UWAGA!

Marek Kamm: Nie w każdym miejscu wydzielona droga dla rowerów jest potrzebna

 Elbląg, Marek Kamm, pełnomocnik prezydenta  ds. koordynacji i rozwoju ruchu rowerowego i pieszego
Marek Kamm, pełnomocnik prezydenta ds. koordynacji i rozwoju ruchu rowerowego i pieszego (fot. Mikołaj Sobczak)

- Jak ktoś całe lata jeździł samochodem, to może być mu ciężko przesiąść się na rower. Moim zadaniem jest też stworzyć warunki do zmiany tego paradygmatu, że tylko samochód jest właściwym środkiem przemieszczania się po mieście. Z Zawady do centrum są trzy kilometry. Jedziemy 10 minut, potem samochód stoi 8 - 9 godzin pod firmą - mówi Marek Kamm, pełnomocnik prezydenta ds. koordynacji i rozwoju ruchu rowerowego i pieszego. Rozmawiamy prawie o wszystkim, co dotyczy rowerów (i nie tylko) w Elblągu.

- Źle Ci było w MOSiRze? [Marek Kamm do sierpnia ubiegłego roku pracował w elbląskim Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji - przyp. SM]

- Dobrze mi było, tylko poczułem się zmęczony. Mam już swoje lata, a w MOSiRze praca fizyczna w ostatnim czasie przybrała na sile. Kontuzjowany łokieć po każdej większej imprezie mnie bolał, kręgosłup też daje znać o sobie. A liczba imprez organizowanych przez MOSiR w ostatnich latach znacznie wzrosła. Wiedzieli, że szukam nowego zajęcia. Oczywiście, niech to nie zabrzmi, jakbym teraz miał zamiar odpoczywać (uśmiech). Chodzi o zmianę charakteru pracy.

 

- Czemu akurat Urząd Miejski?

- Wszyscy wiedzą, że rowery to jest moje życie. Oficerem rowerowym byłem już w latach 2011-15. Potem była przerwa, ale chęć wpływu na politykę rowerową w moim mieście cały czas we mnie siedziała. Tym bardziej, że zapowiadają się dobre czasy dla rowerów za sprawą możliwych nowych inwestycji na terenie Elbląga.

 

- Finansowo na tym straciłeś czy zyskałeś?

- To są stanowiska samorządowe, tutaj nie ma kokosów. Teraz zarabiam trochę więcej w porównaniu z MOSiRem.

 

- Po co jest Twoje stanowisko w urzędzie?

- W Elblągu powstaje stosunkowo dużo inwestycji o charakterze „rowerowym“. Wcześniejsze nie zawsze do końca służą temu, aby wygodnie i bezpiecznie jeździć rowerem po mieście, mimo że są zrobione zgodnie ze sztuką budowlaną. Ktoś musi tego pilnować i monitować w razie potrzeby. Ze względu na swoje rowerowe doświadczenie jestem głosem doradczym: podpowiadam pewne rozwiązania, jestem w stanie wskazać, gdzie inwestycja rowerowa jest potrzebna, a gdzie niekoniecznie. Gdzie ma powstać droga rowerowa poza jezdnią, a gdzie wystarczy sam pas rowerowy albo tylko zmiana organizacji ruchu. Skala wyzwań w Elblągu jest duża. To także działalność edukacyjna i promująca wszelkie aspekty rowerowej jazdy po mieście. Moim zdaniem błędem była likwidacja stanowiska oficera rowerowego w 2015 r. Rozumiem, ze zmieniła się władza, ale ktoś na tym stanowisku powinien był mnie zastąpić. W tak dużym mieście jak Elbląg oficer rowerowy, obojętnie jak to stanowisko się będzie nazywać, powinien być, bo ruch rowerowy będzie się rozwijał.

 

- Co masz na myśli mówiąc, że nie zawsze inwestycja rowerowa spełnia oczekiwania rowerzystów?

- Kiedy pierwszy raz pełniłem funkcję pełnomocnika, zwróciłem uwagę, że niektóre odcinki dróg rowerowych w Elblągu są zbyt wąskie. I to nie jest moje subiektywne odczucie, tylko ich szerokość jest niezgodna z przepisami. Chodzi głównie o al. Tysiąclecia, ul. Hetmańską i kawałek al. Grunwaldzkiej. Kolejny przykład nietrafionej „rowerowo“ infrastruktury, czyli niesławnej pamięci most Unii Europejskiej, bez infrastruktury dla czegokolwiek oprócz samochodów. Przebudowa drogi wojewódzkiej nr 503. Z tym akurat miałem kontakt, ale dopiero na etapie prac wykonawczych, kiedy już nie można było za wiele zrobić. I do dziś widzimy, jak tam są zrobione drogi rowerowe.

 

- To czego Wam, rowerzystom, brakuje?

- Rowerzyści najbardziej narzekają na brak dróg rowerowych. Ja wyznaję dość może kontrowersyjny pogląd, że nie w każdym miejscu wydzielona droga dla rowerów jest potrzebna. Nie ja to wymyśliłem, takie rozwiązania są stosowane w innych miastach w Polsce. Mamy różne formy organizacji ruchu rowerowego. Zaczynamy od najdroższego rozwiązania, czyli drogi rowerowej poza jezdnią, poza chodnikiem, ewentualnie w odpowiedni sposób zintegrowanej z chodnikiem. Ale od razu podkreślam: to najdroższe rozwiązanie.

 

- Żeby to jakoś zwizualizować: np. ostatnio budowane odcinki drogi rowerowej przy al. Grunwaldzkiej.

