potraw zdobędziemy sami. Ale grzybobranie wymaga czasu, chęci, a przede wszystkim wiedzy. Jeden pechowy okaz w naszym koszyku może doprowadzić do tragedii, dlatego należy zbierać wyłącznie te grzyby, co do których nie mamy wątpliwości, że są jadalne. Jeżeli nie potrafimy odróżnić kani od muchomora sromotnikowego, starajmy się omijać owocniki z blaszkami pod spodem kapelusza, wśród których występują gatunki śmiertelnie trujące. Z pewną dozą nieufności podchodźmy również do powszechnie znanych metod rozpoznawania grzybów.
- Często możemy spotkać się z przekonaniem, że jeżeli surowy grzyb nie jest cierpki lub gorzki w smaku, to z pewnością jest jadalny - mówi Marek Jarosz. - Niestety, to pierwsze kryterium może okazać się mylące. Zdarza się, że grzyb, który nie powinien być pod żadnym pozorem konsumowany, ma zupełnie zachęcający słodki smak.
Pamiętajmy, że liczba pełnych koszyków nie jest miarą udanego grzybobrania. Starajmy się unikać zbyt młodych owocników, podobnie jak tych przejrzałych, robaczywych lub budzących jakiekolwiek zastrzeżenia. Słowem, zbierając grzyby, bądźmy wybredni. W naszym koszyku powinny się znaleźć tylko wyrośnięte i zdrowe okazy.
Ceny grzybów wciąż są wyższe niż w ubiegłym sezonie. Litrowy słoik pełen kurek kosztuje 12 złotych. Mimo wszystko rozchodzą się jak świeże bułki. - Zrobię z nich sos na śmietance. Doskonale nadaje się do mięs – mówi pani Katarzyna, odchodząc od stoiska pani Teresy z pełną siatką kurek.
Grzyby tylko z atestem
Warto wiedzieć, że świeże grzyby przeznaczone do sprzedaży, także te na targowisku, muszą spełniać wymogi określone w rozporządzeniu ministra zdrowia. O dopuszczeniu grzybów do obrotu decyduje klasyfikator lub grzyboznawca. Oceniają nie tylko gatunek, ale i jakość owocników.
- Grzyby nie mogą mieć żadnych cech zepsucia, to znaczy przemrożeń, śladów zapleśnienia - wymienia Marek Jarosz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Elblągu. - Tak samo nie powinny zawierać żywych larw albo samych kanalików, pozostawionych przez owady.
Jeśli zebrane grzyby spełnią wymagane kryteria, sprzedawca otrzymuje odpowiedni atest. Jak się okazuje, dokument można uzyskać również na elbląskim targowisku, zgłaszając się do klasyfikatora.
Smaczne, ale ciężkostrawne
Mitem jest przekonanie, że grzyby nie mają żadnych wartości odżywczych. Wbrew pozorom zbudowane w 80 procentach z wody kryją w sobie pewne składniki pokarmowe. Oprócz nieznacznej ilości węglowodanów i tłuszczów, gatunki takie jak pieczarka czy borowik zawierają spore zapasy białka. Mimo to grzyby nie powinny stanowić głównego składnika naszej diety.
- Przyjmuje się, że grzyby są ciężkostrawne, także permanentne żywienie się nimi nie przyniesie nam żadnego efektu - tłumaczy Marek Jarosz. - Nawet gatunki jadalne, jeżeli nie są właściwej jakości, mogą sprawić, że będziemy mieli różnego typu dolegliwości żołądkowe, niekoniecznie ciężkie zatrucia.
Zdrowe i pewne okazy nie powinny nam zaszkodzić pod warunkiem, że są świeże. Pamiętajmy, że grzyby ułożone w przewiewnym koszyku lub łubiance można przechowywać w lodówce nie dłużej niż 48 godzin. Z kolei potrawy z nich przyrządzone należy spożyć jeszcze tego samego dnia.
Co zrobić, gdy grzyby mimo wszystko nam zaszkodzą? Przede wszystkim, nie wolno lekceważyć objawów. - Jeżeli po konsumpcji wystąpią jakiekolwiek problemy żołądkowe, należy jak najszybciej zgłosić się do lekarza, informując go o tym, że wcześniej jedliśmy grzyby - apeluje Marek Jarosz. - Nigdy nie jesteśmy pewni, co jedliśmy i nie mamy pewności, jakie jest podłoże naszych dolegliwości.
Bezpieczne grzybobranie
Zupa borowikowa albo maślaki w śmietanie smakują wybornie, gdy podstawowe składniki tych potraw zdobędziemy sami. Ale grzybobranie wymaga czasu, chęci, a przede wszystkim wiedzy. Jeden pechowy okaz w naszym koszyku może doprowadzić do tragedii, dlatego należy zbierać wyłącznie te grzyby, co do których nie mamy wątpliwości, że są jadalne. Jeżeli nie potrafimy odróżnić kani od muchomora sromotnikowego, starajmy się omijać owocniki z blaszkami pod spodem kapelusza, wśród których występują gatunki śmiertelnie trujące. Z pewną dozą nieufności podchodźmy również do powszechnie znanych metod rozpoznawania grzybów.
- Często możemy spotkać się z przekonaniem, że jeżeli surowy grzyb nie jest cierpki lub gorzki w smaku, to z pewnością jest jadalny - mówi Marek Jarosz. - Niestety, to pierwsze kryterium może okazać się mylące. Zdarza się, że grzyb, który nie powinien być pod żadnym pozorem konsumowany, ma zupełnie zachęcający słodki smak.
Pamiętajmy, że liczba pełnych koszyków nie jest miarą udanego grzybobrania. Starajmy się unikać zbyt młodych owocników, podobnie jak tych przejrzałych, robaczywych lub budzących jakiekolwiek zastrzeżenia. Słowem, zbierając grzyby, bądźmy wybredni. W naszym koszyku powinny się znaleźć tylko wyrośnięte i zdrowe okazy.
Aleksandra Szocik