UWAGA!

Fizjo-masaż Anna Chojecka. Całościowe podejście do dolegliwości

 Anna Chojecka.
Anna Chojecka. Fot. Anna Dembińska

- Człowiek jest całością, dlatego na jego problemy zdrowotne należy patrzeć całościowo, żeby jak najskuteczniej mu pomóc - przekonuje Anna Chojecka, właścicielka Fizjo-masażu. - Masaż czy fizjoterapia są bardzo pomocne, ale często trzeba je połączyć z zadbaniem o głowę czy odpowiednią dietę - dodaje. Właśnie dzięki takiemu podejściu bardzo skutecznie pomaga pacjentom.

- Zacznijmy od podstaw: czym dokładnie się zajmujesz?

- Fizjoterapia, masaże, terapia manualna – tym się zajmuję i uwielbiam swoją pracę. Cieszę się, że mogę pomóc ludziom, także tym z najbardziej skomplikowanymi schorzeniami. Mam kilkanaście lat doświadczenia, chociaż terapeutą manualnym zostałam stosunkowo niedawno. Mimo początkowych oporów zagłębiłam się już w pełni w tę formę terapii i obecnie nie wyobrażam sobie pomagania innym bez jej wykorzystania. Zajmuję się masażami leczniczymi, nie wykonuję relaksacyjnych, bo uważam, że praca na ciele ma być głęboka, dokładna, a jej celem jest pomóc pacjentowi w kwestiach typowo zdrowotnych - relaks możemy zapewnić sobie innymi drogami. Realizuję też klawiterapię, opartą na akupunkturze i suchym igłowaniu. Działa ona regeneracyjnie na uszkodzone mięśnie, tkanki, wiązadła. Wywołując nacisk na dane miejsce, wywołujemy impuls dla mózgu, ten z kolei oddziałuje na wątrobę, która wytworzy histaminę, naturalny antybiotyk leczący stan zapalny.

 

- Pracujesz nie tylko na ciele, ale pośrednio także umyśle pacjenta.

- Zawód fizjoterapeuty i masażysty ma mocny, psychologiczny aspekt. Oprócz bólu w ciele, człowiek cierpi również w głowie. Bardzo często zdarza się więc, że odsyłam pacjenta do psychologa, gdy dojdę do wniosku, że to psychika jest przyczyną fizycznych dolegliwości. Masaż czy fizjoterapia to jedno, ale często trzeba to połączyć z zadbaniem o głowę czy odpowiednią dietę. Człowiek jest całością, a ja zawsze uwzględniam to w swojej pracy.

 

- Powiedzmy coś więcej o terapii manualnej.

- Kiedyś mówiło się o niej w kontekście pójścia do “znachora” czy kręgarza. To z nią wiąże się słynne “chrupnięcie”, spuszczenie powietrza między kręgami pacjenta. Jeszcze kilka lat temu, gdy nie było tego efektu, mówiono, że procedura została źle wykonana. To jednak mit. Zaczęłam się szkolić w tej technice, dochodzić do wprawy i przekonałam się, że można bardzo pomóc drugiej osobie dzięki terapii manualnej. Stare metody sprzed kilkunastu lat odeszły w zapomnienie, teraz nastawia się kręgosłup delikatnymi sposobami. Czasem nawet trudno wyczuć, że manipulacja na kręgosłupie jest przeprowadzana, ale efekty mówią same za siebie.

 

- Opowiadasz z perspektywy wielu lat pracy, szkoleń, rozwoju w zawodzie. Ale czemu w ogóle poszłaś w takim kierunku przed laty?

- Moi wieloletni przyjaciele wspominają, że w szkole średniej, kiedy czymś się stresowałam, to zaczynałam komuś masować, uciskać rękę. Nabijali się, że powinnam zostać masażystką. Poza tym mama pracowała w służbie zdrowia, więc sama też chciałam leczyć ludzi. Po skończeniu studiów przekonałam się szybko, że praca w szpitalu nie jest dla mnie. Jestem osobą, która nie może utknąć w gąszczu procedur, często już nieaktualnych. Wolę łączyć różne techniki, oczywiście sprawdzone, wyćwiczone, dające korzyści zdrowia pacjenta. Od lat się rozwijam w różnych kierunkach związanych z fizjoterapią i masażem, bo rozwija się ta branża. Właśnie takiej pomocy potrzebują profesjonalni sportowcy, coraz więcej siłowni i ośrodków fitness ma na stałe zatrudnionego fizjoterapeutę itd. Jedyne, co mnie boli, to fakt, że lokalnie fizjoterapeuci nie współpracują między sobą, podobnie jak lekarze nie współpracują z fizjoterapeutami.

