Był organizowany nieprzerwanie przez 15 lat, przez wybuch pandemii został wstrzymany. Teraz powraca. Już w ten weekend (14-16 czerwca) odbędzie się Piknik Motocyklowy w Tolkmicku.
Największa impreza motocyklowa w naszym regionie po raz ostatni odbyła się w 2019 roku. Jej początki sięgają 2003 roku, kiedy grupka lokalnych motocyklistów stwierdziła, że każdy może zrobić imprezę, więc dlaczego nie oni?
- W tamtym czasie była to rzadkość, podobne akcje odbywały się może ze dwie, może ze trzy w sezonie - wspomina Adam Rublewski, prezes Pikniku Motocyklowego Kardan. - Inicjatorem i motorem napędowym był świętej pamięci Jerzy Piszcz. Spotkaliśmy się w nieistniejącym już barze Warsztat, który do dziś jest dla nas ważnym miejscem. Na początku wszystko szło drogą pantoflową, spotykaliśmy się w gronie przyjaciół. Nie mieliśmy takich możliwości, jak teraz. Wtedy po prostu spotykaliśmy się na innych zjazdach i zapraszaliśmy do siebie, wszystko też organizowaliśmy sami, potem dopiero mogliśmy pozwolić sobie na wynajęcie firm eventowych.
W pierwszych zjazdach uczestniczyło po około 100 motocyklistów, z czasem impreza zaczęła się rozrastać zyskując wymiar międzynarodowy. Wśród motocyklistów nie brakowało gości z Litwy, Rosji, Niemiec, Szwecji, a nawet USA.
- Pierwsze trzy zjazdy organizowaliśmy z własnej kieszeni, składaliśmy się, a to na szczęście się zwracało. Wtedy to były spotkania motocyklistów przy ognisku, nie było żadnej sceny i zespołów, po prostu ktoś tam sobie zagrał. Potem zaczęliśmy szukać sponsorów, którzy pomagają nam do dziś i impreza nabrała rozmachu. Na organizację ostatnich pikników przed pandemią, potrzebny był budżet w wysokości około 80 tys zł. Te pieniądze przeznaczamy na organizację koncertów, opłacenie zespołów, ochrony czy sanitariatów - mówi Adam Rublewski.
Piknik od 2003 roku wpisany był w tradycję zabaw w Tolkmicku, a grupa postawiła w mieście nawet drewniane rzeźby, tematycznie nawiązujące do motocykli. Teraz, po czterech latach przerwy, impreza powraca.
- Jestem zmęczony organizacją, ale bardzo podekscytowany, naprawdę ogromnie się cieszę - przyznaje Adam Rublewski. - Na szczęście w przygotowaniach pomagają klubowicze, bo czasem ciężko jest pogodzić prowadzenie własnej firmy z organizacją pikniku. Jestem takim lokalnym patriotą, chcę działać, robię to dla Tolkmicka. Imprezy motocyklowe często są zamknięte, a my jesteśmy otwarci. Organizujemy to dla miasta i jego mieszkańców, to piknik dla rodzin z dziećmi. Chodzi nam o integrację, a nie o odgradzanie się, chcemy, by to była impreza dla każdego, dlatego zapraszamy też ludzi z okolic. Na szczęście mamy też duże wsparcie urzędu miejskiego i Domu Kultury, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Spotykamy się też z bardzo dobrym odbiorem, ludzie dzwonią, pytają o nasz piknik i deklarują swoją pomoc. Dziękuję wszystkim zaangażowanym w organizację za włożone serce, by ta impreza powróciła do kalendarza - dodaje.
Szczegóły imprezy na plakacie powyżej.