- Dokładnie o to chodzi. Te fragmenty od ul. Sadowej do obecnie ul. Grottgera.

 

- I tu zauważyłem taki paradoks: nie wszyscy wiedzą, która ścieżka jest dla kogo. I po ścieżce dla rowerów chodzą piesi, a rowerzyści jeżdżą po chodniku.

- Oznaczyliśmy je znakami drogowymi, różnią się rodzajem nawierzchni. Powinni zauważać różnicę. Ale takie sytuacje się zdarzają. Uogólniając, z biegiem lat piesi i rowerzyści nauczyli się korzystać z dróg i chodników. Był i jest to skutek zwiększenia się ilości rowerzystów w Elblągu. W dalszym ciągu uczymy się siebie nawzajem: rowerzyści i piesi.

 

- To jak to powinno wyglądać?

- Jezdnia dla samochodów, droga lub ścieżka dla rowerów i chodnik dla pieszych.

 

- Oddzielone wszystkie od siebie np. pasem zieleni? Może być wąski: 30 cm? Czy wystarczy namalować linię?

- Jeżeli mówimy o pasie rowerowym, to on jest częścią jezdni. Wtedy tylko linia i oznakowanie poziome: malujemy rower, znak P-23, ewentualnie tzw. „sierżanta“. Nowy znak, P-27, rower pod dwoma strzałkami, krokiewkami jak w oznaczeniu stopnia sierżanta, stąd potoczna nazwa. „Sierżantów“ w Elblągu jeszcze nie ma, jak kupię ze środków pełnomocnika formę, to zaczniemy malować. Uspokajam, to nie jest jakiś wielki koszt. Na razie malujemy symbol roweru.

Natomiast wydzielona droga dla rowerów jest poza jezdnią, może być oddzielona pasem zieleni, ale nie jest to konieczne. Lepiej pasem zieleni oddzielić ją od chodnika. Wtedy rowerzysta nie wjedzie na teren przeznaczony dla pieszych, a pieszy nie wpakuje się pod koła roweru.

 

- Co to jest pas dla rowerów?

- Na jezdni o średnim natężeniu ruchu wytyczamy pas przeznaczony dla ruchu rowerowego. Oznaczamy go białą linią i oznakowaniem poziomym. Ale to też nie wszędzie zda egzamin. Przykład: ul. płk Dąbka - duży ruch, główna arteria transportowa w Elblągu na kierunku północ - południe. Nikt o zdrowych zmysłach, ja także, nie będzie chciał, żeby pas rowerowy powstał przy tej ulicy na miejscu obecnie istniejącej drogi dla rowerów. Mały błąd i lądujemy pod samochodem. Takie rozwiązania stosuje się na drodze o średnim lub małym natężeniu ruchu.

 

- Przy ul. płk Dąbka nie można zrobić takiego rozwiązania jak w ciągu al. Grunwaldzkiej? Oddzieloną od chodnika drogę rowerową, tak aby pieszy nie musiał się zastanawiać czy nie idzie po ścieżce rowerowej, a rowerzysta nie jechał po chodniku?

- Ścieżki rowerowe i chodniki przy ul. płk. Dąbka to są bardzo stare realizacje. Tam malowaliśmy tylko linie krawędziowe, żeby chociaż trochę oddzielić miejsce dla rowerzystów i dla pieszych. Z tego co pamiętam, ta ścieżka dla rowerów nawet nie spełnia kryteriów, jest za wąska - nie ma 1,5 metra szerokości. To wszystko jest faktycznie do przebudowy. Tylko to koszt wielu milionów złotych, których na razie nie ma. Śpiew przyszłości, jak na razie. W tym roku, z unijnym dofinansowaniem, uda się w końcu „uspójnić“ odcinek po zachodniej stronie ul. płk. Dąbka od ul. Obrońców Pokoju do rynku. To jest około 400 metrów, remont pozwoli zachować ciągłość głównego traktu rowerowego na osi północ - południe. I to wszystko, co się na razie w ciągu ul. płk Dąbka zdarzy.

 

- Przejdźmy do następnego modelu organizacji ruchu.

- Jak natężenie jest całkiem małe, to na ulicy jednokierunkowej przy pomocy znaków drogowych dopuszczamy jazdę rowerem w obu kierunkach.

 

- Mówisz o kontrapasie?

- Nie do końca. Kontrapas był namalowany na ul. Wspólnej. To korzystając z okazji spróbuję rozwiać wątpliwości, dlaczego on powstał. Przede wszystkim w celach ilustracyjnych, pilotażowych. To był pierwszy pas rowerowy, w wersji kontrapas, w Elblągu mający prowadzić do miasteczka szkolnego przy ul. Saperów. Może przy końcu nie został idealnie wykonany, ale generalnie idea była taka, aby pokazać inną formułę organizacji ruchu rowerowego.

 

- Twoim zdaniem, to rozwiązanie się sprawdziło? Żaden kontrapas później nie powstał.

- Na tworzenie kolejnych kontrapasów nie było pieniędzy, później ja przestałem być oficerem rowerowym. On gdzieś prowadził, to nie było tak, że powstał pośrodku niczego.

 

- Tu się z Tobą nie zgodzę. On powstał pośrodku niczego.

- Częściowo masz rację. Na ulicy Sienkiewicza nie ma drogi rowerowej, w kontrapas trzeba skręcić z ulicy. To dla niektórych rowerzystów może być wyzwanie. Ścieżka rowerowa kończy się z 200 metrów wcześniej na ul. Górnośląskiej, przy Kumieli. Wtedy byłem zadowolony, że wskazano mi jakąkolwiek miejscówkę na wytyczenie kontrapasa. Nie było łatwo skruszyć opór Zarządu Dróg. Generalnie wówczas w Elblągu zawsze droga rowerowa była budowana poza jezdnią, na dodatek z kostki brukowej, nie było łatwo przekonać kogoś do innego rozwiązania.

