Przy Ochotniczych Strażach Pożarnych w Markusach, Żurawcu i Krzewsku wiosną 2025 roku powstaną zbiorniki retencyjne, dzięki którym ma się zmniejszyć zużycie wody wodociągowej do gaszenia pożarów. Ochotnicy najlepiej widzą, jak z roku na rok zmienia się klimat wokół i z pomocą gminy się do tych zmian dostosowują, dając też przykład mieszkańcom. Zobacz zdjęcia.
Zbiorniki retencyjne do gaszenia pożarów to nowatorski w naszym regionie pomysł prezesa Gminnego Zakładu Komunalnego w Markusach. Powstał w 2022 roku i właśnie doczekał się realizacji.
– Sporo czasu trwały prace koncepcyjne, projektowanie, uzyskanie wszelkich zgód i pozwoleń. Mamy już wybranego wykonawcę, w ciągu najbliższych tygodni wejdzie na plac budowy, w marcu 2025 roku zbiorniki retencyjne powinny być gotowe – mówi Robert Kałmuczak, prezes Gminnego Zakładu Komunalnego w Markusach. – Z naszych danych wynika, że wody pitnej w naszej gminie jest coraz mniej. Stąd pomysł na budowę zbiorników retencyjnych, by strażacy mogli wykorzystywać wody opadowe i roztopowe do gaszenia pożarów zamiast wody pitnej. Oczywiście hydranty przy OSP nadal będą pełnić swoją funkcję, ale ochotnicy będą mieli dodatkowe źródło zaopatrzenia w wodę.
Zbiorniki powstaną na terenie działania trzech ochotniczych straży pożarnych w gminie – w Markusach, Krzewsku i Żurawcu. Każdy z nich będzie miał po 200 m sześć. objętości i odpowiedni osprzęt do tankowania pojazdów strażackich, zbiorniki będą częściowo podziemne. Koszt inwestycji to ponad 1,5 mln złotych netto, GZK w Markusach pozyskał te środki z Regionalnego Programu Operacyjnego dla województwa warmińsko-mazurskiego.
„Zdajemy sobie sprawę, jak ważne jest zagospodarowanie wodą”
W OSP Krzewsk w gminie Markusy służbę pełni 35 osób, które biorą udział w różnego rodzaju akcjach. To wyjątkowa jednostka, wpisana w Krajowy System Ratowniczo-Gaśniczy, bo jako jedyna w regionie elbląskim dysponuje cysterną do gaszenia pożarów, chętnie wykorzystywaną w wielu akcjach, również w Elblągu.
- Zdajemy sobie sprawę, jak ważne jest gospodarowanie wodą. Zmienia się specyfika działań gaśniczych, świat idzie do przodu. Świadomość jest inna niż kiedyś. Wiemy, jak wodę oszczędzać, inwestujemy w sprzęt, który ogranicza jej zużycie – mówi Zbigniew Rutkowski, zastępca naczelnika OSP Krzewsk.
- Wyposażyliśmy jednostkę w węże o mniejszej średnicy, specjalne lance zakupione dzięki sponsorom, dzięki którym możemy precyzyjnie dotrzeć w konkretne miejsce źródła pożaru, używając o wiele mniej wody. Na przykład przy gaszeniu pożarów aut czy sadzy w kominach – dodaje Krzysztof Prochera, strażak OSP Krzewsk.
- Taką kominową lancą – przy ciśnieniu 15-20 barów – jesteśmy w stanie zbić sadzę z użyciem szklanki wody. Oczywiście sprawdzamy następnie kamerą termowizyjną, w przewodzie kominowym, czy temperatura spada czy nie. Jeśli nie, powtarzamy te czynności do skutku, zawór w lancy otwiera się co 2-3 sekundy. Taki system pozwala szybko zdusić pożar bez zalewania komina. Kiedyś takiego sprzętu nie było – dodaje Zbigniew Rutkowski.
Strażacy z Krzewska zdają sobie sprawę z tego, że klimat – także w okolicy ich działania – się zmienia. Najlepszym na to dowodem, jak dodają, jest rosnąca liczba ich interwencji związanych ze skutkami wichur, nagłych i intensywnych opadów, a nawet z... pomocą przedmedyczną.
