Nikola i jej chłopak Mateusz wieczorem 14 października ubiegłego roku wsiedli do hondy 18-letniego Cezarego G. Nie wiedzieli, że młody kierujący jest pod wpływem amfetaminy i nigdy nie miał prawa jazdy. Wraz z trójką innych pasażerów mieli jechać na ognisko, ale auto roztrzaskało się na drzewie w Ogrodnikach. 17-letnia Nikola zginęła na miejscu. - Przepraszam, że zabrałem wam córkę - mówił w czwartek (27 czerwca) w sądzie Cezary G. Tych słów rodzice Nikoli wysłuchali w milczeniu i we łzach. - Nie przyjmuję tych przeprosin - powiedziała nam po rozprawie mama Nikoli.
Nigdy nie miał prawa jazdy, za to miał auto bez badań technicznych i spore stężenie amfetaminy we krwi. 14 października ubiegłego roku Cezary G. zabrał czwórkę pasażerów, mieli jechać na ognisko. Nie dotarli na nie. Samochód z prędkością 145 km na godzinę roztrzaskał się o drzewo na drodze w Ogrodnikach. Wypadku nie przeżyła 17-letnia Nikola, uczennica elbląskiego technikum. Pozostali pasażerowie odnieśli bardzo poważne obrażenia.
Cisza, potem warkot i huk
Proces w sprawie wypadku rozpoczął się 22 maja. W czwartek przed sądem zeznawało dwoje mieszkańców wsi Ogrodniki, którzy już kilka minut po tym, jak auto Cezarego G. rozbiło się na drzewie, byli na miejscu wypadku. To między innymi oni udzielili pierwszej pomocy jego ofiarom.
– Byliśmy z mężem na podwórku. Słyszeliśmy warczący odgłos samochodu jadącego od strony Milejewa do Ogrodnik. Po chwili był jeden wielki trzask. Mąż mówi: chyba był wypadek. Pobiegliśmy, byliśmy za około 2 minuty na miejscu. Było ciemno, dostrzegłam przed sobą dwie osoby na drodze. To byli mężczyźni. Spytaliśmy ich, co się stało? Byli w szoku. Pytałam: czym jechaliście, ilu was było? Powiedzieli, że samochodem, i że było ich pięciu. Ja zajęłam się nimi, mąż poszedł szukać pozostałych poszkodowanych. Jedna osoba leżała w rowie, pod gałęzią, oddychała. W oddali znaleźliśmy dwie osoby - dziewczynę i chłopaka. Mąż nie pozwolił mi już dalej podejść, ponieważ ta dziewczyna nie żyła. Oni nie byli mi w stanie powiedzieć co się stało. Cały czas szukali swoich butów i telefonów - zeznawała kobieta.
"Było go słychać z odległości"
Pomocy poszkodowanym udzielał też inny mieszkaniec Ogrodnik. Młody mężczyzna, który kiedyś był strażakiem-ochotnikiem, w miejscu wypadku był po około 5 minutach. Jednak najważniejsze zeznania jakie złożył w czwartek, to te, które poddają w wątpliwość twierdzenie oskarżonego, że autem „jeździł tylko po polach”.
- Jak często go (Cezarego G. - red.) pan widział jeżdżącego tym samochodem przed wypadkiem? – pytał przewodniczący składu sędziowskiego Rafał Matysiak.
- Tak może trzy tygodnie przed wypadkiem. Może tak ze dwa razy w tygodniu. Ten samochód miał charakterystyczny dźwięk. Był bardzo głośny, było go słychać z długich odległości. Miał taki wydech – zeznawał mężczyzna.
- Czy oskarżony jeździł nim szybko? – dopytywał sędzia.
- Nie, raczej normalnie, ale głośno - kontynuował zeznania świadek.
- Czy jeździł po drogach publicznych? Czy po polach? - pytał sędzia.
- Po drogach publicznych. Widziałem go jeżdżącego w okolicach Jeleniej Doliny, tam nad jeziorko, w miejscowości Ogrodniki i w Milejewie. Raz widziałem go z kimś, a tak to samego - zeznał mężczyzna.
"Były z nim problemy"
Sąd wysłuchał też zeznań matki i ojczyma Cezarego G. - No były z nim problemy. Był w ośrodkach wychowawczych, socjoterapeutycznych. W dzieciństwie nie słuchał się i w szkole problemy były – zeznawała matka oskarżonego.
Kobieta zeznała, że nie wiedziała, iż syn bierze narkotyki.
- Czy widziała pani wcześniej samochód, którym syn spowodował wypadek? – pytał sędzia.
- Koło nas było wiele samochodów, bo była wtedy wycinka drzew - odpowiedziała kobieta.
- Czy widziała pani jak syn prowadził ten samochód? - dopytywał sędzia Matysiak
- Nie - odparła matka oskarżonego.
W czwartek zeznania składał także pielęgniarz pracujący w szpitalu w Elblągu, do którego bezpośrednio po wypadku trafił Cezary G. Mężczyzna zajmował się oskarżonym i to on znalazł w jego rzeczach saszetkę, w której były narkotyki. Jak się potem okazało, była to m. in. amfetamina.
"W moim sercu mieszka pustka"
- Przepraszam, że zabrałem wam córkę. Proszę o wybaczenie – tymi słowami zwrócił się Cezary G. podczas czwartkowej rozprawy do rodziców Nikoli.
Oboje wysłuchali jego słów w milczeniu. Po policzkach ojca Nikoli popłynęły łzy. Podczas rozmowy z nami już po rozprawie mama nastolatki nie mogła powstrzymać emocji.
– Nie przyjmuję tych przeprosin! Nie wierzę, że są szczere! Żaden wyrok nie wróci mojej córce życia, jednak chciałabym dla oskarżonego kary jak najwyższej. Niech ona będzie przykładem dla innych, że takie postępowanie zabiera życie, ale też niszczy życie rodzinom. W moim sercu i domu mieszka teraz pustka. Nic jej nie zapełni. Nikola była dobra i rozsądna. Gdyby wiedziała, że kierowca brał narkotyki, nie wsiadłaby do tego auta – powiedziała nam mama Nikoli.
Cezaremu G. grozi do 20 lat pozbawienia wolności. W miejscu wypadku nadal mieszkańcy i przyjaciele Nikoli stawiają znicze.
Następna rozprawa odbędzie się w połowie sierpnia.