 

- Kolejne rozwiązanie organizacji ruchu rowerowego?

- Po pasach rowerowych i kontrapasach możemy zmieniać organizację ruchu bez wytyczania jakichkolwiek pasów. Często szerokość jezdni nie pozwala na wytyczenie 1,5-metrowego pasa specjalnie dla rowerów. Wtedy zmieniamy organizację znakami pionowymi. Przy wjeździe i wyjeździe z drogi jednokierunkowej wiesza się tabliczkę „nie dotyczy rowerów“ i to koniec. W ten sposób likwidujemy tzw. ,,teleporty lub wąskie gardła” - odcinki, gdzie nie ma innych miejsc przeznaczonych tylko na jazdę rowerem i występuje konieczność objeżdżania ulicy jednokierunkowej nakładając nawet kilkaset metrów. Mamy dwie ulice w Elblągu z takim rozwiązaniem: ul. Mostowa na Starym Mieście i ul. Okrężna na Bielanach. Nie liczę ul. Wspólnej i odcinka ul. Kościuszki.

 

- Sprawdzają się?

- Na ul. Mostowej jest kostka, więc komfort jazdy rowerem, sam wiesz jaki jest. W praktyce jeździ się po chodnikach, bo po prostu jest znacznie równiej i wygodnej. Przez Mostową prowadzi rowerowy szlak Green Velo, pominiemy milczeniem wrażenia turystów jadących tamtędy zgodnie z przepisami po jezdni. Ulica Okrężna to bardzo fajny skrót łączący Jagodnik z ulicą Fromborską. Dość długi odcinek i moim zdaniem się sprawdził, bo nie zmusza do jazdy ruchliwą ulicą Królewiecka, obecnie bez drogi rowerowej w tym miejscu. A już szczególnie chwalą go działkowcy. Z tego co wiem, do żadnych niebezpiecznych incydentów tam nie doszło.

Po wjechaniu w ul. Fromborską włączamy się w system ścieżek miejskich. A w tym roku prawdopodobnie zostanie zrobiony najgorszy odcinek drogi rowerowej wzdłuż ul. Fromborskiej.

 

- To już jak jesteśmy na jezdni, to zauważyłem wśród rowerzystów obawę, lęk przed jazdą na jezdni, blisko samochodów. Też nie ma się czemu dziwić: w razie kolizji to oni są bardziej poszkodowani.

- Jest taka obawa. Ona się nie kończy, ciągle trwa. Była 10 lat temu, jest obecnie. Nawet słyszałem takie głosy, że nieważne jaka będzie nawierzchnia ścieżek rowerowych, może być nawet z polbruku, najważniejsze żeby można było jeździć poza jezdnią. Oswojenie się z jazdą pośród samochodów wymaga po prostu częstego podróżowania po mieście. Wtedy nabieramy wprawy, doświadczenia i z czasem pojawia się przekonanie, że to nie jest jednak sport ekstremalny. Statystyki policji także pokazują, że na ulicach nie ma polowania na rowery. Od kwietnia tego roku wznowię razem z partnerami z policji i Straży Miejskiej cykl warsztatów dla dorosłych prowadzonych w przestrzeni miejskiej. To będzie okazja aby ,,na żywo” omówić jak bezpiecznie jeździć po Elblągu. Jest też kwestia, że nie wszystkie przepisy ruchu drogowego mają zastosowanie w przypadku jazdy po ulicy.

fot. Anna Dembińska

.

 

- Jakiś przykład?

- Powinniśmy jechać jak najbliżej prawej krawędzi jezdni. Naturalne rozwiązanie, w Polsce jest ruch prawostronny. Tylko jeżeli potraktujemy ten przepis literalnie, to rowerzysta będzie jechał wężykiem. Bo będzie omijał studzienki, po których jeździć nie można z innych względów, studzienka może się też np. zapaść. Kierowca samochodu jadącego za rowerzystą jadącym slalomem, będzie miał nieodparte wrażenie, że osoba na rowerze jest pod wpływem alkoholu. A przy okazji zwiększa zagrożenie na drodze, niż gdyby nie trzymała się kurczowo prawej krawędzi. Ale znowu wtedy kierowca samochodu ma wrażenie, że rowerzysta jedzie środkiem drogi i ruch spowalnia. Na szczęście to tylko wrażenie, bo już dawno udowodniono, że jazda rowerem po mieście na krótkich dystansach jest szybsza niż samochodem, jak uwzględnimy czas na poszukiwanie miejsca parkingowego czy też przygotowanie samochodu do jazdy.

 

- Dla mnie symbolem inwestycji rowerowych w Elblągu jest ścieżka rowerowa wzdłuż al. Grunwaldzkiej. I do samej ścieżki nic nie mam, to czasem się zastanawiam, ile pieniędzy miasto by zaoszczędziło, gdyby cały odcinek do granicy z Gronowem Górnym zrobiło „za jednym razem“, a nie ciułało co roku kilkaset metrów z Budżetu Obywatelskiego.

