Polska policja to śmiech i absurd, wczoraj na S7 jadąc w stronę Gdańska za Pasłękiem prawie miałem kolizję z pijanym kierowcą.
zadzwoniłem na 112 pierwsze zgłoszenie było zaraz po incydencie. postanowiłem jechać za delikwentem w razie gdyby panowie z Policji chcieli do mnie zadzwonić. mniej więcej zaraz za Elblągiem zadzwoniłem ponownie na 112 by powiadomić o tym fakcie że minął te miasto i jedzie dalej w kierunku Gdańska, pani zapewniała że wiedzą i działają. po raz trzeci zadzwoniłem gdy byłem 18 km od Gdańska pani powiedziała że nic nie wie bo zapewne przełączyło mnie na kolejną centralę, przyjęła zgłoszenie, ostatecznie postanowiłem zawrócić na drugim zjeździe do
Gdańska, pijany kierowca poruszał się od pasa do pasa, kilkukrotnie prawie spowodował kolizję, cały bok miał przekoszony zapewne po spotkaniu z barierką energochłonną, sam niejednokrotnie na odcinku 70km (tyle za nim nadrobiłem drogi) prawie się rozbił. a Policji ani widu ani słychu, po prostu mieli to w czterech literach.
miałem podobnie, (tylko nie z pijanym) kazali mi jechać za nim, po czym w Malborku chcieli mnie ukarać mandatem sprawa trafiła do sądu oczywiście wygrałem, ale to mnie nauczyło by lepiej odwracać głowę, bo później są kłopoty.