Może napiszecie artykuł o tym jak działa rosyjska policja na Grzechotkach i Mamonowie, zaraz po przekroczeniu granicy czekaja i zatrzymuja polaków, chca pieniedzy za np. przepalona zarówke w podswietleniu tablicy rejestracyjnej, doszukują sie plamki oleju na silniku czy luzów w układzie kierowniczym. Płacisz, albo chca odkrecac tablice rejestracyjne. Kwoty sięgaja od kilkuset do kilku tysięcy rubli ( zależy od Polaka, czy sie postawi, czy nie ). Pieniadze te trafiaja zazwyczaj do ich kieszeni, nie wystawiaja mandatu. Albo o rosyjskich celnikach, którym kazdorazowo za przejazd trzeba płacic od 50 - 100rubli.
Póki co nie miałem jeszcze styczności z rosyjską policją, więc nie wiem, jak się zachowują. Wiem jednak, że celnicy rosyjscy prawie za każdym razem dopominają się specjalnej "prowizji" w rublach ale nigdy im jej nie dałem i dalej nie mam zamiaru dawać. Oczywiście dopominają się wówczas o np. : zieloną kartę czy wydając dokumenty fukają.
Gdyby tak wszyscy Polacy przekraczający granicę z obwodem kaliningradzkim postępowali, śmiem wątpić, czy ten proceder "wziatki" byłby nadal kontynuowany ? No, ale jak się słyszy od Polaków, że lepiej "dać" to czemu się dziwić, że Rosjanie uznali to za normalność. Ja wolę dać 100 rubli pracownikowi stacji benzynowej i być dobrze obsłużonym, bez dotykania się do korka wlewu paliwa, czy kanistra.