- Pewnie wyszłoby taniej. Tylko wszystko jest kwestią pieniędzy. Można posłużyć się analogią: gdybyśmy remontowali mieszkanie pokój po pokoju, to też pewnie wyszłoby drożej niż jeden duży remont całego mieszkania. Ale nie było pieniędzy na całą ścieżkę. Na pocieszenie mogę powiedzieć, że droga rowerowa wzdłuż ulicy Królewieckiej po lewej stronie od placu Kazimierza Jagiellończyka do Dąbrowy będzie zrobiona „za jednym razem“. Inwestycja jest planowana na przyszły rok, pod warunkiem, że dostaniemy dofinansowanie unijne. Długość około 7 kilometrów, oddzielona od chodnika i jezdni, rozwiązanie podobne jak w ciągu al. Grunwaldzkiej. Z jedną różnicą: droga rowerowa będzie bliżej płotów jednostek wojskowych, tak aby zachować miejsca parkingowe. W skrócie ma to zapobiec temu, że kierowcy będą parkować na drodze dla rowerów. Planowany jest układ: jezdnia z miejscami do parkowania - chodnik - droga dla rowerów.

 

- Na chwilę zejdźmy z roweru, bo jest jeszcze pojazd inny, podobny, ale jednak inny. Myślę o hulajnogach elektrycznych.

- Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo w ruchu hulajnóg, to się poprawiło. W kodeksie drogowym pojawiły się w 2021 r., zyskały swoją definicję. W pierwszej kolejności jeżdżą po ścieżkach dla rowerów. Mogą jechać po ulicy, ale musi na niej obowiązywać ograniczenie prędkości do 30 km/h. Jak samochód może jechać szybciej, to hulajnogą nie powinniśmy po jezdni jeździć. Albo jechać po chodniku z prędkością zbliżoną do pieszego.

 

- Martwy przepis?

- Ujmijmy to tak, nie wszystkie przepisy są dostosowane do rzeczywistości. Pieszy porusza się z prędkością około 4-5 km/h. Jadąc taką prędkością po chodniku, moim zdaniem, stwarzamy stosunkowo duże zagrożenie, ponieważ trudno zachować równowagę. Pomijam już fakt reakcji pieszych, którzy mogą czuć się nieswojo widząc wolno poruszającą się hulajnogę. I sami będą niejako wymuszać, aby użytkownik hulajnogi jechał szybciej. Bezpieczniej jest na hulajnodze jechać 10 km/h. Podczas warsztatów, jakie prowadzę w szkołach, tłumaczę dzieciom i młodzieży, że w tym przypadku ustawodawca chciał raczej ukierunkować myślenie, wskazując, że na chodniku wszyscy oprócz pieszych są gośćmi i powinni zachować się tak, aby nie sprawiać zagrożenia wobec pieszych - gospodarzy tej części infrastruktury drogowej. Zwracam uwagę na zachowanie szczególnej ostrożności, bo w przypadku zaistnienia niebezpiecznej sytuacji, kolizji, potrącenia, istnieje domniemanie, że wina jest rowerzysty, użytkownika hulajnogi, a nie pieszego.

 

- Mamy takie miejsce w Elblągu, gdzie regularnie dochodzi do kłótni pomiędzy rowerzystami, a pieszymi - przy Świecie Dziecka. Jest tam wąsko, teoretycznie jest tam zakaz jazdy rowerem, ale rowerzyści się tam pojawiają. I dochodzi do pyskówek.

- Tam jest dramat i armagedon. Zakaz pojawił się na wniosek Straży Miejskiej, bo dochodziło do potrąceń pieszych przez rowerzystów przed Biedronką oraz na wysokości dawnego Świata Dziecka. Później jest zjazd do Biedronki, wiadomo, że z automatu pojazdy nabierają na nim prędkości. Tam jazda jest zabroniona, były akcje mandatowe. Jak dalej będzie, nie wiadomo.. Co prawda po drugiej stronie ulicy jest ścieżka rowerowa, ale jak ktoś ma cel podróży po tej stronie ul. 12 Lutego, to nie będzie jechał po drugiej. Mimo że powinien.

 

- To jak już jesteśmy na chodniku, to wróćmy do rowerów. Jak to jest z jazdą rowerem po chodniku?

- Ustawodawca dopuścił trzy sytuacje, w której rowerzysta może zgodnie z przepisami jechać po chodniku. Pierwszy: jak jedziemy z dzieckiem do lat 10. Czyli dziecko na rowerze i opiekun na rowerze ma prawo jechać po chodniku.

 

- A dziecko powyżej 10 lat?

- Ma obowiązek mieć kartę rowerową i jechać po drodze dla rowerów.

 

- Albo po ulicy, jak nie ma drogi dla rowerów. Wyobrażasz sobie puścić 11-latka na rowerze na ulicę w Elblągu?

- W Polsce nie bardzo. Rodzic nie puści na dłuższą wycieczkę, chociaż nie jest tak, że dzieciaki wcale nie jeżdżą. Brak miejsc na parkingach rowerowych przy szkołach w sezonie od maja do października o czymś jednak świadczy.

Planuję, także od kwietnia tego roku robić warsztaty dla szkół, na których chcę oswoić dzieci z ,,miejską dżunglą”. Elbląg to jednak nie jest miasteczko, tu się trochę dzieje. Takie warsztaty już się kiedyś odbywały: zwracam na nich uwagę, na co patrzeć na jezdni, w którym kierunku. Wiadomo: w trakcie godziny albo dwóch warsztatów świata nie zbawię. Ale chcę pokazać, że to nie jest wiedza tajemna, idzie się tego nauczyć.

 

- Masz informacje od Straży Miejskiej, czy od policji, że oni „łapią“ 12-latków bez karty rowerowej?

- Nie mam takich informacji i mam nadzieję, że takich akcji w Elblągu nie będzie. Chodzi o to, żeby edukować i zachęcać, a nie od razu karać.

 

- A ile ludzi ma kartę rowerową?

