Znany internautom komentator elbląskich problemów podpisujący się jako „piszacynaforum” umieścił na swoim blogu tekst zatytułowany „Wybory testem elbląskich mediów”. Lubię czytać Jego teksty, ale ten jest zwyczajnie nieuczciwy. Mam nadzieję, że nieuczciwość to efekt niedoinformowania Autora, a nie Jego złej woli.
Autor martwi się o postawę moralną dwojga elbląskich naczelnych, w tym moją:
„Dziennikarze w komitetach wyborczych? Czy dziennikarz może patrzeć władzy na ręce i jednocześnie władzę na poziomie lokalnym sprawować? Wokół postawy przedstawicieli elbląskich mediów będzie na pewno dużo dyskusji przy okazji najbliższych wyborów. Na razie Redaktorzy Naczelni dwóch portali (Portel, Info.Elblag) okazali się wrażliwi na zaloty jednego komitetu wyborczego. Derlukiewicz (Portel) i Stando (Info.Elblag) na liście Elbląskiego Komitetu Wyborczego. Oboje bynajmniej nie zawieszają do czasu wyborów swoich funkcji Redaktorów Naczelnych” – pisze. I cytuje m.in. opinię Stefana Bratkowskiego, honorowego prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich: „To niedopuszczalne. Dziennikarz ma kontrolować władzę. Jeśli chce rządzić, powinien odejść z zawodu. Ale taki wybór też nie kojarzy się najlepiej, nasuwa podejrzenia, że dziennikarz wybrał ten zawód dla politycznej kariery.”
Opinia jak najbardziej słuszna, a Stefan Bratkowski także dla mnie jest wielkim autorytetem. Tylko, według mnie, nijak nie pasuje do tego, co zrobiłem w związku z Elbląskim Komitetem Obywatelskim. Żeby to wyjaśnić, muszę się nieco cofnąć w czasie.
Najpierw było EFO
Półtora roku temu grupa elblążan o bardzo różnych poglądach politycznych, ale podobnych, jeśli chodzi o potrzebę budowania w Elblągu społeczeństwa obywatelskiego, założyła Elbląskie Forum Obywatelskie. Byłem w tej grupie. W Karcie EFO napisaliśmy wówczas pokrótce, o co nam chodzi:
„Dostrzegając nikłe zainteresowanie obywateli Elbląga sprawami publicznymi, a także zanik otwartego dyskursu publicznego, dostrzegając niski poziom zaufania społecznego i brak rzeczywistych konsultacji społecznych na temat najważniejszych problemów i wyzwań, przed jakimi stoi nasze miasto, zdecydowaliśmy o powołaniu Elbląskiego Forum Obywatelskiego.
Jesteśmy elblążanami, którzy chcą wpływać na jakość życia publicznego w naszym mieście. Tworzymy miejsce spotkań i dyskusji dla osób aktywnych i solidarnych.
Naszym głównym celem jest rozwój społeczeństwa obywatelskiego w naszym mieście poprzez zwiększeniu aktywnego udziału elblążan w życiu publicznym.
Podstawową formą naszego działania jest organizowanie debat oraz opracowywanie i upublicznianie swoich stanowisk wobec najważniejszych kwestii społeczno-gospodarczych Elbląga.”
I zorganizowaliśmy w ciągu roku cztery debaty, na ogół z dobrym skutkiem i niezłą frekwencją (raz się nie udało).
Wśród niektórych członków EFO już wówczas pojawił się pomysł, by startować w wyborach samorządowych. Byłem wówczas temu przeciwny i wspólnie osobami myślącymi podobnie udało nam się przeforsować w EFO taki oto zapis: „Elbląskie Forum Obywatelskie jest apolityczne i jako podmiot nie może brać udziału w wyborach samorządowych i parlamentarnych.”
11 listopada powstał EKO
Jednak wybory się zbliżają i na 11 listopada tego roku większość spośród członków EFO i osoby działające w różnych organizacjach, nazwijmy je, pozarządowych, choć przynajmniej jedna z tych organizacji miała już wcześniej ambicje polityczne (w sumie 19 osób) zwołało zebranie założycielskie Elbląskiego Komitetu Obywatelskiego – z jasnym już celem uczestniczenia w wyborach samorządowych 2010.
Zostałem zaproszony na to zebranie i z przyjemnością zostałem członkiem-założycielem EKO. Podpisawszy deklarację założycielską, oświadczyłem, że na pewno nie będę kandydował do Rady Miejskiej Elbląga. Nie kandydowałem też do Zarządu i do Rady Programowej Elbląskiego Komitetu Obywatelskiego, które wyłoniono na tym pierwszym zebraniu. Wyjaśniłem, że kłóciłoby się to z wykonywanym zawodem dziennikarza, a koleżanki i koledzy z EKO przyjęli to z całkowitym zrozumieniem – takie odniosłem wrażenie.
