W Bristol w UK - gdzie przebywa też paru elblążan, wygonionych stąd perspektywami na rynku pracy zniszczonym przez dziki neokolonialny para-kapitalizm - na oficjalnej stronie miasta napisano, że z 1 funta zostawianego w hipermarkecie do regionu wraca 10 pensów (90 leci prosto do pralni na Kajmany!), stąd miasto Bristol przyklasnęło lokalnej walucie - Bristol Pound, za którą na szczęście nie można nic kupić w g. .nianym Tesco - dzięki temu waluta ta rozkręca lokalną gospodarkę. W Polsce próbuje się wprowadzić lokalną walutę o nazwie "Dobry" - ciekawe tylko, czy ludzie tutaj są w ogóle zdolni do myślenia o czymkolwiek, co jest dalej niż 20 cm od ich nosa.