- Niestety, mniejszość. Niebawem ogłoszę konkurs dla elbląskich szkół na największą ilość uczniów czwartych klas, którzy „zdadzą“ egzamin na kartę rowerową. Główną nagrodą będą: wycieczka rowerowa dla najlepszej klasy, dla najlepszej szkoły warsztaty miejskiej jazdy na rowerze w wersji stacjonarnej i terenowej, które to aktywności zorganizuję dla uczniów, oczywiście jak będą chcieli. Nagrodami rzeczowymi dla najlepszej szkoły będą dodatkowe stojaki rowerowe oraz profesjonalna walizka narzędziowa do szkolnego serwisu rowerowego, tak aby np. szkolny konserwator albo nauczyciel wychowania fizycznego mógł pomóc uczniom w drobnych naprawach. Nie z każdą usterką trzeba od razu iść do serwisu.

 

- Powyżej 18 lat możesz jeździć po ulicach, nie mając karty rowerowej ani prawa jazdy?

- Tak.

 

- I wyjeżdżają na jezdnię ludzie, którzy mogą nie mieć zielonego pojęcia o zasadach panujących na drodze, którzy nie zetknęli się z kodeksem drogowym. Przecież to jest proszenie się o kłopoty.

- Jest taka możliwość. Ktoś nie zrobił przez 8 lat karty rowerowej, po 18. urodzinach kupił rower i ma prawo wyjechać na ulice. Z doświadczenia wiem, że będzie stwarzał zagrożenie na drodze, bo jest nieświadomy wielu sytuacji. Pół biedy, jak będzie jechał powoli i się rozglądał dookoła, 90 proc. wypadków uniknie. Niektóre rzeczy jednak ciężko przewidzieć. Z tym że w większości takie osoby „boją się jezdni“, naoglądały się lub nasłuchały, ile to osób zginęło na drogach. W Polsce jeszcze nie tak dawno było to około 3 tysięcy, w ubiegłym roku zeszliśmy poniżej 2 tysięcy, ale to wciąż na tle Europy dużo.

 

- A jak ta sytuacja wygląda w Elblągu?

- W ubiegłym roku zginął młody chłopak na Modrzewinie. Zjeżdżając z góry wjechał na przejście dla pieszych pod samochód, zmarł w szpitalu. We wcześniejszych latach, nie pamiętam żeby odnotowano wypadek śmiertelny z udziałem rowerzystów w Elblągu. Wiem, że w powiecie był kilka lat temu: samochód potrącił rowerzystę, którego nie widział i ten zmarł. W przypadku kolizji to jest kilkanaście zdarzeń rocznie.

Jeżdżę po Elblągu już 31. rok, bardziej obserwuję, zainteresowanie rowerami jako środkiem komunikacji od powiedzmy 20 lat. I wzrost liczby rowerzystów poprawił ich bezpieczeństwo. Kierowcy samochodów nauczyli się jak reagować na ich obecność. Na wiosnę ruszają, taki mam plan, warsztaty praktycznej nauki jazdy rowerem po mieście. Chcę to zrobić z policją i Strażą Miejską. Oni też mają swoje przemyślenia i uwagi.

 

- Rowerzysta powinien mieć ubezpieczenie od Odpowiedzialności Cywilnej (OC), analogicznie jak kierowca samochodu?

- Oczywiście. Polecam takie rozwiązanie. To nie są duże koszty: 100 - 200 zł, można to powiązać z ubezpieczeniem np. mieszkania. Dlaczego? Prosty przykład: przez przypadek urwiesz komuś lusterko w samochodzie. W trakcie jazdy o to nietrudno. A takie lusterko może kosztować kilkanaście tysięcy złotych. Mamy OC, to w takim przypadku koszty pokrywa ubezpieczenie i za bardzo taki incydent się na naszym portfelu nie odbija. Pomijam bardziej drastyczne przypadki, że kogoś rowerem na tyle poważnie potrącimy, że będzie konieczność zapłaty odszkodowania, albo płacenia renty. Bez OC można się załatwić finansowo na całe życie.

 

- Wróćmy do wyjątków chodnikowych; kiedy rowerzysta może jechać po chodniku?

- Drugi przypadek to złe warunki pogodowe. Czyli jak leje, wieje, sypie, ślisko jest, to możemy jechać po chodniku. Przy czym, czy są faktycznie złe warunki pogodowe, to już subiektywnie decyduje rowerzysta, ewentualnie policjant w razie czego. Nie słyszałem, żeby w Elblągu ktoś miał z tym problemy. Moim zdaniem, to w razie złej pogody typu zima i śnieg, to chodniki są w dużo gorszym stanie niż jezdnie. I bardziej bezpiecznie jest jechać po ulicy, która jest dużo szybciej odśnieżona, a już ulice po których jeżdżą autobusy są traktowane priorytetowo. Chodniki są odśnieżane później i dłużej to trwa. Drogi rowerowe... nie są odśnieżane w ogóle. Powód bardzo prozaiczny: brak pieniędzy. I też spotkałem się z argumentacją: a po co odśnieżać, jak zima nikt na rowerze nie jeździ? Można to odwrócić: może dlatego „nikt“ nie jeździ, bo ścieżki rowerowe nie są odśnieżane.

fot. Mikołaj Sobczak

.

- I trzeci wyjątek, kiedy można jeździć rowerem po chodniku.

- Jeżeli na drodze jest dopuszczalny ruch samochodów z prędkością powyżej 50 km/h, a chodnik po którym jedziemy ma minimum 2 metry szerokości. W Elblągu jest jedno takie miejsce: przy trasie Unii Europejskiej, po zjeździe z mostu w kierunku ul. Nowodworskiej. W innych przypadkach zapraszam na jezdnię. Rower jest pojazdem, miejsce pojazdu jest na ulicy.

