Urna z prochami Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska, spoczęła dzisiaj w Bazylice Mariackiej. W uroczystościach pogrzebowych w Gdańsku mogło wziąć udział nawet 100 tysięcy osób, w tym obecny, byli prezydenci RP, premierzy, parlamentarzyści. - Wiem, że robiliście wszystko co w waszej mocy, by uratować jego życie - mówiła Magdalena Adamowicz, wdowa po zmarłym prezydencie, podczas uroczystości pogrzebowej. - Nie chcę byśmy wszyscy pogrążyli się w rozpaczy, to prawda jest nam ciężko. Chcę podziękować Bogu, że wiele lat temu skrzyżował nasze drogi. Że miałam wspaniałego męża i ojca naszych córek.
Magdalena Adamowicz, wdowa po zmarłym prezydencie, podziękowała za organizację uroczystości kościołowi i urzędnikom. Podkreśliła też wdzięczność lekarzom operującym zranionego prezydenta.
- Wiem, że robiliście wszystko co w waszej mocy, by uratować jego życie - mówiła z ołtarza. - Nie chcę byśmy wszyscy pogrążyli się w rozpaczy, to prawda jest nam ciężko. Chcę podziękować Bogu, że wiele lat temu skrzyżował nasze drogi. Że miałam wspaniałego męża i ojca naszych córek. Spędziliśmy razem wiele pięknych lat, w maju miała być nasza 20 rocznica ślubu, od początku wiedziałam, że twoją miłością muszę dzielić się z Gdańskiem. Teraz zostałyśmy same, ale nie samotne, bo są z nami Gdańszczanie i Gdańszczanki, przyjaciele zza granicy, Polacy i wszyscy kochani ludzie. Dziękuję za łzy spływające po waszych policzkach, za waszą modlitwę pod szpitalem, za wasze współczucie. Uczyłeś nas otwartości, miłości, empatii, zachęcałeś do czynienia dobra. Tu w Gdańsku, wierzę że to rozleje się na inne miasta i na cały świat. Że zakończy się fala nienawiści, że podziały między nami zaczną się zacierać. Wierzę, że twoje idee i myśli nie umrą razem z tobą. Wierzę, że zostaniesz oczyszczony ze wszystkich pomówień.
Mszę świętą koncelebrował abp Sławoj Leszek Głódź, metropolita gdański, który podkreślał, że 13 stycznia w Gdańsku wydarzyła się "porażająca zbrodnia", która wstrząsnęła milionami serc. Nazwał Adamowicza stojącego na scenie WOŚP z ręką wzniesioną do góry "statuą wolności dla Gdańska". Podkreślał, że w kontekście tragedii, jak się wydarzyła potrzeba nam pojednania i "otwartych dłoni, w miejsce zaciśniętych pięści". - Musimy się na nowo nauczyć słów: dziękuję, proszę, przepraszam - nawiązał do słów papieża Franciszka Sławoj Leszek Głódź.
W ostatniej drodze Pawłowi Adamowiczowi towarzyszyło tysiące osób. Szacuje się, że mogło ich być nawet 100 tysięcy. Do Bazyliki Mariackiej ze względów bezpieczeństwa mogło wejść jedynie 3,5 tysiąca żałobników. Pozostali oglądali uroczystości na telebimach rozstawionych wokół bazyliki, jaki i w innych miejscach w Trójmieście.
Źródło: Trójmiasto.pl
- Wiem, że robiliście wszystko co w waszej mocy, by uratować jego życie - mówiła z ołtarza. - Nie chcę byśmy wszyscy pogrążyli się w rozpaczy, to prawda jest nam ciężko. Chcę podziękować Bogu, że wiele lat temu skrzyżował nasze drogi. Że miałam wspaniałego męża i ojca naszych córek. Spędziliśmy razem wiele pięknych lat, w maju miała być nasza 20 rocznica ślubu, od początku wiedziałam, że twoją miłością muszę dzielić się z Gdańskiem. Teraz zostałyśmy same, ale nie samotne, bo są z nami Gdańszczanie i Gdańszczanki, przyjaciele zza granicy, Polacy i wszyscy kochani ludzie. Dziękuję za łzy spływające po waszych policzkach, za waszą modlitwę pod szpitalem, za wasze współczucie. Uczyłeś nas otwartości, miłości, empatii, zachęcałeś do czynienia dobra. Tu w Gdańsku, wierzę że to rozleje się na inne miasta i na cały świat. Że zakończy się fala nienawiści, że podziały między nami zaczną się zacierać. Wierzę, że twoje idee i myśli nie umrą razem z tobą. Wierzę, że zostaniesz oczyszczony ze wszystkich pomówień.
Mszę świętą koncelebrował abp Sławoj Leszek Głódź, metropolita gdański, który podkreślał, że 13 stycznia w Gdańsku wydarzyła się "porażająca zbrodnia", która wstrząsnęła milionami serc. Nazwał Adamowicza stojącego na scenie WOŚP z ręką wzniesioną do góry "statuą wolności dla Gdańska". Podkreślał, że w kontekście tragedii, jak się wydarzyła potrzeba nam pojednania i "otwartych dłoni, w miejsce zaciśniętych pięści". - Musimy się na nowo nauczyć słów: dziękuję, proszę, przepraszam - nawiązał do słów papieża Franciszka Sławoj Leszek Głódź.
W ostatniej drodze Pawłowi Adamowiczowi towarzyszyło tysiące osób. Szacuje się, że mogło ich być nawet 100 tysięcy. Do Bazyliki Mariackiej ze względów bezpieczeństwa mogło wejść jedynie 3,5 tysiąca żałobników. Pozostali oglądali uroczystości na telebimach rozstawionych wokół bazyliki, jaki i w innych miejscach w Trójmieście.
Źródło: Trójmiasto.pl