Fakt przeprowadzenia szczepień u wychowanków domu dziecka w Nowym Dworze Gdańskim spowodował falę hejtu w mediach społecznościowych. Sprawą hejtu zajmuje się policja, a do placówki z kontrolą poselską wybrali się parlamentarzyści z klubu PiS. - Dyrektorka placówki przekonuje, że zachowanie parlamentarzystów było niedopuszczalne, a proces szczepień dzieci przebiegł zgodnie z prawem. - Nasza kontrola była niezbędna, sprawę trzeba wyjaśnić do końca – mówi tymczasem poseł Janusz Kowalski, cytowany przez Wirtualną Polskę.
Wychowankowie domu dziecka w Nowym Dworze Gdańskim zostali zaszczepieni przeciwko Covid-19 kilka tygodni temu. Sprawa stała się głośna, gdy autor książki „Fałszywa pandemia” napisał na swoim profilu na Facebooku, że dom dziecka „przeprowadza eksperymenty na dzieciach”. Po tym wpisie na placówkę wylała się fala hejtu w mediach społecznościowych.
- W związku z pojawiającymi się pod naszym adresem groźbami i agresywnymi komentarzami złożyłam zawiadomienie na policję oraz pismo w prokuraturze. W sieci obserwujemy falę hejtu, która rozlewa się na nas od kilku tygodni po tym, jak zamieszczono w mediach społecznościowych kłamliwy post na nasz temat – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Aleksandra Krefta, dyrektor placówki. - Wszelkie procedury zostały zachowane. Dziecko nie może być zaszczepione bez zgody swojego opiekuna prawnego i musi udać się z nim na szczepienie. U nas osoby, które były pełnoletnie, wraz z pomocą swoich opiekunów i wychowawców, zostały zarejestrowane na szczepienie i dobrowolnie poddały się szczepieniu. A jeśli chodzi o dzieci niepełnoletnie, to towarzyszyli im opiekunowie prawni. W sumie zaszczepiono pięcioro dzieci. I nikt nie został zaszczepiony wbrew woli, chcę to stanowczo podkreślić – dodaje dyrektorka, która powiadomiła o całej sprawie także Rzecznika Praw Dziecka.
Po nagłośnieniu sprawy w mediach na kontrolę do domu dziecka w Nowym Dworze Gdańskim wybrali się parlamentarzyści z klubu PiS - Janusz Kowalski z Solidarnej Polski i Anna Siarkowska. - - Poprzez naszą interwencję chcieliśmy się dowiedzieć, czy była wyrażona zgoda przedstawicieli ustawowych, opiekunów prawnych dzieci na szczepienia. Dotarły do nas informacje, że mogło dojść do naruszenia praw dzieci. Dlatego ta sprawa musi być w pełni i do końca wyjaśniona - przekonuje Kowalski, cytowany przez WP.
Tymczasem dyrektor domu dziecka twierdzi, że "poseł Kowalski zrobił wokół sprawy nieprawdopodobny szum i zbija na tym kapitał polityczny". - Kręcił filmiki z inną posłanką na terenie naszej placówki, gdzie jasno sugerował, że dzieci szczepi się u nas bez zgody opiekunów. A to nieprawda. To my służymy dzieciom, a pan poseł się nimi wcześniej nie zainteresował, nie zadzwonił, nie zapytał o ich sytuację - mówi dyrektor nowodworskiego domu dla dzieci.
Zachowanie posłów określa jako "obrzydliwe".