 

- W ramach obowiązków pełnomocnika chodzisz po szkołach i... co tam robisz? Takie pogadanki na temat bezpieczeństwa w ruchu drogowym prowadziła policja.

- I dalej to robi. Elbląski Wydział Ruchu Drogowego ma rozumiejących jazdę na rowerze funkcjonariuszy. Ich jest więcej, mają więc dużo większe możliwości dotarcia do szkół. Uzupełniamy się. Warsztaty teoretyczne robimy osobno. Praktyczne - razem, jeździliśmy już razem po mieście pokazując, co i jak. W tym roku szkolnym zaczęły zapraszać mnie też szkoły średnie, za co przy okazji bardzo dziękuję. Dotychczas skupiałem się na szkołach podstawowych - uczniach klas czwartych i piątych, gdzie zachęcałem do zdobywania karty rowerowej. System karty rowerowej nie jest idealny, ale lepszy taki niż żaden i lepiej jak dziecko zda egzamin na tę kartę niż miałoby tego nie robić. Przynajmniej „liźnie“ podstaw przepisów, bezpiecznego zachowania się na drodze, nauczy się kilkudziesięciu podstawowych znaków. Raczej nigdy nie będziemy Holandią, gdzie dzieci uczą się zachowania na drodze w „środowisku naturalnym“ czy na jezdni pod opieką instruktorów. I tam nikt dorosły nie powie, że się boi na rowerze wyjechać na miasto. U nas... paradoksalnie rodzice boją się wysłać dziecko na rowerze na drogę.

 

- Czy to nie wynika po części z tego, że rodzice jeżdżą samochodami i widzą, do czego zdolni są inni kierowcy. W Polsce można mieć dużo zastrzeżeń do kultury jazdy samochodem.

- Ma to związek. Rodzice za kółkiem oceniają innych kierowców, którzy często też są rodzicami. I kręcą bat na swoje dzieci uniemożliwiając im najbardziej efektywną naukę. Bo pogadanka w klasie albo jazda w miasteczku rowerowym nie będzie nigdy odzwierciedleniem realnego ruchu drogowego.

 

- Kilka lat temu była prowadzona akcja „Rowerowy maj“. Miała ona swoje wady i wynaturzenia, ale w jakiś sposób zachęcała dzieci i młodzież do jazdy na rowerze chociaż do szkoły. Będzie kontynuowana?

- Prawa do tej akcji ma Gdańsk i z tego co wiem, to chyba tylko to miasto realizuje tę akcję. W Elblągu promujemy akcję „Aktywne miasta, czyli rowerowa stolica Polski“. Ma ona bardziej szerszy zasięg, skierowany nie tylko do najmłodszych. Odbywa się w czerwcu, w tym roku też będzie realizowana. Nagrodą będą stojaki rowerowe i nagrody indywidualne.

 

- Do piątku (21 lutego) można było składać propozycje na nowe lokalizacje stojaków dla rowerów i podpórek. Czy to nie jest trochę populistyczne? Czy to nie Ty powinieneś wiedzieć, gdzie takie stojaki są potrzebne?

- Pewnie gdybym się uparł, to sam bym znalazł najlepsze lokalizacje. Tymi konsultacjami chcę wciągnąć mieszkańców w proces decyzyjny. Chcę, żeby rowery pojawiały się w przestrzeni Elbląga, także w przestrzeni medialnej. Żeby o tym rozmawiano, nie traktowano jako temat niszowy. Wiele lat temu, kiedy zacząłem się zajmować komunikacją rowerową, to pierwszym wyzwaniem było „zrzucić“ z roweru łatkę, że to jest tylko rekreacja: tylko wycieczka poza miasto. A komunikacja to może być kolejowa, autobusowa, tramwajowa. Rowerowa? Patrzyli na mnie jak na śnieg w lipcu: o czym ty człowieku do nas mówisz. Jest taka piramida aktywności rowerowej. Co ciekawe nie jest tam ujęty sport. Ludzi uprawiających sporty rowerowe to jest nisza niszy: promile polskiej społeczności. Na szczycie piramidy były np.: jazda rowerem na cały urlop: tydzień, dwa, czyli aktywność wymagająca już jakieś kondycji i pewnego zaawansowania. Podstawą piramidy, czyli tym najszerszym elementem były codzienne jazdy rowerem po mieście w celach komunikacyjnych: do sklepu, szkoły, pracy, z punktu A do punktu B.

 

- A tak konkretnie, to jakie były efekty tej akcji?

- 28 propozycji lokalizacji stojaków i 21 propozycji montażu podpórek na skrzyżowań. Teraz muszę zweryfikować, co można, a czego nie można, pod kątem np. które propozycje nie są umiejscowione na gruntach należących do miasta.

 

- To fajnie brzmi: przyjechać do pracy rowerem, tylko w trakcie jazdy rowerem się spocisz i potem w pracy „brzydko pachniesz“ - tak to nazwijmy.

- Zgadza się. Pamiętam, że już wiele lat temu urzędniczki w Urzędzie Miejskim podnosiły ten temat. >>Zachęcasz do jazdy rowerem, przyjedziemy spocone i potem 8 godzin niekomfortowo się czujemy<<.

