
To główne pytanie reportażu telewizji TVN, w którym rodziny pacjentów skarżą się na działalność Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu. Twierdzą, że lekarze z SOR nie udzielili właściwej pomocy ich bliskim. Dwie osoby zmarły tego samego dnia.
TVN wyemitował program o Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w poniedziałek wieczorem w cyklu „Uwaga!”. Wypowiadają się w nim osoby, które w ostatnim czasie straciły bliskich. Twierdzą, że wcześniej szukali oni pomocy w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, ale albo byli odsyłani z kwitkiem, albo ich zdaniem niewłaściwie leczeni.
- Nie wiem, czy trafił na takiego człowieka, który nie ma w sobie odpowiedzialności, że ja jestem lekarzem, ja jestem do ratowania ludzi, a nie zgładzania – mówią członkowie rodziny pana Ryszarda z Pasłęka, który zmarł w elbląskim szpitalu, wcześniej odsyłano go z SOR z kwitkiem.
- Moja Ewunia leżała tam w stanie ciężkim. We wypisie napisano, że złe samopoczucie i zmęczenie. Nie zrobiono nic. Być może, gdyby podjęto stosowne działania, do tragedii by nie doszło – mówi mąż pani Ewy, która zmarła tego samego dnia, co pan Ryszard.
Dziennikarze TVN rozmawiali z Grzegorzem Sosnowskim, p.o. dyrektora ds. lecznictwa w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym. Pytali o to, czy na SOR główną „chorobą” nie jest rutyna personelu?
- Nie można powiedzieć, że na SOR-ze pojawiła się rutyna. Wyjaśniamy te sprawy. Przyjrzymy się bardziej pracy SOR-u. Będą rozmowy z pracownikami i uczulenie na jak najbardziej empatyczne podejście do pacjentów, którzy się tu zgłaszają – zapewniał Grzegorz Sosnowski.
Powołanie zespołu złożonego z przedstawicieli wojewody, NFZ i konsultata ds. Ratownictwam edycznego, który ma się przyjrzeć działalności SOR, zapowiedział w programie „Uwaga!” rzecznik prasowy marszałka województwa warmińsko-mazurskiego, który jest organem nadzorującym Wojewódzki Szpital Zespolony.