Kiedyś trafiłem na SOR. Głęboko rozcięta noga, krew po nogawce się leje.
Proszę czekać.
W poczekalni wyje (dosłownie) z bólu człowiek zgięty w pół. Dosłownie.
Proszę czekać.
Godzina, dwie, trzy...
Proszę czekać...
Po chyba 4 godzinach zrezygnowałem, stwierdziłem, że samo się zrośnie. I owszem, zrosło się. Brzydko, ale się zrosło.
Nie pozdrawiam.