 

- Rozwiń proszę.

- Pracowałam w przychodni i kiedy co chwilę widziałam, że lekarz identyfikował problem jako rwę kulszową, i przepisywał przeciwbólowe zastrzyki, a w 90 proc. nie mogła być to rwa kulszowa, nie dawałam rady. Po co przepisywać leki przeciwbólowe, jeśli pomógłby profesjonalny masaż? Gdy pracowałam w Warszawie ze sportowcami, to rzeczywiście współpracowałam też z naprawdę świetnymi lekarzami, fizjoterapuetami, osteopatami, terapeutami manualnymi, dlatego obecnie patrzę na tę rzeczywistość inaczej. Tam to działało. Zwykle jednak brakuje takiego całościowego podejścia, bo wiele osób wyspecjalizowało się w jakiejś formie pomocy jednokierunkowo. Gdy kogoś boli bark, masują bark, gdy łydka – łydkę. Problem w tym, że boląca łydka to często nie jest tylko łydka, to może być trzustka, wątroba. Dlatego właśnie uważam, że brakuje współpracy między specjalistami i całościowego podejścia.

 

- Z jakimi problemami można się do Ciebie zgłaszać?

- Osoby po wypadkach komunikacyjnych, osoby z alzheimerem, parkinsonem, stwardnieniem rozsianym. Właściwie nie ma przypadku, którym nie mogę się zająć, przekrój dolegliwości moich pacjentów jest bardzo duży. Podczas pierwszej rozmowy z klientem zbieram informacje, jak się przygotować, jak mogę mu pomóc jako fizjoterapeuta? W razie potrzeby konsultuję się z innymi zaufanymi specjalistami z innych dziedzin.

 

- Na przestrzeni lat na pewno trafiłaś na jakieś wyjątkowe przypadki, dolegliwości?

- Oczywiście! Miałam np. pacjenta po udarze, ale wcześniej trafiłam na cykl fantastycznych szkoleń w Bydgoszczy, dotyczących zaburzeń neurologicznych pacjentów po wypadkach komunikacyjnych itp. Stare metody poszły w odstawkę, po pół roku pracy z pacjentem nowymi metodami właściwie nie było śladu po udarze. Była też pacjentka ze stwardnieniem rozsianym, która zbliżała się już ze swoimi dolegliwościami do jeżdżenia na wózku, a dzięki klawiterapii zaczęły się one cofać. Miałam również pacjentkę z Austrii, z zespołem zamrożonego barku. Dzięki trzymiesięcznej pracy masażem głębokim całkiem wyszła z problemu, rehabilitanci w jej kraju nie wiedzieli, jak to możliwe. Oczywiście te i inne przypadki to nie tylko moja praca, ale też pacjentów. Dążenie do poprawy to duży wysiłek także dla nich.

 

- Jak można się do Ciebie zgłosić?

- Pod numerem telefonu 695 062 113. Zwykle dojeżdżam do domów klientów, ale wkrótce będzie też możliwość spotkania w gabinecie. Zapraszam też na Facebooka Fizjo-masażu.

 

- Bierzesz udział w projekcie Startup House IV. Co ta inicjatywa daje Tobie i Twojej firmie?

- Przyjemność poznawania nowych ludzi, możliwość pozyskania klientów, rozwój i dobrą zabawę. Projekt pokazał mi też szerszą perspektywę jeśli chodzi o prowadzenie działalności w Elblągu. Dużo dało mi samo szkolenie z marketingu - rzeczywiście zaczęłam stosować to, czego się nauczyłam. Pokazało mi ono m. in., że dużo dobrego reklamując firmę można osiągnąć małymi zmianami.

 

Fizjo-masaż Anna Chojecka

695 062 113

fizjo.annachojecka@gmail.com

-- artykuł sponsorowany --


Najnowsze artykuły w dziale Strefa biznesu

Artykuły powiązane tematycznie