Na drugim zebraniu już się nie pojawiłem.
Dlaczego?
Pytanie o motywy działania zawsze uważam za najistotniejsze. Przyczyniłem się (w niewielki sposób) do powstania Elbląskiego Komitetu Obywatelskiego, dlatego że uważam, iż budzenie obywatelskich postaw jest jedną z powinności dziennikarzy, a zwłaszcza dziennikarzy w Elblągu, mieście, w którym władza się z tego obowiązku nie wywiązuje. Nie bez przyczyny mamy najniższą frekwencję w wyborach w całym województwie.
Uważam też, że to bardzo źle świadczy o 130-tysięcznym mieście, gdy w wyborach nie pojawia się ani jeden obywatelski komitet wyborczy. „Dobry Samorząd” w wydaniu elbląskim na pewno nie jest obywatelskim komitetem wyborczym, choć może za taki chciałby uchodzić.
W końcu, jedną z przyczyn zapaści Elbląga w ostatnich latach jest słabość jego elit politycznych, także elit samorządowych. Większa konkurencja może tylko ten stan poprawić.
Czy jako dziennikarz będę spoglądał na poczynania EKO przychylnym okiem? Pewnie tak, dopóki nie sprzeniewierzy się idei Elbląskiego Forum Obywatelskiego, a wierzę, że to nie nastąpi. Bo dziennikarz, jak każdy człowiek, ma prawo do poglądów politycznych, poglądów społecznych.
A na koniec się uśmiałem...
„Dziennikarz ma kontrolować władzę. Jeśli chce rządzić, powinien odejść z zawodu. Ale taki wybór też nie kojarzy się najlepiej, nasuwa podejrzenia, że dziennikarz wybrał ten zawód dla politycznej kariery”.
To zdanie Stefana Bratkowskiego, przytoczone przez „piszacegonaforum”, samo w sobie nie jest może zabawne, ale w moim kontekście – jest.
Oznacza ono bowiem, że ktoś przez 20 lat pracuje jako dziennikarz lokalny, zawsze raczej w opozycji do władzy, czyli w tzw. niełasce, za całkiem nieduże pieniądze, po to, żeby w końcu zostać radnym. Może dla osób niezbyt zorientowanych w realiach to całkiem sprytna ścieżka kariery. Ja bym jednak takiemu człowiekowi polecił lekarza-specjalistę, a po przebytej kuracji podpowiedział co najmniej 10 łatwiejszych sposobów na to, jak zostać radnym.
„Piszacegonaforum” pozdrawiam, choć inaczej niż On uważam, że najbliższe wybory w mniejszym stopniu będą testem dla elbląskich mediów, niż testem dla elblążan.
„Dziennikarze w komitetach wyborczych? Czy dziennikarz może patrzeć władzy na ręce i jednocześnie władzę na poziomie lokalnym sprawować? Wokół postawy przedstawicieli elbląskich mediów będzie na pewno dużo dyskusji przy okazji najbliższych wyborów. Na razie Redaktorzy Naczelni dwóch portali (Portel, Info.Elblag) okazali się wrażliwi na zaloty jednego komitetu wyborczego. Derlukiewicz (Portel) i Stando (Info.Elblag) na liście Elbląskiego Komitetu Wyborczego. Oboje bynajmniej nie zawieszają do czasu wyborów swoich funkcji Redaktorów Naczelnych” – pisze. I cytuje m.in. opinię Stefana Bratkowskiego, honorowego prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich: „To niedopuszczalne. Dziennikarz ma kontrolować władzę. Jeśli chce rządzić, powinien odejść z zawodu. Ale taki wybór też nie kojarzy się najlepiej, nasuwa podejrzenia, że dziennikarz wybrał ten zawód dla politycznej kariery.”
Opinia jak najbardziej słuszna, a Stefan Bratkowski także dla mnie jest wielkim autorytetem. Tylko, według mnie, nijak nie pasuje do tego, co zrobiłem w związku z Elbląskim Komitetem Obywatelskim. Żeby to wyjaśnić, muszę się nieco cofnąć w czasie.
Najpierw było EFO
Półtora roku temu grupa elblążan o bardzo różnych poglądach politycznych, ale podobnych, jeśli chodzi o potrzebę budowania w Elblągu społeczeństwa obywatelskiego, założyła Elbląskie Forum Obywatelskie. Byłem w tej grupie. W Karcie EFO napisaliśmy wówczas pokrótce, o co nam chodzi:
„Dostrzegając nikłe zainteresowanie obywateli Elbląga sprawami publicznymi, a także zanik otwartego dyskursu publicznego, dostrzegając niski poziom zaufania społecznego i brak rzeczywistych konsultacji społecznych na temat najważniejszych problemów i wyzwań, przed jakimi stoi nasze miasto, zdecydowaliśmy o powołaniu Elbląskiego Forum Obywatelskiego.
