Znajomy doniósł na policję na pewnego elblążanina, który przesłał mu e-mailem obrazek kaczki z napisem: „A teraz kochani wyborcy... pocałujcie nas w kupry!”. Pisze o tym dzisiejsza „Gazeta Wyborcza”.
Elblążanin, pan Aleksander, 50-letni rencista nie ukrywa, że Lech i Jarosław Kaczyńscy nie są jego ulubieńcami. Dlatego uznał, że doskonałym żartem będzie przesyłanie znajomym wyłowionych w internecie karykatur obydwu polityków. Jego e-maile trafiły m.in. do mieszkającego we Wrocławiu pana Krzysztofa. Ten poczuł się urażony poczuciem humoru elblążanina i zawiadomił policję. Pana Aleksandra wezwano go na przesłuchanie, przeszukano też jego mieszkanie.
Elbląska prokuratura jeszcze nie wie, co zrobi z panem Aleksandrem. Czy zostaną mu postawione zarzuty, rozstrzygnie się w piątek.
Profesor Marian Filar z Katedry Prawa Karnego UMK w Toruniu: - Prokuratura musi zbadać, czy ta satyra zawiera treści obraźliwe, np. wyzwiska, lub przedstawia osoby w sposób zohydzający. Wtedy dopiero można mówić o znieważeniu. Będzie też musiała udowodnić, że człowiek, który te rysunki rozpowszechniał, miał zamiar znieważyć. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że z tego nie da się ukręcić aktu oskarżenia. Ale prokuratura jest w trudnej sytuacji, bo zależy od władzy, a władza niekoniecznie ma poczucie humoru.
Więcej w „Gazecie Wyborczej”.
Elbląska prokuratura jeszcze nie wie, co zrobi z panem Aleksandrem. Czy zostaną mu postawione zarzuty, rozstrzygnie się w piątek.
Profesor Marian Filar z Katedry Prawa Karnego UMK w Toruniu: - Prokuratura musi zbadać, czy ta satyra zawiera treści obraźliwe, np. wyzwiska, lub przedstawia osoby w sposób zohydzający. Wtedy dopiero można mówić o znieważeniu. Będzie też musiała udowodnić, że człowiek, który te rysunki rozpowszechniał, miał zamiar znieważyć. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że z tego nie da się ukręcić aktu oskarżenia. Ale prokuratura jest w trudnej sytuacji, bo zależy od władzy, a władza niekoniecznie ma poczucie humoru.
Więcej w „Gazecie Wyborczej”.
oprac. PD