Wymaga to odpowiedniej infrastruktury, przebudowy, co znowu wiąże się z kosztami. Istnieją obiektywne przeszkody i nie będę udawał, że ich nie ma. Nie każdy ma możliwość wziąć prysznic w swojej firmie. Rada jest tylko jedna: jechać powoli. Wbrew pozorom, jak jedziemy powoli to nasz stan po dojechaniu do punktu docelowego będzie dobry, bo zależy od tempa, w jakim będziemy jechać. Jak pokonamy trasę w 10 minut zamiast w pięć, to raczej nikt się nie spoci. To jest tak jakby przyszedł piechotą. A idąc „z buta“ nikt się tak intensywnie nie poci, aby musiał brać prysznic. Wymaga to zmiany „w głowie“. Jak ktoś całe lata jeździł samochodem, to może być mu ciężko przesiąść się na rower. Moim zadaniem jest też stworzyć warunki do zmiany tego paradygmatu, że tylko samochód jest właściwym środkiem przemieszczania się po mieście. Z Zawady do centrum są trzy kilometry. Jedziemy 10 minut, potem samochód stoi 8 - 9 godzin pod firmą.

 

- Na ile rower może zastąpić, w niektórych przypadkach, komunikację zbiorową? Zamiast autobusem, jedziesz rowerem. Zwłaszcza w takim mieście jak Elbląg, gdzie komunikacja zbiorowa nie jest najlepsza - eufemistycznie rzecz ujmując.

- Za bardzo w to nie wierzę, choć serce rowerzysty by tak chciało. We wzorcowym mieście większość ludzi jeździ komunikacją zbiorową, znacznie mniej ludzi jeździ samochodami i dopiero na trzecim miejscu są rowery, potem przemieszczanie się na piechotę, ewentualnie inne urządzenia transportu osobistego np. hulajnogi elektryczne. Gros przewozów powinien być realizowany komunikacją miejską. Mam nadzieję, że nasza elbląska komunikacja po przeprowadzonych zmianach, przynajmniej wróci do tego co było przed 2021 r. Przy czym zdaję sobie sprawę, że tamte zmiany były konieczne ze względu na konieczność szukania oszczędności. Komunikacja miejska powinna być nr 1.

 

- Rower elektryczny?

- Urządzenie, które jest hejtowane ze wszystkich stron, do końca nie wiem dlaczego. Przy czym od razu mówię, na rowerze elektrycznym trzeba kręcić pedałami, silnik nie zastępuje kręcenia. Jak na czymś można poruszać się bez pedałowania, to już nie mówimy o rowerze elektrycznym. A z punktu widzenia przepisów prawa, jeżeli pojazd spełnia definicje roweru elektrycznego to jest przez przepisy prawa traktowany jak zwykły rower. I to co wcześniej mówiliśmy o rowerze zwykłym, w takim samym stopniu dotyczy elektryka.

 

- Czy Elbląg powinien mieć taki system rowerów miejskich jak np. Mevo w aglomeracji trójmiejskiej?

- To są ogromne pieniądze, koszt usługi rocznie wynosi kilka milionów złotych. Miasto nie jest właścicielem rowerów, tylko u operatorów zamawia usługę i kontroluje jej wykonanie. Taka „wisienka na torcie“. Najpierw zróbmy podstawy - uporządkujmy system dróg rowerowych, niech ich powstanie jak najwięcej. Niech to będzie spójny system. A rowery miejskie będą wisienką na torcie.

 

- Z drugiej strony mam wątpliwości, czy w Elblągu wypożyczalnia rowerów miejskich ma sens? Czy tej roli nie spełniają niezależne od miasta wypożyczalnie hulajnóg elektrycznych? Mają one tę przewagę nad Mevo, że miasto nie musi do nich dokładać pieniędzy.

- Dokładnie. Poczyniłem już pewne ustalenia w tej kwestii włączenia Elbląga w system Mevo. Pomijając ogromne koszty, to jest jeszcze kwestia odległości. Nie jesteśmy w metropolii pomorskiej, najbliższe stacje Mevo są w Pruszczu Gdańskim. W praktyce trzeba by było wozić rowery do Elbląga - logistyka byłaby katastrofą. To się nie spina ani finansowo, ani logistycznie.

 

- Pieszych Ci jeszcze dołożyli do interesu...

- Temat rzeka. Promocja ruchu pieszego. Z jakiego pojazdu byśmy nie korzystali i tak zawsze w którymś momencie stajemy się pieszymi. Chodników do remontu jest... ogromna ilość, tak powiem. Już widzę, że skala wyzwania jest jeszcze większa niż dróg rowerowych.

 

- Najpierw w powinny być remontowane chodniki czy drogi rowerowe?

- Bliższa ciału koszula. Jestem za drogami rowerowymi. Sieć chodników mimo wszystko jest generalnie spójna, nie ma „dziur“, kiedy pieszy nie ma jak się dostać z punktu A do punktu B. Specyfika ruchu pieszego też nie generuje takich problemów jak rower. Sprawny pieszy zawsze sobie poradzi, gorzej jest w przypadku osoby z niepełnosprawnością, z seniorkami i seniorami.

Cieszę się, że odchodzi się od wykorzystywania kostki brukowej. Wykorzystuje się już większą kostkę. Popatrzmy np. na wyremontowany niedawno pasaż w ciągu ul. 1 Maja. Myślę, że piesi powinni być zadowoleni.

 

- Nie miałeś w Elblągu czasem takiego wrażenia, że jednak przydałby Ci się samochód? Bo samochodu nie masz.