Jesteśmy elblążanami, którzy chcą wpływać na jakość życia publicznego w naszym mieście. Tworzymy miejsce spotkań i dyskusji dla osób aktywnych i solidarnych.
Naszym głównym celem jest rozwój społeczeństwa obywatelskiego w naszym mieście poprzez zwiększeniu aktywnego udziału elblążan w życiu publicznym.
Podstawową formą naszego działania jest organizowanie debat oraz opracowywanie i upublicznianie swoich stanowisk wobec najważniejszych kwestii społeczno-gospodarczych Elbląga.”
I zorganizowaliśmy w ciągu roku cztery debaty, na ogół z dobrym skutkiem i niezłą frekwencją (raz się nie udało).
Wśród niektórych członków EFO już wówczas pojawił się pomysł, by startować w wyborach samorządowych. Byłem wówczas temu przeciwny i wspólnie osobami myślącymi podobnie udało nam się przeforsować w EFO taki oto zapis: „Elbląskie Forum Obywatelskie jest apolityczne i jako podmiot nie może brać udziału w wyborach samorządowych i parlamentarnych.”
11 listopada powstał EKO
Jednak wybory się zbliżają i na 11 listopada tego roku większość spośród członków EFO i osoby działające w różnych organizacjach, nazwijmy je, pozarządowych, choć przynajmniej jedna z tych organizacji miała już wcześniej ambicje polityczne (w sumie 19 osób) zwołało zebranie założycielskie Elbląskiego Komitetu Obywatelskiego – z jasnym już celem uczestniczenia w wyborach samorządowych 2010.
Zostałem zaproszony na to zebranie i z przyjemnością zostałem członkiem-założycielem EKO. Podpisawszy deklarację założycielską, oświadczyłem, że na pewno nie będę kandydował do Rady Miejskiej Elbląga. Nie kandydowałem też do Zarządu i do Rady Programowej Elbląskiego Komitetu Obywatelskiego, które wyłoniono na tym pierwszym zebraniu. Wyjaśniłem, że kłóciłoby się to z wykonywanym zawodem dziennikarza, a koleżanki i koledzy z EKO przyjęli to z całkowitym zrozumieniem – takie odniosłem wrażenie.
Na drugim zebraniu już się nie pojawiłem.
Dlaczego?
Pytanie o motywy działania zawsze uważam za najistotniejsze. Przyczyniłem się (w niewielki sposób) do powstania Elbląskiego Komitetu Obywatelskiego, dlatego że uważam, iż budzenie obywatelskich postaw jest jedną z powinności dziennikarzy, a zwłaszcza dziennikarzy w Elblągu, mieście, w którym władza się z tego obowiązku nie wywiązuje. Nie bez przyczyny mamy najniższą frekwencję w wyborach w całym województwie.
Uważam też, że to bardzo źle świadczy o 130-tysięcznym mieście, gdy w wyborach nie pojawia się ani jeden obywatelski komitet wyborczy. „Dobry Samorząd” w wydaniu elbląskim na pewno nie jest obywatelskim komitetem wyborczym, choć może za taki chciałby uchodzić.
W końcu, jedną z przyczyn zapaści Elbląga w ostatnich latach jest słabość jego elit politycznych, także elit samorządowych. Większa konkurencja może tylko ten stan poprawić.
Czy jako dziennikarz będę spoglądał na poczynania EKO przychylnym okiem? Pewnie tak, dopóki nie sprzeniewierzy się idei Elbląskiego Forum Obywatelskiego, a wierzę, że to nie nastąpi. Bo dziennikarz, jak każdy człowiek, ma prawo do poglądów politycznych, poglądów społecznych.
A na koniec się uśmiałem...
„Dziennikarz ma kontrolować władzę. Jeśli chce rządzić, powinien odejść z zawodu. Ale taki wybór też nie kojarzy się najlepiej, nasuwa podejrzenia, że dziennikarz wybrał ten zawód dla politycznej kariery”.
To zdanie Stefana Bratkowskiego, przytoczone przez „piszacegonaforum”, samo w sobie nie jest może zabawne, ale w moim kontekście – jest.
Oznacza ono bowiem, że ktoś przez 20 lat pracuje jako dziennikarz lokalny, zawsze raczej w opozycji do władzy, czyli w tzw. niełasce, za całkiem nieduże pieniądze, po to, żeby w końcu zostać radnym. Może dla osób niezbyt zorientowanych w realiach to całkiem sprytna ścieżka kariery. Ja bym jednak takiemu człowiekowi polecił lekarza-specjalistę, a po przebytej kuracji podpowiedział co najmniej 10 łatwiejszych sposobów na to, jak zostać radnym.
„Piszacegonaforum” pozdrawiam, choć inaczej niż On uważam, że najbliższe wybory w mniejszym stopniu będą testem dla elbląskich mediów, niż testem dla elblążan.
Piotr Derlukiewicz