- Latem przy tak wysokich temperaturach, jak miewamy ostatnio, rośnie liczba wyjazdów dotyczących np. pogorszonego samopoczucia, zatrzymania akcji serca. W takich miejscowościach jak nasza strażacy są często na miejscu szybciej niż karetka pogotowia z Elbląga. Dlatego inwestujemy w sprzęt ratownictwa medycznego, nie tylko w gaśniczy. Udało nam się pozyskać zewnętrzny defibrylator AED, który wkrótce zostanie zamontowany na budynku remizy i plecak medyczny, byśmy mogli podjąć działania przed przyjazdem karetki – mówi Krzysztof Prochera. – Każdy z tego defibrylatora będzie też mógł skorzystać w razie potrzeby, jego włączenie uruchomi też alarm dla ochotników, by mogli nieść pomoc w danej sytuacji.
Coraz więcej interwencji związanych z pogodą
Strażacy z Krzewska od lat prowadzą w swojej gminie edukacyjne akcje wśród mieszkańców, dotyczące profilaktyki bezpieczeństwa. Efektem jest spadek liczby pożarów, rośnie natomiast liczba innych zagrożeń, bardziej związanych ze skutkami pogodowymi. – Coraz częściej wyjeżdżamy do zerwanych przez wichurę dachów czy też do powalonych przez wiatr przydrożnych drzew – dodaje Zbigniew Rutkowski.
Wody w rowach melioracyjnych i rzekach, którymi mogą zasilić wozy strażackie do gaszenia pożarów, w gminie Markusy na szczęście na razie nie brakuje, ale zdarzył się w ostatnich miesiącach przypadek, że jej pobranie było utrudnione właśnie przez jej niski stan.
- Nie wszędzie jesteśmy w stanie dojechać ciężkim sprzętem, dlatego tak ważne jest przetaczanie wody na większe odległości, do czego jesteśmy odpowiednio przygotowani. Mamy też odpowiednie pompy, które pozwalają pomagać na przykład w Elblągu w przypadku wystąpienia powodzi błyskawicznej. A quadem z przyczepką powodziową jesteśmy w stanie dotrzeć do trudnych przesiąkniętych wałów, by dostarczyć potrzebne worki z piaskiem w razie zagrożenia powodziowego – dodaje Michał Piasek, kolejny ze strażaków.
Ochotnicy z niecierpliwością czekają za zbudowanie trzech nowych zbiorników retencyjnych, zlokalizowanych przy remizach, które ułatwią im pracę. W ślad za gminą Markusy poszły inne samorządy województwa. W ostatnich tygodniach zarząd województwa podpisał umowę na dofinansowanie podobnych zbiorników z kolejnymi gminami o łącznej wartości 5 milionów złotych. W regionie elbląskim z takiego dofinansowania w wysokości 417 tys. zł skorzystała gmina Milejewo.
Zdaniem mieszkańców
- Fajnie, że te zbiorniki retencyjne u nas powstaną, bo to pokazuje, że tak mała gmina wiejska przeciera szlaki, nie jest zacofana i wpisuje się w nowoczesne trendy - mówi pan Mateusz, student z gminy Markusy. - Sam też zainwestowałem, by poprawić komfort życia i nie truć siebie i swojej rodziny. Skorzystałem z dofinansowania i wymieniłem w tym roku starego kopciucha na piec na pelet. Różnica jest przeogromna, nie tylko jest to rozwiązanie wygodniejsze w obsłudze, ale też czuć, że lepiej się oddycha. Moi sąsiedzi też właśnie wymieniają stare piece na nowe, widać że rośnie społeczna świadomość w tej kwestii - dodaje pan Mateusz.
Zmiany w klimacie, także lokalnie, dostrzega pan Mariusz, rolnik z gminy Markusy.
- Trzeba być ślepym, by nie widzieć zmian. Dyskusyjne jest to, co ma na te zmiany największy wpływ. Jaki wpływ ma na przykład emisja CO2 - mówi pan Mariusz. - Gospodarujemy na Żuławach, więc tutaj zasoby w wodę, niezbędną do działalności rolniczej, jest większa niż w innych rejonach kraju, ale i tak zmiany są zauważalne. 15-20 lat temu nikt nie myślał o tym, by uprawiać kukurydzę na ziarno na tych terenach, bo nie zdążyłoby dojrzeć. Dzisiaj pól z kukurydzą jest coraz więcej. Kiedyś nie do pomyślenia było, by buraki cukrowe zbierać w grudniu, teraz w tym terminie odbywają się kontraktacje. Klimat się zmienia, więc my rolnicy też się do tego dostosowujemy, między innymi poprzez dobór odmian, które mają większą odporność na niedobór wody czy zmieniając technologię upraw, by tej wody i próchnicy w glebie była optymalna ilość - mówi pan Mariusz.