- Nie mam takiego wrażenia. Mam prawo jazdy, samochodu nie mam. Po Elblągu na rowerze jeżdżę od 1994 r.. Po skończeniu szkoły średniej wróciłem do Elbląga i kupiłem sobie rower. Oczywiście, że za dzieciaka lubiłem jeździć na rowerze, wtedy chyba każdy lubił. Prawo jazdy zrobiłem w 1996 r., pojeździłem z kolegą trzy razy i stwierdziłem, że jednak samochód nie jest mi potrzebny. I tak śmigam. 31 lat w tym roku będzie. Już wtedy, w 1996 r. w Elblągu były problemy z miejscami parkingowymi, przy zupełnie innej ilości samochodów, natężenia ruchu. Wyjazdy wakacyjne? Wsiadam w pociąg, z rowerem albo bez i dojadę wszędzie.

 

- Czego Ci osobiście jako rowerzyście brakuje w Elblągu?

- Spójnego systemu sieci rowerowej. Żeby nie było tzw. „teleportów“, gdzie trzeba objeżdżać jakiś teren, bo nie można się tamtędy przejechać, żeby ścieżki nie kończyły się w różnych dziwnych miejscach. Tak aby można było przez cały Elbląg z północy na południe i z zachodu na wschód przejechać na rowerze spójną siecią dróg. Zadanie na całą pierwszą kadencję.

 

- Dziękuję za rozmowę.

rozmawiał Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Uwaga! Opinia zostanie zamieszczona na stronie po zatwierdzeniu przez redakcję.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Porządny człowiek to wzorowy urzędnik, który robi to co kocha dla dobra naszego miasta, szczególnie dla pasjonujących się rowerami! Sport to zdrowie 💪
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    18
    17
    beatle(2025-02-26)
  • MariuszLewandowski-Fc Absolutnie się nie zgodzę z Panem Kamem - ruch rowerowy / ale i motorowery czy hulajnogi/ powinien być wydzielony z ruchu pieszego i oddzielony od ruchu samochodowego - z zasady i dla bezpieczeństwa. To właśnie wyznaczenie tras rowerowych w traktach pieszych jest błędem zasadniczym który powielamy jako miasto od lat. Integracji ruchu rowerowego z tramwajowym też nie widać a sprawa jest mielona od lat bo zjazd z Zawady do Śródmieścia jest super miły a powrót pod wzniesienie już niezbyt. Ciągi rowerowe należy przenosić do Parków nie na chodniki miasta
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    13
    16
    MariuszLewandowski-Fc(2025-02-26)
  • Ja bym zaczął od budowania dwóch pasów wjazdowych do miasta! Nie każdy ma czas dojeżdżać do pracy rowerem. zreszta zdrowo rozsądkowo ile dni w roku mamy dogodne warunki na jazdę do pracy rowerem ?
  • Pan Marek jest odpowiednią osobą na odpowiednim stanowisku. Jest całkowicie oddany swojej pasji i ma wieloletnie doświadczenie, które obliguje go do zajmowania się sprawami związanymi z infrastrukturą rowerową. Nie znam osoby z lepszym rozeznaniem tematu i chęcią zmian na lepsze z korzyścią dla nas rowerzystów i reszty uczestników ruchu drogowego. Pozdrawiam serdecznie. Hashtagi: #R.W.
  • Wybitna jednostka. Facet z pasją. Gdyby każdy w życiu robił to co lubi to ten świat by był bardziej kolorowy. Mogę powiedzieć, że zazdroszczę. Od kiedy pamiętam to proste działanie matematyczne dawało jeden wynik: facet + rower = Marek Kamm
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    15
    18
    Matteoo777(2025-02-26)
  • Polecam temu Panu wycieczkę do Haolnadii... skoro ktoś taki ma coś do powiedzenia to już wiem dlaczego Elbląg wygląda jak wygląda
  • Bardzo dużo tekstu. Ciekawe czy ktoś przeczyta całość. Oficer rowerowy to brzmi jak parodia stanowiska wojskowego. Jeśli mamy oficera to niech pogoni trepów z Królewieckiej i niech zmusi MON do naprawy ścieżki
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    26
    5
    Trepy zniszczyły drogę(2025-02-26)
  • Problemem nie jest przejechanie 3 km tylko to ze nie wiadomo jaka pogoda bedzie za 8h. Weź jedź rowerem w burze albo śniezycę.
  • Ile tysięcy kilometrów porządnych dróg rowerowych można by wybudować gdyby 30 mld rocznie przeznaczyć na infrastrukturę zamiast na 14 dla emerytów?
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz Pokaż ten wątek
    7
    14
    Opiłować emerytów(2025-02-26)
  • Do 21/02? O to się spóźniłam. Za krótki ten okres był, a miejsc na stojaki potrzeba wiele
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    1
    0
    KarolinaTZ(2025-02-26)
  • Koniecznie zróbcie coś ze ścieżką rowerowa na 12lutego na wysokości skrzyzowania z Trybunalska/Sloneczna. Samochody wyjeżdżające ze Słonecznej na 12 lutego patrza W LEWO czy nie jedzie jakis samochod. Jadace z prawej (od strony Azalii) rozpedzone rowery wbijaja sie pod auta nie patrzac!! Kierowca musi miec oczy wszędzie bo rowerzysta nie ma z przodu i jedzie z przeswiadczeniem pierwszenstwa. Rowerzysci tez maja obowiazek zachowac ostroznosc!!
  • @Jerzy Lebioda - Jak ktoś jest leniem to zawsze znajdzie argument żeby się nie ruszać. Wielu Elblażan biega, jeździ rowerem niezależnie od pogody. " Czy każda pora roku jest dobra na spacer na świeżym powietrzu? W myśl norweskiej filozofii kontaktu z naturą 'friluftsliv”, jak najbardziej każda. Według tej filozofii nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie"
Reklama